W miejscu po jednym z nielicznych lotnisk lądowo-wodnych na świecie powstają nowe przestrzenie biurowe. Wspólnie z przedwojennym hangarem mają szansę stać się nową wizytówką Szczecina. „Historyczna część została już gruntownie odnowiona, a wkrótce zostanie rozbudowana o nowe skrzydło biurowe” – zapowiada Marcin Raubo z Marina Developer.

Najnowsza inwestycja Marina Developer skupia się w historycznej przestrzeni dawnego hangaru należącego do przedwojennego lotniska wodno-lądowego. Zaprojektowany przez Gustava Fabriciusa, w 1927 roku stanął przy dzisiejszej ul. Przestrzennej. Przeszklony z czterech stron, ze stalową konstrukcją i pasmami okien był pierwszym budynkiem, który powstał na potrzeby ówczesnego lotniska. W przybudówkach miejsce znalazły warsztaty techniczne.

– W Szczecinie szkoła pilotów działała w latach 1934-1937. Etap lotniczy w historii naszego hangaru zamknęła jednak II wojna światowa. Później obiekt został zajęty przez wojska radzieckie, które zdemontowały i wyłączyły go z użytkowania. Przez wiele lat były to tereny opustoszałe – opowiada Marcin Raubo, który podzielił się z nami historią szczecińskiego żeglarstwa z hangarem w roli głównej.

Rozwój szczecińskiego żeglarstwa

Pierwsi Polacy zaczęli przyjeżdżać do Szczecina niedługo po zakończeniu wojny i przejęciu miasta przez władze polskie. Wśród nich znalazł się żeglarz Kazimierz Haska – wychowanek Mariusza Zaruskiego oraz pierwszy prezes Okręgowego Związku Żeglarskiego.

– Wraz z garstką innych żeglarzy odnalazł i wyciągnął zatopione jachty oraz łodzie. Lata 1945-1947 to bez wątpienia czas intensywnego rozwoju żeglarstwa w mieście. Powstały pierwsze polskie kluby jachtowe. Nad jeziorem Dąbie, w pobliżu hangaru, otworzyły się przystanie jachtowe, a Liga Przyjaciół Żołnierza założyła warsztaty szkutnicze. Na początku budowano w nich kajaki, szalupy i małe jachty – mówi Marcin Raubo.

Wraz z rozwojem szczecińskiego żeglarstwa, w hangarze rozpoczęto produkcję jachtu Conrad II. Była to pierwsza zaprojektowana i zbudowana jednostka w powojennej Polsce. Łącznie wyprodukowano 14 egzemplarzy.

– W hangarze powstawały też jachty typu TOM o długości blisko 17 metrów – dodaje Marcin Raubo.

Stocznia Jachtowa przejmuje hangar

Lata 60. XX wieku to czas dalszego rozkwitu gospodarki morskiej. Warsztaty szkutnicze Ligi Przyjaciół Żołnierza zostały „wchłonięte” przez prężnie rozwijająca się Stocznię Jachtową, a hangar stał się jej zapleczem, halą produkcyjną i naprawczą.

– To właśnie wtedy rozpoczęła się produkcja jachtów typu Vega, które konstrukcyjnie są rozwinięciem jachtów Conrad II. Nazwa została wybrana nieprzypadkowo. Vega to najjaśniejsza gwiazda z gwiazdozbiorze Lutni. Miał to być sztandarowy produkt prężnie rozwijającej się Stoczni Jachtowej – tłumaczy Marcin Raubo.

Nad jeziorem Dąbie wyprodukowano 39 jednostek typu Vega, z czego prawie połowę przeznaczono na eksport. Na jednej z nich Krzysztof Baranowski zorganizował swój pierwszy samotny rejs po Morzu Bałtyckim. Dwa z tych jachtów, Totem i Magnolia, powróciły po ponad 50 latach do miejsca swoich „narodzin” i przechodzą gruntowny remont na potrzeby młodzieżowej sekcji morskiej w YKP Szczecin.

Ośrodek Sportów Wodnych wita i zaprasza

W 1970 roku Szczecińska Stocznia Jachtowa opuściła tereny po dawnym lotnisku wodnym. Co za tym idzie – zakończono w tym miejscu produkcję jachtów. Hangar wraz z całym zapleczem został przekazany Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego, która urządziła tutaj Ośrodek Sportów Wodnych.

