„Będzie nudno” - powiedział wczoraj (niedziela, 7.12.2008) w Hormonie Jacek Szymkiewicz, zapowiadając występ swojego zespołu Budyń i Sprawcy Rzepaku.

„Łot hi is”

Lub raczej powinno być... i Sprawcy Rzepki, bo w końcu to o Olę Rzepkę, która gra na perkusji i organach elektronowych, poszerzył się swego czasu skład grupy lidera Pogodna. Do Budynia dołączył także - wzmacniając sekcję dętą - Darek Sprawka, który bardzo zręcznie operował na Hormonowym koncercie puzonem i tubą oraz Marcin „Dzidzia” Zabrocki grający na wielu instrumentach m.in. na saksofonie. Prym w kontakcie z publicznością wiódł oczywiście Jacek Szymkiewicz (zdziwiony jednak pytał siebie: „co ty tak dużo dzisiaj gadasz”), który jako człowiek - orkiestra w zespole śpiewa, gra na gitarze i różnych dziwnych przedmiotach.

 

A może „Dżez”, a może „Blueszcz”

Na wstępie podzielił grane piosenki na dwie kategorie tematyczne: A - o trudnym wyborze między poszczególnymi rodzajami używek i B - o miłości. Wśród zagranych utworów znalazły się jednak również takie, które nie należały do żadnej z obu wymienionych grup, jak np. „Blacha” (o ciężkim byciu sobą) czy „Pani Łaskawa” (o śmierci).

 

Wśród granych kawałków przeplatały się te z solowej płyty Budynia pt. „Kilof” i z najnowszej, wydanej przez Polskie Radio Szczecin pt. „Baset”. Zespół wykonał także utwory, których inspiracją stała się poezja w języku jidysz i muzyka żydowska.

 

 

„(...) Tłum jak ciasto/a w tym ja” 

Wirtuozeria grania i pomysłowość w tworzeniu tekstów (jakże trudnym czasami, jak wg piosenki „Dj Bakens”: „(...) jak zmywałem gary i się męczyłem/żeby napisać tekst cały doskonały/okrągły z jednym kątem ostrym w środku/i nie szło nic (...)") to dwa składniki sprzyjające Budyniowemu zespołowi. Dbanie o dobrą atmosferę na koncercie i kontakt z publicznością to kolejne atuty. Gdy Jacek Szymkiewicz przy piosence „Poli” zaczął liczyć widownię w Hormonie (około stu osób), do niektórych machając, do niektórych zagadując, włączył każdego obecnego na koncercie w to, o czym mówi piosenka (a mówi o tym, że każdy jest jednocześnie policzalny i niepowtarzalny). Komentował poczynania fotogafów („czy moje plecy są fotogeniczne?") i chronił muzyków przed ich natarczywą drobiazgowością („nie róbcie zdjęć Oli od tyłu, bo widać jej rajty"). Ta życzliwa konferansjerka nie przysłaniała jednak celu, w jakim przyszło się na koncert czyli słuchania muzyki.

 

„Piosenki są jak rośliny, mogą być jak kwiaty cięte albo jak drzewo, które zapuszcza korzenie w twojej głowie”

Budyń i Sprawcy Rzepaku wykonali utwory spokojne, smutne i szybkie, rock`n`rollowe, w których popis swoich umiejętności mogła zaprezentować Ola Rzepka. Na mnie największe wrażenie - oczywiście poza japonkami Budynia, które przypominały mi o niedawnej wizycie Dalajlamy w Polsce - robiły teksty o domowych wojnach, meandrach związków i wzlotach i upadkach uczuć, jak np. kończący się zaskakującą pointą „Kujawiak": „ (...) ale dlaczego idę twoją drogą/bo mamy inne/ale do tego samego domu”, zagrane na żywo, gdy głos czasem drży i załamuje się pod wpływem emocjonalnego śpiewania.

 

Nudno nie było na pewno.

 

*cytaty i śródtytuły pochodzą z twórczości Budynia i Budynia i Sprawców Rzepaku