Kochany przez kibiców, podziwiany przez zawodników drużyny przeciwnej. Ikona i wieloletni kapitan szczecińskiej Pogoni, w której spędził całą piłkarską karierę. „Czarna perła z Wielgowa”- wybitny technik, któremu strzelanie bramek przychodziło z niezwykłą łatwością.

Przydomek zawdzięczał nie tylko ciemnej karnacji, ale również błyskotliwości i nieprzeciętnym umiejętnościom piłkarskim- stanowił on porównanie do wielkiego Eusebio, nazywanego „Czarną Perłą z Mozambiku”.


Rumuńsko- wielgowskie początki


Marian Kielec przyszedł na świat 6. marca 1942 roku w Câmpulung Moldovenesc w Rumunii. Pochodził z biednej rodziny. Przygodę ze sportem rozpoczynał od gry w tenisa. Wróżono mu wielką karierę, jednak zdecydował się na piłkę nożną. Tego wyboru nikt później nie żałował.


Pod koniec lat czterdziestych Kielec wraz z matką przybyli do Szczecina i zamieszkali w Wielgowie. Tam przyszły gwiazdor rozpoczął karierę w LZS-ie.


Jeden z wnuków przyjaciół z dzieciństwa wspomina: Mój dziadek mu dokuczał. Mały Marian przychodził do niego, bo jako jedyny, mój dziadek miał w okolicy piłkę, a ta była dla Pana Kielca najcenniejszym przedmiotem pod słońcem już od najmłodszych lat. . Mój dziadek kiedyś się zdenerwował na niego, że tak za nim chodził i wrzucił Mariana do beczki z deszczówką.Teraz bardzo się tego wstydzi, bo o mało nie utopił przyszłego, najwybitniejszego piłkarza Pogoni.

Po dobrych występach w drużynie LZS-u Kielec został dostrzeżony przez trenerów Pogoni i jako zdolny junior trafił w 1955 roku do drużyny Pogoni. Pierwszym trenerem Mariana Kielca był Zbigniew Ryziewicz. I to on właśnie (obok Zdzisława Nowickiego) miał największy wpływ na rozwój piłkarski młodego zawodnika.


Debiutował w pierwszym zespole Pogoni jeszcze jako junior ( w wieku 17 lat), 2 maja 1959 roku, wyjazdowym meczem z Ruchem Chorzów.


Eugeniusz Różański, kolega z boiska: Marian cały czas improwizował, pokazywał nieszablonowe zagrania. Docenił go Stanisław Oślizło, który stwierdził, że to najgroźniejszy napastnik, przeciwko któremu grał.

Na swoją pierwszą bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej czekał zaledwie kilka tygodni- 24 maja pokonał legendarnego Edwarda Szymkowiaka, strzegącego wtedy bramki Polonii Bytom.


Do 1970 wystąpił w barwach Pogoni w 217 meczach I ligi, 66 meczach II ligi, 31 meczach Pucharu Polski oraz ponad 100 meczach towarzyskich. W I lidze zdobył 81 bramek, w II lidze – 32 (ten łączny wynik- 113 bramek – pozostaje rekordem Pogoni Szczecin).


Rewelacyjna skuteczność nie była na pewno dziełem przypadku – grający na pozycji środkowego napastnika Marian Kielec wzbudzał respekt u obrońców najpotężniejszych polskich klubów. Słynął również z niezwykłego refleksu pod bramką przeciwnika. Warto wspomnieć chociażby o spotkaniu Legia Warszawa- Pogoń Szczecin, rozegranym 15 listopada 1959 roku na Łazienkowskiej. Pogoń rozgromiła zaprzyjaźniony zespół 4:0,a Kielec popisał się hat trickiem. Potwierdzeniem wysokich umiejętności był tytuł króla strzelców I ligi, który wywalczył w sezonie 1962/63- zdobył wtedy 18 bramek.


Tadeusz Czubak, były piłkarz Pogoni: - Gdy przyjechałem do Pogoni największe wrażenie wywarł na mnie Marian Kielec. Był wówczas we wspaniałej formie, strzelał bramki, był kochany przez kibiców. Był prawdziwym wzorem do naśladowania. Wspaniały człowiek jednym słowem.


To były wspaniałe czasy Pogoni- mówił po latach zainteresowany. Na mecze chodziły całe rodziny. Tysiące ludzi na stadionie, pełne trybuny. Meczem żyło dosłownie całe miasto.


Uwielbienie kibiców dla Kielca nie wygasło nota bene do dnia dzisiejszego.
– Siadłem sobie kiedyś na meczu Pogoni w zwykłym sektorze. Obok mnie siadł facet w średnim wieku. Czułem, że mi się przypatruje. W końcu nie wytrzymał, podszedł do mnie i zapytał: „ To ty jesteś Marian Kielec?”. Jak potwierdziłem, to podszedł, pocałował mnie w czoło i uciekł!– opowiadał pan Marian.


Kielec dał się również poznać jako człowiek o niezwykle twardych zasadach. . Karierę skończył dość wcześnie ( w wieku 28 lat) ze względu na to, iż obiecał sobie kiedyś, że jeżeli kiedykolwiek ktoś niesłusznie wystawi go na rezerwę, skończy grać w piłkę. I tak właśnie zrobił, po tym jak duet trenerski Eugeniusz Ksol i Karel Kosarz nie znaleźli dla niego miejsca w podstawowej jedenastce.


