Zapraszamy na cykl wywiadów z kobietami, które aktywnie działają na lokalnej scenie politycznej. Czy jest im trudniej przebić się do wielkiego i skomplikowanego świata polityki? Jakie mają poglądy na rzeczywistość, w jakim kraju chcą żyć? W walce o prawa wyborcze kobiet dużą rolę odegrał ruch sufrażystek, który działał w Stanach Zjednoczonych w II połowie XIX i na początku XX w. Pierwszym krajem, które przyznało prawa wyborcze kobietom, była Nowa Zelandia (1893r.). W Polsce nastąpiło to w 1919r. Jak jest teraz?

Igor Podeszwik: Naszym gościem jest Pani Małgorzata Jacyna-Witt, niezależna radna w Radzie Miasta Szczecin. Dzień dobry

Małgorzata Jacyna-Witt: Dzień dobry

IP: Jest Pani feministką?

MJW: To trudno powiedzieć. Jestem osobą, która jest samodzielna i niezależna. Nie lubię określenia feministka, ponieważ to określenie uknuli mężczyźni po to, żeby ośmieszać kobiety, właśnie te niezależne i samodzielne.. (śmiech)

IP: Ma Pani bardzo prawicowe poglądy.

MJW: Tak. Ja mam poglądy liberalno-konserwatywne. Liberalne dotyczące gospodarki, natomiast w sferze obyczajowości jestem konserwatywna.

IP: A czy jest Pani za refundacją zapłodnienia in vitro?

MJW: To są tematy, które obecnie są w parlamencie. To są tematy, którymi zajmuje się Sejm, a ja funkcjonuje na poziomie samorządu. Publicznie nie zajmuje się tematami ogólnymi. Wypowiadanie swojej opinii na ten temat będzie tylko moją prywatną opinią, a nie jako osoby publicznej. Jako osoba publiczna, mogę i chcę wypowiadać się na tematy miejskie.

IP: Ale będzie Pani kandydowała do Senatu?

MJW: Prawdopodobnie tak.

IP: Uważam, że mieszkańcy chcieliby poznać Pani poglądy na ten temat. Senat będzie zajmował się tymi sprawami.

MJW: I wtedy na pewno będę się na ten temat wypowiadała. Jestem za refundacją zapłodnienia in vitro, jeżeli już tak bardzo to pana redaktora interesuje.

IP: Dziękuję za informację. A czy popiera Pani wprowadzenie ustawy o związkach partnerskich?

MJW: W tej chwili mówię „nie” związkom partnerskim. Nie byłoby to dobrze przyjęte przez większość społeczeństwa, a polityk chcę być reprezentantem społeczeństwa. Mimo moich poglądów liberalno-konserwatywnych, jestem jak wcześniej powiedziałam za refundacją in vitro, ale nie jestem za związkami partnerskimi.

IP: Czy jest Pani osobą kontrowersyjną?

MJW: Nie, myślę, że nie jestem kontrowersyjna. Jestem zupełnie zwyczajna i normalna. Mam męża, syna, wnuka, swoją firmę. Mam mnóstwo klientów, którzy są bardzo zadowoleni z usług mojej firmy. Nie widzę powodów, żeby uważać mnie za osobę kontrowersyjną.

IP: Wacław Klukowski (tworzy struktury PJN-u w okręgu szczecińskim- red.) powiedział, że jest Pani osobą zbyt konfliktową i nie widzi pola współpracy.

MJW: Pan Wacław Klukowski jest sympatycznym człowiekiem z Pyrzyc. Myślę, że w tych Pyrzycach ma jakąś rangę i znaczenie. Powinien zastanowić się nad tym jak wypowiada się o innych ludziach. Pamiętam jak Wacław Klukowski należał do klubu Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku i pamiętam jak bardzo namawiałam go, aby nie odchodził z klubu. Nie chciał i przeszedł do Platformy Obywatelskiej. Taki fajny polityk, który sobie gdzieś tam wędruje po różnych partiach. Nie mam z nim żadnego kontaktu, więc nie wiem skąd ma taką opinię o mnie.

IP: Partia Joanny Kluzik–Rostkowksiej jest ideologicznie Pani partią?

MJW: Nie. Polska Jest Najważniejsza nie jest bliska mi ideologicznie. Uważam, że ludzie, którzy zaczynają tak strasznie krytykować tych, z którymi współpracowali…

IP: Czyli Jarosława Kaczyńskiego?

