Kiedy zespół Coma grał jesienią ubiegłego roku w „Słowianinie” wszystkie bilety sprzedano kilka dni wcześniej i sala nie pomieściła wszystkich chętnych, by zobaczyć tę grupę na żywo. Tym razem fani kwintetu mieli ułatwione zadanie. Ilość miejsc na terenie Akademii Rolniczej przy ul. Chopina była niemalże nieograniczona, a wstęp wolny…
Po przerwie na zmianę sprzętu na scenę wszedł zespół Wrota. Prowadzący całą imprezę (jako konferansjer) Szuwar tak zadomowił się na scenie, że chwycił za gitarę i zagrał właśnie z tą grupą. Najpierw dość długo trwało ustawianie brzmienia instrumentów m.in. dlatego, że w ich skład wchodziła, nie tak często spotykana w rockowych grupach, wiolonczela. Wreszcie jednak zaczęli i ze sceny popłynęły dźwięki „High Hopes” znane z wykonania Pink Floyd. Potem przedstawili jeszcze m.in. własne wersje „Enjoy The Silenie” Depeche Mode oraz „Fear Of The Dark” Iron Maiden.
Goście z Łodzi zaczęli od “Zaprzepaszczonych sił wielkiej armii świętych znaków” czyli tytułowego utworu z ich ostatnego albumu i temperatura od razu podniosła się kilka stopni. Widzowie praktycznie każdą koppozycję przyjmowali z równie dużym aplauzem. Choć oczywiście najwięcej owacji zebrał zagrany pod koniec występu „Leszek Żukowski”. Poza nim usłyszeliśmy też m.in. „Schizofrenię”, „System” „Sierpień”, poprzedzonego motywem z „Voodoo Chile” Hendrixa - „Zbyszka”. Właściwie przez te dwie godziny trwania koncertu zabrzmiały chyba wszystkie numery jakich oczekiwali fani. Jeden z utworów został zadedykowany gitarzyście Marcinowi, który tego dnia miał urodziny. W sumie muzycy Comy pokazali po raz kolejny, że wysoka pozycja wśród młodych, obiecujących rockowych formacji, jaką zajmują, zasłużenie im się należy. Biegłość techniczna instrumentalistów słyszalna na płytach grupy na żywo jeszcze bardziej jest odczuwalna. Chyba szczególnie popisy basisty Rafała Matuszaka zrobiły wrażenie na widzach.
Po tym, jakże intensywnym rockowym spektaklu, ci którzy jeszcze mieli siły (niezaprzepaszczone) by się bawić, mogli podziwiać set zespołu bębniarzy The Twister, a jeszcze później czekał ich pokaz sztucznych ogni i afterparty w klubie „Kubuś”.
Komentarze
0