– Zimą hangar służył jako szatnia dla jachtów należących głównie do klubu żeglarskiego Stal Stocznia. Kiedy w sezonie letnim łódki wypływały, zamieniał się w centrum kulturalno-imprezowe. Organizowano w nim letnie potańcówki, koncerty, lokalne wybory miss i zawody sportowe – opowiada nasz rozmówca. – Na zakończenie sezonu zawsze serwowano pieczoną na miejscu świnię.

Hangar służył także jako główna przestrzeń imprezowa podczas wydarzeń z okazji 25-lecia Stoczni Szczecińskiej. To w nim, na wybudowanej drewnianej estradzie, czas stoczniowcom i ich rodzinom umilił koncert Heleny Vondrackovej, którą supportował Centralny Zespół Wojska Polskiego.

Wyhamowanie życia żeglarskiego i kontrola jachtów

W latach 80. XX wieku miało miejsce kolejne wyhamowanie szczecińskiego życia żeglarskiego. Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego granice zostały zamknięte, produkcja wstrzymana, a jachty kontrolowano przez wojska ochrony pogranicza.

– Tak było do 1989 roku. Przekształcenia ustrojowe w państwie miały wpływ na rynek i rozwój także sportów wodnych. W miejsce rozwiązanego klubu żeglarskiego Stal Stocznia pojawił się reaktywowany Yacht Klub Polski Szczecin. Został zarejestrowany w styczniu 1993 roku. To właśnie wtedy otworzył się nowy rozdział w historii szczecińskiego żeglarstwa – podkreśla Marcin Raubo, obecny komandor klubu.

Hangar znów tętni życiem – zarówno usługowym, jak i szkutniczym

Obecnie hangar jest częścią portu jachtowego Marina Club, w którym kiedyś działał m.in. klub squasha i ścianka wspinaczkowa. Dziś w części obiektu mieści się kilkanaście firm z różnych branż, a kilka lat temu znowu zaczął pełnić funkcję szkutniczą. Po zakończeniu sezonu żeglarskiego zamienia się w miejsce zimowania jachtów.

– Historyczna część została już gruntownie odnowiona, a wkrótce zostanie rozbudowana o nowe skrzydło biurowe – zapowiada Marcin Raubo – Taką możliwość daje nam prosta forma hangaru, jego modułowość i położenie. Na czterech kondygnacjach znajdą się nowoczesne przestrzenie biurowe z usługowym parterem.

„Personalizowane powierzchnie czekają na firmy”

Projekt nowego budynku biurowego nawiązuje do historycznej formy hangaru, o co zadbali architekci z pracowni Orłowski Szymański. Na przedsiębiorców czekać będzie 2000 m kw. nowoczesnej przestrzeni biurowej - każda z 4 kondygnacji będzie mieć około 500 m kw.

– Podchodząc do realizacji tego projektu postawiliśmy na element personalizacji powierzchni pod potrzeby konkretnych firm – podkreśla Marcin Raubo. – Dla najemców przygotowujemy powierzchnie o wielkości od 300 do 473 m2. Niewątpliwymi atutami tego miejsca dla prowadzenia firmy są z pewnością szerokie miejsca postojowe w bezpośrednim sąsiedztwie budynku, co pozwoli nie tylko na dogodne przyjmowanie klientów, ale także obsługę dostawców. W czasach walki o dobrą kadrę, nie do przeceniania są także możliwości jakie daje sąsiedztwo jeziora i terenów rekreacyjnych.

Budowa biurowca już ruszyła. W tej chwili wykonywane są pale, a prace żelbetowe mają rozpocząć się na początku listopada. Oddanie budynku planowane jest na ostatni kwartał 2025 roku. To projekt w 75 procentach skomercjalizowany, a do wynajmu pozostało jeszcze jedno piętro.

– Chętnych zapraszamy do kontaktu – zaprasza prezes Marina Developer.

www.marina-developer.pl/hangar/

Po zakończeniu inwestycji, historyczny hangar ponownie ma szansę stać się wizytówką nie tylko ulicy Przestrzennej, ale i żeglarskiego Szczecina.