MJW: Tak, oni po prostu nie grają fair. Oni w tym momencie krytykują i negują to, co sami kiedyś robili. To jest dla mnie nieprzyzwoite. Uważam, że w polityce obowiązuje przyzwoitość. Krytyka Jarosława Kaczyńskiego, dzięki, któremu zbudowali swoją pozycję jest bezsensowna.

IP: Gdy była Pani przewodniczącą klubu Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku, była Pani blisko tej partii. Od momentu, kiedy jest Pani w radzie miasta to się zmieniło. Co się stało?

MJW: Mimo, że na polskiej scenie politycznej są dwie silne i duże prawicowe partie, to nie ma partii, która mnie reprezentuje. Strasznie jest mi smutno i przykro z tego powodu. Chciałabym, żeby tacy ludzie jak ja, których śmiesznie się określa „sierotami po POPiS-ie”, znaleźli swoje miejsce.

My swego czasu strasznie chcieliśmy, żeby Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska współpracowały razem dla Polski. Tak się nie stało i w tej chwili mówi się, że te rowy są tak głęboko wykopane, że te dwie partie praktycznie nie mają możliwości porozumienia. Ani Platforma Obywatelska ani Prawo i Sprawiedliwość nie zmieniają się w ten sposób jakbym chciała. Jestem jak ronin, taki rycerz japoński bez pana i władcy, stąd moja samodzielność i niezależność. Przez cztery lata byłam bardzo lojalna w stosunku do PiS-u. Uważam, że jeżeli z kimś się współpracuje, to trzeba być lojalnym. Ja startowałam z list PiS-u do sejmiku i nie wyobrażałam sobie, abym mogła w czasie kadencji odejść, czy powiedzieć, że jest to zła partia. Powinno się działać w grupie i to jest normalne. W momencie, kiedy zbliżały się kolejne wybory, ja jasno postawiłam swoje warunki i one nie zostały przez Prawo i Sprawiedliwość przyjęte.

IP: Jakie warunki?

MJW: Chodzi przede wszystkim o mój program na Szczecin. Na którym bardzo mi zależało. To jest ten program, który w tej chwili nie jest realizowany. Myślę, że wtedy dobrze postąpiłam. Gdybym pozostała z PiS-em, to dzisiaj musiałabym przeciwstawić się swojemu programowi, czyli poprzeć Piotra Krzystka. Dla mnie to byłoby niemożliwe, bo to jest zupełnie inny sposób myślenia o mieście. Myślę, ze ta decyzja, jaką podjęłam wtedy, była właściwa. Wtedy też napisałam list do Joachima Brudzińskiego, że obarczam go odpowiedzialnością za izolowanie Jarosława Kaczyńskiego i za to, że tak strasznie zdominował PiS w regionie. W zasadzie tutaj nie ma Prawa i Sprawiedliwości, jest tylko Joachim Brudziński. Uważam, że dalej tak jest, że jedyną osobą, która o wszystkim decyduje jest Joachim Brudziński. To nie jest dobre. Powinno umieć się przygarniać ludzi do siebie i być takim przyjaznym, i przyjacielskim.

IP: Pamiętam, jak rozmawialiśmy jakiś czas temu. To był ten okres, kiedy Mirosława Masłowska powiedziała, że Joachim Brudziński tworzy w Szczecinie „prywatny folwark”. I zapytałem Panią czy tak jest. Wtedy mówiła, Pani, że tak nie jest.

MJW: Ja byłam lojalna przez te cztery lata. Uważam, że jeżeli jest się z kimś razem, to nie wolno na tego kogoś pluć i awanturować się. Co by mi to dało, jakbym wtedy powiedziała, że Joachim Brudziński tworzy tutaj swój prywatny folwark? Skoro zdecydowałam się na współpracę, musiałam wytrzymać do końca.

IP: Może trzeba było zostać, poprzeć Mirosławę Masłowską i w ten sposób zapoczątkować zmiany w PiS-ie?

MJW: Proszę zauważyć, że ja nie należałam do tej partii. Przez cztery lata nie należałam do Prawa i Sprawiedliwości. Przyglądałam się. Powtarzam, po tych czterech latach mogę jasno stwierdzić, ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Platforma Obywatelska nie są tymi partiami, które mnie reprezentują. Jedyna jest zbyt skrajna, a druga jest zbyt mało dbająca o interesy narodowe. I nie wierzę, że jakaś nowa partia powstanie - czekam aż te dwie partie zmienią się.