Byłem wtedy kapitanem drużyny, a trener posadził mnie na ławie rezerwowych bez żadnej realnej przyczyny! Bardzo mnie to dotknęło, uniosłem się ambicją i powiedziałem, że więcej już nie zagram – opowiada po latach.


Ostatni mecz rozegrał 15 listopada 1970 roku w Katowicach z miejscowym GKS (Pogoń przegrała gładko 0-3). Ostatnią 81 bramkę zdobył 12 sierpnia 1970 roku, pokonując bramkarza Zagłębia Wałbrzych. Przed meczem z Górnikiem Zabrze, 24 maja 1971 roku, postanowił zakończyć piłkarską karierę.


Kielec zaliczył jeszcze drobny epizod w 1979 roku, kiedy jako 37 letni zawodnik wznowił treningi by pomoc zagrożonej spadkiem Pogoni. Ówczesny trener Portowców Konstanty Pawlikaniec nie wykorzystał jednak doświadczenia byłego snajpera; Idol kibiców zagrał jedynie 45 minut ze Stalą Mielec. Prochu nie wymyślił, Pogoń przegrała 0-2 i spadła do 2 ligi.


Wielokrotnie wyróżniany był w różnego typu plebiscytach. W konkursach na jedenastkę piłkarską 25, 30 i 50lecia zawsze wybierany był najlepszym piłkarzem Pogoni. W 2008 roku został wybrany najlepszym piłkarzem w 60 letniej historii morskiego klubu.


Trener Włodzimierz Obst: - Trudno mi mówić o Marianie, ponieważ gdy ja zaczynałem grę to Marian kończył. Ale co mogę powiedzieć to, że był jednym z najzdolniejszych piłkarzy młodego pokolenia w kraju. Grał w kadrze juniorskiej, gdy o sile tej reprezentacji stanowiło województwo śląskie. Z naszego województwa piłkarzy w kadrze nie było, a Marian był regularnie powoływany do polskiej młodzieżówki. Prawdziwy piłkarski talent. Można powiedzieć taki „lis piłkarski”. Potrafił z piłką wszystko i nie miał słabych cech na boisku. A prywatnie: ciepły, skromny, zawsze otoczony gronem przyjaciół.

Kadra jako niespełniony rozdział

Kielec przeszedł wszystkie reprezentacyjne szczeble- od juniorów, przez młodzieżowców, po zespół seniorski. W najważniejszej reprezentacji jednak nie zaistniał.
Co spowodowało, że tej klasy zawodnik tylko raz dostąpił zaszczytu reprezentowania seniorskiej kadry Polski? (11 października 1962 w Warszawie, z Marokiem, 1:1)?


Różański: .Marian chciał być przywódcą, ale w kadrze rządził Śląsk. Gdyby skorzystał z jednej z wielu propozycji i poszedł do innego klubu, zrobiłby większą karierę. Był agresywny, a to się podobało


Kielec do innego klubu nie poszedł. Pozostał wierny barwom Pogoni.


Za wielką wodą


Jako sportowiec nie dorobił się majątku, ale stać go było na dobre życie – eleganckie restauracje, podróże. A gdy zjawiał się z żoną na dancingu w modnym wówczas Orbisie, orkiestra na powitanie grała mu ulubionego czardasza Montiego. Później jego życie uległo dość znacznej odmianie.


Po zakończeniu kariery przez 15 lat pływał na statkach, zarówno PŻM, jak i zagranicznych armatorów.
. W 1985 roku, na fali emigracji, postanowił wyjechać do Kanady. Mieszka tam do dnia dzisiejszego, 60 kilometrów od wodospadu Niagara i 40 od miasta Missauga, w którym, wedle nieoficjalnych informacji, 33% mieszkańców mówi w języku polskim.
Kielec

 po przyjeździe do Kanady przez 4 lata prowadził zespół piłkarzy Polonia Hamilton. Obecnie jest już jednak na emeryturze. Od czasu do czasu wciąż jednak zjawia się na stadionie, uczestniczy w spotkaniach oldbojów.
W Toronto zaś mieszka inna legenda Pogoni, Leszek Wolski, prywatnie zięć Kielca. Wolski zasłynął nie tylko z rekordowej liczby występów w Pogoni na szczeblu najwyższej klasy rozgrywkowej, ale też ze słów: nie pytaj się, co dała Ci Pogoń. Powiedz, co Ty zrobiłeś dla Pogoni.

Kielec i Wolski regularnie starają się odwiedzać Szczecin. Wciąż grywają w piłkę – dla przykładu, nie tak dawno temu brali udział w meczu oldboyów między Pogonią a Stalą Szczecin, zorganizowanym nota bene z okazji 55 urodzin Wolskiego. Portowcy wygrali pewnie 3:0 ( gole zdobywali Dariusz Adamczuk, Krzysztof Czarnecki oraz Mariusz Kotkowski).


Kielec jest dziadkiem Maxime Calington, pierwszej reprezentantki Polonii szwedzkiej w historii Miss Polonia, która znalazła się w gronie pięciu najpiękniejszych Polek.

Źródło:

Eprestiz.pl


Florian Krygier, 50 lat piłki nożnej w MKS Pogoń Szczecin 1948-1998


Florian Krygier, Król strzelców Pogoni


Gazeta na Pomorzu, dodatek do Gazety Wyborczej, 2000r.


pogonszczecin.pl


gs24.pl


„Szczecinianie Stulecia” Wydawnictwo Piątek Trzynastego