Złamane łapy, chore oczy czy wygłodzenie – to zjawiska, z którymi spotykają się właściwie każdego dnia. Pracownicy szczecińskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przeprowadzają rocznie po kilkaset interwencji, przy każdej od nowa przekonując się, jak okrutny potrafi być człowiek względem słabszych czworonogów.

Pracują we trójkę, a interwencje pochłaniają im całe dnie. Jak mówi Karolina Winter-Zielińska, przy tak małej liczbie pracowników bardzo trudno jest wszystko skoordynować.

– Zgłoszeń jest sporo – codziennie otrzymujemy ich po kilka lub kilkanaście, a zgłaszają się do nas też osoby spoza Szczecina. Niedawno mieliśmy na przykład telefon z Ustki – opowiada – w 3 osoby, z jednym dostępnym samochodem, musimy bardzo dokładnie planować swoją pracę. Najczęściej dwie z nas działają w terenie, a jedna zostaje w siedzibie, żeby odbierać zgłoszenia i wszystko ze sobą spinać.

Różnorakie przypadki

Mieszkańcy reagują na krzywdę zwierząt – to podstawowy wniosek, który wynika z liczby zgłoszeń kierowanych do TOZ. Alarmują pracowników o wielu niepokojących sytuacjach. Czasem zdarza się jednak, że zgłoszenia są bezzasadne.

– Sporo zgłoszeń dotyczy wolnożyjących kotów – łapiemy koty na kastracje, koty chore na leczenie do Przychodni TOZ, pomagamy opiekunom w transporcie. Oprócz tego dostajemy zgłoszenia dotyczące znęcania się nad zwierzętami (najczęściej utrzymywanie w niewłaściwych warunkach bytowania, bicie, głodzenie) albo innego rodzaju zaniedbywania zwierząt – tłumaczy Winter-Zielińska. – Jedziemy na miejsce, weryfikujemy indywidualnie każde zgłoszenie. Niektóre są faktycznie zasadne, inne czasami nie – wtedy bardzo żałujemy zmarnowanego czasu, bo mogłybyśmy naprawdę gdzieś pomóc. Bezpodstawne zgłoszenia, będące efektem np. konfliktu sąsiedzkiego, są niestety wciąż bardzo częste...

Patrole nadzieją na lepsze życie zwierząt

Każdy patrol przebiega w nieco inny sposób. Jak opowiada pracownica TOZ, reakcja osób przeprowadzających interwencję uzależniona jest przede wszystkim od stanu zwierzęcia. – Jeżeli zdrowiu lub życiu zwierzęcia zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo, to odbieramy zwierzę właścicielowi. Czasami właściciel oddaje nam zwierzę dobrowolnie, czasami musimy wszczynać oficjalne procedury – mówi. – Zwierzęta wymagające pilnej pomocy lekarsko-weterynaryjnej przewozimy do Przychodni TOZ. Zwierzaki pod naszą opieką przebywają w domach tymczasowych albo, w przypadku psów, w naszych kojcach. Zwierzaki są leczone, resocjalizowane, przygotowywane do adopcji.

Kolejną kwestią jest postępowanie wobec właścicieli, którzy nieodpowiednio zajmowali się swoimi pupilami.

– Jeżeli właściciel świadomie znęcał się nad zwierzęciem, to wówczas taką sprawę kierujemy na drogę postępowania karnego. Składamy zawiadomienie i dalej działa już nasz prawnik-wolontariusz – opowiada Winter-Zielińska. – Są sprawy, które zakończyły się ukaraniem sprawcy, np. karą pozbawienia wolności. Niestety, wciąż zdarzają się przypadki, które są przez organy ścigania bagatelizowane...

Najważniejsza jest prewencja

Aby uniknąć cierpienia czworonogów, bardzo ważne jest zapobieganie ich problemom. TOZ podkreśla szczególnie ogromną wagę sterylizacji i przemyślanych adopcji.

– Przede wszystkim trzeba cały czas dążyć do ograniczania bezdomności zwierząt poprzez kastrację, tak aby bezdomnych zwierzaków było coraz mniej. W końcu doprowadzi to do punktu, w którym posiadanie zwierzęcia będzie przywilejem – mówi pracownica TOZ. – Dodatkowo ważne są świadome adopcje – przemyślane zarówno przez adoptującego, jak i przez osobę wydającą zwierzę do adopcji. Zwierzaki nie powinny być wydawane bez żadnej weryfikacji nowego domu. To bardzo ważne.