IP: Która jest zbyt skrajna?

MJW: Zbyt skrajne w swoim zachowaniu jest dla mnie Prawo i Sprawiedliwość. Zbyt mało dbająca o moje interesy narodowe jest Platforma Obywatelska. Nie ma partii, o której powiedziałabym, że to jest mój reprezentant. Najważniejsze jest to, aby państwo zawsze stało po stronie obywatela. Zawsze go broniło. Mieliśmy ostatnio taką akcję, gdzie Stany Zjedonoczne zabiły jednego z największych terrorystów Osamę bin Ladena. Państwo amerykańskie pokazało, że każda zbrodnia popełniona na obywatelach amerykańskich zostanie ukarana. I to jest właśnie ten mój konserwatyzm. Jeżeli obywatel wie, że jeżeli będzie działał zgodnie z prawem, to państwo stanie po jego stronie. U nas jest tak, że normalny obywatel nie wie, czy będzie ukarany za to, że działa zgodnie z prawem. Nie mamy takiego poczucia bezpieczeństwa w naszym państwie.

IP: Dodajmy tylko, że Barack Obama ma poglądy lewicowe.

MJW: To nie są poglądy lewicowe, Partia Demokratyczna nie jest do końca lewicowa.

IP: Przecież jest to partia socjalliberalna.

MJW: Powiedziałabym bardziej liberalna, niż socjalliberalna. Mimo, że rządzi polityk socjalliberalny, zgadzam się z panem redaktorem, to jednak Stany Zjednoczone są państwem, które zawsze stanie po stronie swojego obywatela. I to jest najważniejsze. Państwo musi dawać poczucie bezpieczeństwa swoim obywatelom, bez względu na to, kto rządzi. W Szczecinie prezydent także musi dać poczucie komfortu i bezpieczeństwa swoim mieszkańcom. Być z nimi, a nie przeciwko nim – wtedy wszyscy będą mieli poczucie wspólnoty, a nie będzie to zlepek i zbiór poszczególnych elementów.

IP: Wróćmy jeszcze na chwilę do Prawa i Sprawiedliwości. Powiedziała Pani, że jest to partia zbyt skrajna. Czym się to przejawia? Gdyby miała Pani możliwość zmienienia jej to…

MJW: Przede wszystkim jest to partia zbyt zamknięta na nowych ludzi. PiS nie powinien pouczać innych i nie powinna mówić, że my jesteśmy tymi jedynymi, którzy głoszą prawdę. PiS i Jarosław Kaczyński stawiają nam zbyt wysoką poprzeczkę. Dajmy ludziom normalnie żyć, kochajmy ich. Akceptujmy ich wybory i decyzje. PiS jest zbyt skrajne, jeżeli chodzi o pokazanie się jako ta jedyna grupa ludzi, którzy mają rację. Nie wszyscy mają rację, a ci, którzy uważają, że mają tę rację jedyną, to w pewnym momencie schodzą ze sceny politycznej, jak chociażby swego czasu Unia Wolności.

IP: Mniej pouczania i większa otwartość?

MJW: Tak i więcej takiej tolerancji dla ludzi.

IP: Tolerancji?

MJW: Dla ich słabości, dla ich małości. Tacy jesteśmy.

IP: Przejdźmy do czynszów. Pani głosowała za tą uchwałą, która dawała kompetencję ZBiLK-owi do podniesienia czynszów. Teraz Pani tak mocno krytykuje miasto, że te czynsze zostały podniesione.

MJW: To jest uchwała na temat polityki mieszkaniowej i daje kompetencje prezydentowi do ustalania kwoty czynszów. Głosowałam za tym, żeby prezydent zadecydował – bo to wynika z ustawy. W momencie, kiedy uchwała jest unieważniona przez Wojewódzki Sąd Administracyjny, to podwyżka czynszów przez prezydenta, moim zdaniem, jest niezgodna z prawem. Ja nie oceniam tego czy te czynsze należało podnieść, czy nie. Sprzeciwiam się temu, że prezydent nie rozumie tego, iż skoro ta uchwała została unieważniona, to należy nadpłatę czynszu zwrócić.

