Koalicja Obywatelska, z pomocą Bezpartyjnych, zlikwidowała Komisję Kultury Rady Miasta, aby po chwili powołać Komisję Kultury i Promocji. W wyniku tych zabiegów stanowisko przewodniczącej straciła Edyta Łongiewska-Wijas, która jest w coraz ostrzejszym konflikcie z kolegami z klubu KO.

Czarę goryczy przelała przed miesiącem jej ostra krytyka budżetowych cięć prezydenta Piotra Krzystka w sferze kultury. Co prawda radna Łongiewska-Wijas zagłosowała wówczas zgodnie z dyscypliną partyjną, czyli za budżetem, ale i tak została zawieszona w prawach członka klubu KO.

Konflikt narastał już wcześniej, gdy jej klubowi koledzy opuścili Komisję Kultury. Opowiadali, że nie podoba im się sposób prowadzenia obrad, a w kuluarach mówili o „ekscentryczności” radnej, która ich zdaniem nie potrafi współpracować z innymi. Liczyli, że radni Prawa i Sprawiedliwości odwołają przewodniczącą, ale ci nie chcieli mieszać się do wewnątrzklubowych rozgrywek. Teraz Komisja Kultury w tamtym kształcie przestała istnieć.

Radnym KO zabrakło odwagi?

Na początku środowej sesji zaprezentowano dwa projekty uchwał w tej sporawie. Pierwszy mówił o likwidacji Komisji Kultury, a drugi o powołaniu Komisji ds. Kultury i Promocji. O tym, że projekty powstawały w pośpiechu, świadczy fakt, iż pierwotnie widniała w nich nazwa Komisji ds. Kultury, Rozwoju i Promocji. Istnieje już jednak Komisja ds. Budżetu i Rozwoju, nazwę trzeba było więc zmienić. Radna Łongiewska-Wijas nie miała wątpliwości, że całe zamieszanie jest tylko po to, aby w białych rękawiczkach pozbawić ją stanowiska przewodniczącej.

- Schlebia mi, że aby ograniczyć moje pole działania, muszą państwo zlikwidować Komisję Kultury, a później kombinować, zmieniać nazwy i składy. Trwało to dzisiaj kilka godzin. Niepojęte. Wystarczyło tylko zdobyć się na odwagę, cofnąć mi rekomendację i odwołać. Ale do tego trzeba mieć właśnie odwagę – mówiła radna Łongiewska-Wijas.

„Jak jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?”

Łukasz Tyszler, przewodniczący KO przekonywał jednak, że całe zamieszanie nie jest spowodowane partyjnymi rozgrywkami, tylko ma znaczenie merytoryczne.

- Jestem trochę zdziwiony, bo słyszę tu od państwa, że komisja działa świetnie, że wszystko jest dobrze, że setki zainteresowanych przychodzi na jej obrady, wskazywane i napiętnowywane są ważne tematy. A z drugiej strony słyszę, że kultura jest niedofinansowana, że nic się nie udaje, ze prezydent i jego służby nie zauważają kultury. No więc, jak jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? – pytał przewodniczący Tyszler, który tłumaczył też pomysł rozwinięcia zakresu działań komisji o promocję. - Każda instytucja ma dzisiaj dział promocji. Dawno w marketingu promocja poszerzyła się o promowanie idei, a kultura to jest promowanie idei. To jest kwestia wzmocnienia tego elementu, na który zwracaliście państwo uwagę podczas prac komisji.

Nowa komisja i nowy przewodniczący

Radna Łongiewska-Wijas wywodzi się z Nowoczesnej, a tymczasem sprzymierzeńców znalazła po drugiej stronie politycznej barykady – wśród radnych Prawa i Sprawiedliwości.

- To jest cyrk i hucpa – komentował zmiany dotyczące Komisji Kultury radny Maciej Ussarz. - Nie mieliście państwo odwagi, żeby odwołać radną Łongiewską-Wijas, kiedy sprzeciwialiście się jej zdaniu, gdy merytorycznie krytykowała pana prezydenta. Wypisaliście się z komisji, bo myśleliście, że będziemy się zabawiać w wasze brudne gry i sami ją odwołamy. Teraz znaleźliście inny sposób.

Wsparcie radnych PiS nie zmieniło jednak wyniku głosowań. Komisję Kultury zlikwidowano, a w jej miejsce powołano Komisję ds. Kultury i Promocji. Od razu odbyło się jej pierwsze posiedzenie. O stanowisko przewodniczącego ubiegała się ponownie radna Łongiewska-Wijas, ale więcej głosów uzyskał radny Przemysław Słowik (KO).