Zorganizowany trans, nieograniczona przestrzeń muzyczna w małej salce klubowej, swobodna improwizacja poddana surowym regułom.
Nowy kwartet Wojciecha Staroniewicza jest próbą nieustannego łączenia tych przeciwieństw. Próbą zorganizowania ich z młodymi muzykami, w których grze ściera się stanowczość i łagodność, uporządkowanie i bezład, energia i wyciszenie – niekoniecznie w oderwaniu od siebie. Taki właśnie był wczorajszy koncert, który odbył się w klubie Tiger. Jednak dobra wiadomość dla tych, którzy z różnych powodów nie pojawili się na wczorajszym koncercie, już we wrześniu będziemy mogli nabyć najnowszą płytę kwartetu Staroniewicza.
Komentarze
0