IP: Prawnicy prezydenta mówią, że podwyżka czynszów była zgodna z prawem. Powołują się, na art. 8 ustawy o ochronie praw lokatorów i mieszkaniowym zasobie gminy, który stanowi, że jeżeli właścicielem jest jednostka samorządu terytorialnego, to stawki ustala organ wykonawczy tej jednostki.

MJW: Pod warunkiem, że rada miasta uchwali politykę mieszkaniową, czyli da mandat prezydentowi. A tutaj ten mandat nie został dany. I tu mamy spór prawny. Ja nie chcę dyskutować o prawie. Jeżeli jest to niezgodne z prawem, to prezydent powinien pomóc lokatorom. Np. jednemu w oddaniu sprawy do sądu i wtedy sąd stwierdzi, czy było to zgodne bądź niezgodne z prawem. Prezydent staje po drugiej stronie – przeciwko mieszkańcom. I to jest dla mnie problem. Tak nie można, bo prezydent jest zatrudniony przez tych mieszkańców i jest ich sługą. Piotr Krzystek nie jest najważniejszą osobą w mieście, tak naprawdę jest osoba najmniej ważną, bo jest pracownikiem wszystkich. Mamy 400 tysięcy mieszkańców i prezydent powinien działać tak, żeby wszyscy mieszkańcy byli zadowoleni, oczywiście w ramach prawa i solidaryzmu społecznego.

IP: Czyli wg Pani Piotr Krzystek powinien pomóc jednemu z mieszkańców w ten sposób, że złoży wraz z nim pozew do sądu przeciwko miastu, zapadnie precedensowy wyrok dla tej sprawy i będzie jasne czy było to legalne czy nie?

MJW: Tak, bo w tej chwili mieszkańcy są pozostawieni sami sobie. I jednocześnie Piotr Krzystek

nie chce udostępnić opinii prawnej, bo jak twierdzi mieszkańcy mogliby się nią posługiwać występując przeciwko miastu. Po co jest ta opinia zrobiona? Dla prezydenta czy dla mieszkańców?

Małgorzata Jacyna-Witt o Piotrze Krzystku by wszczecinie

Czy jest szansa na zgodę? by wszczecinie

 

IP: Czytałem uzasadnienie Samorządowego Kolegium Odwoławczego (te fragmenty, które są dostępne na Pani blogu) i zrozumiałem z tego tyle: Prezydent Miasta Szczecin zakwalifikował opinię prawną jako informację publiczną, więc de facto nie miał prawa wydać decyzji odmawiającej jej udostępnienia, nie podając jednocześnie ustawowych przesłanek jej nieudostępnienia. Ale z uzasadnienia SKO nie wynika, że ta opinia prawna to na pewno informacja publiczna.

MJW: „ W niniejszej sprawie nie sposób nie dostrzec słusznie podniesionej w odwołaniu niekonsekwencji organu, który konkretnemu dokumentowi najpierw przypisuje charakter informacji publicznej by następnie wydać na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej decyzje odmawiającą jego udostępnienia twierdząc, iż nie jest on przedmiotem informacji publicznej”. To jest informacja publiczna. Piotr Krzystek sam sobie zaprzeczył decyzji odmawiającej mi wydania tej opinii..

IP: Czy Pani Elżbieta Klich wystąpi na drogę sądową przeciwko miastu nawet wtedy, gdy opinia prawna nie zostanie udostępniona?

MJW: Spokojnie, Pani Ela Klich wystąpi na drogę sądową i ja jej w tym pomogę. Ma już pomysł na to jak to zrobić. Proszę pamiętać, że to są koszty. Droga sądowa na pewno zostanie wykorzystana, bo będzie to argument dla innych mieszkańców. Chcemy ułatwić mieszkańcom podjęcie decyzji.

IP: Kiedy to nastąpi?

MJW: W najbliższym czasie.

IP: Dlaczego jest tak mało kobiet w polityce? Jest to spowodowane układami towarzyskimi?

MJW: Rzeczywiście tak jest, że jest to spowodowane układami towarzyskimi. Kobiety nie są zapraszane do tego wspólnego pójścia na mecz, zapalenia papierosa czy wypicia lampki wina. To są pewne układy towarzyskie panów jeszcze z czasów studiów, czy innych okoliczności.

