Kolejna powieść Artura D. Liskowackiego trafia na scenę! Spektakl „Mbambo” na motywach książki „Murzynek B.”, to osnuta wokół policyjnego dochodzenia historia kobiety, próbującej dowiedzieć się, co przydarzyło się jej synowi. Książka szczecińskiego pisarza ukazała się 10 lat temu i była wysoko oceniana przez krytyków, którzy uznali, że przenikliwie demaskuje narodowe strachy i paranoje. Jak zostanie odebrany spektakl na jej podstawie?


Siódma wersja adaptacji

– To jest tekst właściwie nie do przeniesienia na scenę. To, co w lekturze może fascynować, w teatrze nie sprawdza się – mówi Paweł Kamza, reżyser spektaklu „Mbambo”. – Postanowiłem jednak, po propozycjach ze strony autora i Teatru Współczesnego, mimo wszystko spróbować. Przez trzy albo cztery lata spotykaliśmy się z panem Liskowackim, by ustalić, jak tę historię pokazać. Przez ten czas powstało kilka wersji adaptacji, a ta, którą zobaczą widzowie, to już szósta albo siódma... – dodaje.

Początek od końca

Scenografię przygotowała Izabela Kolka, a muzykę Paweł Moszumański. W obsadzie zobaczymy Beatę Zygarlicką (w roli matki), Grażynę Madej, Magdalenę Myszkiewicz, Krystynę Maksymowicz, Adriannę Janowską-Moniuszko, Roberta Gondka i Wojciecha Sandacha. Aktorzy podczas prób bardzo zaangażowali się w stworzenie tej adaptacji.

– Krysia Maksymowicz opowiedziała o swojej ciotce, która pochodziła ze Wschodu i jej historia weszła do przedstawienia, łącznie ze zdjęciami. Z kolei Robert Gondek przyniósł własną opowieść o tym, że ma syna z Rwandy. To się nazywa adopcja serca – mówi Kamza. – W spektaklu skupiamy się głównie na opowieści matki głównego bohatera. Jego samego na scenie nie ma w sensie dosłownym. Zaczynamy to przedstawienie od końca. W powieści Murzynek B. ginie nad morzem. Albo nie. Nie wiadomo, czy to był nieszczęśliwy wypadek, samobójstwo czy morderstwo... Ważną kwestią, którą się zajmujemy jest pojmowanie żałoby. Ona jest po to, by w nią wejść, a nie, by od niej uciekać, trzeba przyjąć ją z całą jej przerażającą przestrzenią – konkluduje reżyser.

Obcy to agresor. Te mechanizmy są wciąż silne

To już kolejny utwór literacki Artura D. Liskowackiego, który jest adaptowany w teatrze. Jego dzieła pokazywano już w „Pleciudze” oraz właśnie we Współczesnym (spektakl według „Eine Kleine...” także w reżyserii P. Kamzy). Jak wspomina czas tworzenia „Murzynka B.”?

– Kiedy pisałem tę powieść, w 2010 roku, na targowisku w okolicach dawnego Stadionu Dziesięciolecia został zastrzelony Nigeryjczyk, który miał polskie obywatelstwo i tam handlował – mówi Liskowacki. – Zatrzymano wówczas kilkadziesiąt osób, podobno agresywnie się zachowujących. Co prawda, dosłownych analogii do tego zdarzenia nie zawarłem w książce, ale w niej oraz w spektaklu mówimy o pewnych mechanizmach, o tym, że innego, obcego, często postrzegamy jako agresora. Myślę, że to wciąż działa, może nawet jeszcze silniej, bo być teraz czarnoskórym obywatelem Szczecina i chcieć przejść się wieczorem po mieście, w dodatku w białym garniturze, to byłoby pewnego rodzaju wyzwanie – uzupełnia.

Poezja i fotografie w foyer

Premiera spektaklu zostanie wzbogacona o wystawę w foyer Malarni.

– Jedna z bohaterek spektaklu, to pierwsza miłość Murzynka B., która jest fotografem. Stąd na wystawie będą wykorzystywane zdjęcia postaci z przedstawienia oraz teksty nigeryjskich poetek, od osiemnastego wieku do współczesnych – mówi reżyser. – Wystawa ta ma pokazać tradycje i kulturę nigeryjskiego ludu Ibo.

Premiera „Mbambo” nastąpi 4 czerwca na scenie Malarni. Kolejne prezentacje spektaklu zaplanowano na 5, 6 i 26 czerwca.