Wczorajsza wizyta w Filharmonii, to był już trzeci występ w naszym mieście tego bardzo cenionego basisty i wokalisty. Richard Bona znów zaaplikował szczecinianom dużą dawkę etno-jazzu, ale też dużo pogody ducha i humoru.
Artysta przyjechał do nas w ramach promocji siódmego swojego solowego Albumu "Bonafied" i został zapowiedziany przez Marcina Kydryńskiego. Zanny dziennikarz przedstawił go jako człowieka niezwykle ważnego dla audycji radiowej "Siesta", którą prowadzi od 20 lat. 
 
Richard  wystąpił w towarzystwie międzynarodowego składu muzyków. Wystąpili z nim Holender, A.T.N. Stadwijk (klawisze), dwaj Amerykanie - Adam Stoler (gitara) i Tatum Greenblatt (trąbka) Kubańczyk, Ludwig Afonso (perkusja). Kiedy dokonywał prezentacji, o sobie powiedział: "I am from pipidówa", czym oczywiście rozbawił widownię. To nie było jedyne polskie słowo, jakim nas uraczył, ale chyba spodobało mu się szczególnie, bo powracało jeszcze kilkakrotnie podczas tego wieczoru...
 
Repertuar jaki przygotował kapitan Bona (muzyk ubrany w strój przywodzący na myśl morskie wojaże) był dość zróżnicowany. Oprócz utworów z ostatniej płyty (choćby "Uprising of Kindness") muzyk wybrał też klasyczą kompozycję "Liberty City - Jaco Pastoriusa oraz wiele starszych, własnych kompozycji - takich jak"Shiva Mantra", "Suninga (When Will I Ever See You?)" czy "O`Sen Sen Sen" zpłyty "Bona Makes You Sweat". Trwestując tytuł tej płyty można stworzyć slogan "Bona Makes You Happy". Doskonale oddaje on, to co wczoraj się działo w Filharmonii.
 
Choć  bowiem, w blisko dwugodzinnym występie zdarzały się fragmenty bardzo spokojne, wręcz medytacyjne, to jednak dominowała radość i humor. Richard często prowokował publiczność do  śmiechu, choćby wówczas gdy uruchomił swój "polish voodoo black box" i zapętlając wokalne frazy, bawił się śpiewem a`capella. Oczywiście zachęcał też do wspólnego wykonywania refrenów piosenek, a pod koniec występu także udało mu się sprawić, że widzowie wstali z miejsc i zaczęli tańczyć. 
 
Nieco później powrócił  na scenę redaktor Kydryński, by zaprezentować złotą płytę, jaką uhonorowano Richarda za sprzedaż albumu "Bonafied" w Polsce. To był ciekawy akcent na zakończenie tego show. i choć można mieć pewne zastrzeżenia co do nagłośnienia, to witalność i charyzma Bony, przesłoniła wszelkie niedociągnięcia.