Kobiety dochodziły później do polityki, więc mają z góry utrudnione zadanie. No i na szczycie władzy są sami faceci, chociażby tutaj w Szczecinie.

W Szczecinie brakuje mi kobiety-liderki politycznej. Takiej, która miałaby też pewną pozycję w państwie. Swego czasu taką osobą była prof. Teresa Lubińska, minister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a później sekretarz stanu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Zrobiła świetną rzecz, jaką był budżet zadaniowy. Notabene niestety do tej pory nie przyjęty przez rząd Donalda Tuska. Bardzo ubolewam, że Teresa Lubińska odeszła z polityki.

IP: Tym momentem wycofania był chyba okres kampanii samorządowej, kiedy Sławomir Nitras pomówił Teresę Lubińską (–Gdy oskarżałem o to Lubińską, wiedziałem, że to nie ona podejmowała decyzję, i że potem będę pewnie musiał przepraszać. Ale efekt został osiągnięty- mówił na łamach Rzeczpospolitej ówczesny poseł Sławomir Nitras- red.)

MJW: Sławomir Nitras później przyznał, że zrobił to specjalnie i nieuczciwie pomówił ją o jakieś nieprawidłowości. Zrobił to specjalnie, żeby umniejszyć jej wagę i znaczenie, żeby umniejszyć jej wagę w wyborach na urząd prezydenta miasta. To było obrzydliwe. W pewnym sensie rozumiem Teresę Lubińską, że odeszła z polityki, ale bardzo żałuję, bo była to wielka osobowość w Szczecinie. Umiała przyciągać do siebie ludzi, była bardzo serdeczna.

IP: Polityka to bagno?

MJW: Nie. Polityka jest dokładnie taka, jak ludzie, którzy ją tworzą.

IP: Pamiętam jak w czasie kampanii samorządowej mówiła Pani, że trzeba głosować na kobiety, bo mają trudniej w przedostaniu się do polityki. A w Pani przypadku jak było?

MJW: Ja nie mam możliwości wejścia w relacje kolesiowskie z facetami, którzy tak naprawdę są decydentami w polityce. Dzielę mężczyzn na takich, którzy lubią kobiety i na takich, którzy nie lubią. Proszę tylko nie mylić z pojęciem „kobieciarz”…(śmiech). Są mężczyźni, którzy potrafią współpracować z kobietami i są tacy, którzy z racji jakichś kompleksów, pewnej blokady psychicznej, nie potrafią współpracować z kobietami. Większość polityków szczecińskich to mężczyźni, którzy nie potrafią współpracować z kobietami. Dlatego kobietom w polityce jest trudniej. Poza tym jest tak, że polskie społeczeństwo aż tak bardzo kobiet w polityce nie aprobuje. Kobieta musi mieć swojego protektora. Proszę zauważyć, że na przykład Angela Merkel także weszła do polityki przez protektora, którym był Helmut Kohl. Wszystkie kobiety muszą być najpierw dostrzeżone przez jakiegoś mężczyznę, aby mogły do tego świata polityki się przebić. Nie ma odwrotnej sytuacji. To jest ciekawe, może kiedyś to się zmieni. Dlatego kobietom jest trudniej. A ja jestem niezależna, także życiowo i finansowo, więc nie stanowię „atrakcyjnego kąska” dla protektorów partyjnych.

IP: Będzie Pani kandydowała do Senatu?

MJW: Jeżeli nie będzie kogoś, kto mógłby mnie reprezentować, to wystartuję. Okręgi jednomandatowe dają możliwość startu w wyborach osobom niezależnym i takim „charakternym” jak ja.

IP: No właśnie. Senat- miejsce, w którym praktycznie nic się nie dzieje. Czy to dobre miejsce dla Pani?

MJW: O, to się zacznie dziać..(śmiech). To tak jak teraz mówią mi dziennikarze i osoby pracujące w Urzędzie Marszałkowskim: „Pani Małgosiu, jak nam Pani w tym sejmiku brakuje. Jak Pani była to przynajmniej się coś działo”. Mogę Państwa zapewnić, że jak dostanę się do Senatu,

to będzie się działo. Senat należy trochę przewietrzyć…

Dziękuję za rozmowę

Dziękuję.

Wywiad przeprowadziliśmy dzięki gościnności lokalu Na Mariackiej.

Na mariackiej

 

Zobacz też:

Kobiety w polityce: Ewa Koś