Ogrodów renesansowych pod Zamkiem Książąt Pomorskich nigdy nie było, ale dawni mieszkańcy Stettina mogli spacerować po „schlossgarten” z wejściem od ulicy Panieńskiej. „Przedwojenny ogród zamkowy przypominał bardziej dziki lasek w centrum miasta” – opowiada miłośnik historii grodu Gryfa Paweł Ziątek.
Najstarsza dokumentacja terenów wokół Zamku Książąt Pomorskich pochodzi z 1594 roku. To właśnie na ten rok datowany jest jeden z „Widoków Szczecina” autorstwa Fransa Hogenberga. Na rycinie można dojrzeć skarpę północną Zamku Książąt Pomorskich, ale bez renesansowych ogrodów. Za murami okalającymi zamek widać strome skarpy opadające do fosy zamkowej, a niewielki ogród znajdował się na zewnątrz murów zamkowych.
Niedawno temat ogrodów pod dawną rezydencją Gryfitów ponownie wywołał do tablicy miłośnik Szczecina Paweł Ziątek. Historyk znany jest ze swojej pasji do historii miasta, którą dzieli się na łamach grupy „Szczecin znany i historyczny”.
Ogrody zamkowe, które niewiele różniły się od zadrzewionej skarpy
– Z jednej strony obrońcy zieleni w Szczecinie argumentują, że pod zamkiem nigdy nie było renesansowych ogrodów. To prawda, nie było ogrodów z kaskadami, alejkami i cudownie przycinanymi roślinami – mówi. Jest jednak pewne „ale”.
Paweł Ziątek mówiąc o „ogrodach” ma na myśli teren „schlossgarten”, który zaznaczony jest m.in. na mapie z 1886 roku.
– Oznaczony pomiędzy nieistniejącymi kamienicami na miejscu dzisiejszej Trasy Zamkowej. Z drugiej jednak strony te „ogrody” niewiele różniły się od skarpy, którą znaliśmy po wojnie. Raczej był to obszar naturalny. Z uwagi na bliskość umocnień miejskich nigdy w pełni nie zagospodarowany – podkreśla.
Dziki teren z elementami małej architektury
„Schlossgarten” (ogrody zamkowe) miały przypominać bardziej dziki lasek w centrum Szczecina. Ich teren sięgał aż do dzisiejszego zjazdu pod Trasę Zamkową. Wejście było jedno – od dzisiejszej ulicy Rycerskiej. Wraz z otwarciem tego terenu dla mieszkańców planowano otworzyć drugie przejście - pośród kamienic przy obecnej ulicy Panieńskiej.
Na historycznych fotografiach widać, że był to teren mało uporządkowany, dziki, dość ciasny. – Dzięki dawnym publikacjom wiadomo jednak, że stały tam różne elementy małej architektury – podkreśla Paweł Ziątek. – Wśród dawnych posągów, rzeźb i ozdób wymienia się figurkę chłopca, którego datuje się na 1770 rok, a dziś stoi w Muzeum Narodowym przy ulicy Staromłyńskiej.
Niemieckie plany przebudowy, z których nic nie wyszło
Miłośnik Szczecina uważa, że plan na „schlossgarten” był raczej przypadkowy, a kształt zielonego terenu był wypadkową zmian w układach ulic. Jednocześnie przypomina również o niemieckich planach przebudowy zamkowej skarpy. Na portalu sedina.pl można znaleźć fotografie makiet, które obrazowały potencjalny wygląd zamkowego otoczenia.
– Według prasy z lat 30-tych XX wieku, były plany na odsłonięcie tego miejsca, udostępnienie mieszkańcom i wybudowanie przejść od strony Klosterhof (ulica Wyszaka – red.) i ulicy Panieńskiej. Do wyburzenia miały iść oficyny znajdujące się w bezpośredniej granicy zamku. Takie rozwiązanie miało faktycznie umożliwić budowę ogrodu, który otaczałby szczeciński „gród”.
Jak mogło wyglądać przedwojenne zagospodarowanie skarpy?
– Ciężko powiedzieć. Albo w takiej formie jak przedstawiały makiety, albo bardziej dziko, z dostępem z zewnątrz. Jak wiemy, nic z tego nie wyszło. Aktualny pomysł na „wychlastanie” skarpy pod absurdalne renesansowe ogrody nie jest moim ulubionym – dodaje Paweł Ziątek.
Mówiąc o „wychlastaniu skarpy” Paweł Ziątek ma na myśli wycięcie niemal wszystkich drzew pod budowę „kaskadowych ogrodów w stylu renesansowym”. Wycinka była również argumentowana troską o stan gmachu oraz „potrzebą odsłonięcia północnego skrzydła zamku”.
Archwialne zdjęcia z portalu Sedina.pl:
Komentarze
0