Teraz ci, co wjeżdżają na Pomorzany nie mogą nie zauważyć muralu Zësara Bahamonte z Sewilli, Hiszpana z urugwajskimi korzeniami. W Szczecinie pod tytułem „Niepewność” pokazuje dwie twarze - kobiety i mężczyzny. Posługuje się dualną figuracją, sięga po żywe kolory i nie pozwala zapominać o odwadze wyrażania.
To, że na dzielnicy powstają takie murale jest zasługą Lumpa z Pomorzan.
Duchologia Lumpa
Lump (Piotr Pauk) skończył ścianę przy Budziszyńskiej 23. Dzień po dniu pomiędzy blokami malował okładkę opakowania kalki maszynowej, której używał jako teczki na projekty. Wkleił na nią fotografię tutejszego blokowiska, widoku, który widywał wychodząc z domu. Zdjęcie na muralu powstało w technice billboardu na muralu, z czasem zniknie i wyjdzie spod niego kalka maszynowa.
Nieopodal bloku jest śmietnik, za nim ściana, na której zachował się stary tag Lumpa. Spotykamy się w tym miejscu, więc pytam, czy jest sentymentalny?: - Jestem stąd. Nosiłem klucze na sznurówce. Patrzyłem, co robią dzieciaki z drugiej strony mostu. Chłopcy mówią, że można wyciąć kogoś z bloków, ale nie bloki z kogoś. Pomorzan nie wyplewisz - odpowiada.
Fotografię zrobił 20 lat temu aparatem exa produkowanym w NRD, przy robieniu zdjęć, patrzyło się od góry. Kalkę z lat 70. dostał od babci koleżanki. Projekt jej okładki zrobił w latach 40. Zygmunt Jaworski, grafik słynnej Żywieckiej Fabryki Papieru „Solali”, która dawała pracę tysiącom ludzi a produkty wysyłała w najdalsze zakątki świata. Zatrudniała profesjonalnych artystów, którzy na powojennych ruinach próbowali odbudować polskie wzornictwo w myśl postulatu „Piękno na co dzień i dla wszystkich”.
Przemek Głowa, alternatywny przewodnik z Pomorzan, odwiedził Lumpa w pracowni w Off Marinie i zobaczył muzeum wzornictwa i dizajnu.
- Kumpel powiedział mi kiedyś, że maluje czego nie ma. Ja maluję to co mam. A mam nazbierane „śmieci” - mówi Lump. - Wychowywałem się w pracowni mojego wujka, grafika, malarza, który zmarł jak miałem dwa lata. Byłem otoczony rzeczami, które zbierał do 1986 roku. Zdjęcie z lat 90. składam z kalką z lat 70. i daję drugie życie. Dlatego „Fruit of the Lump”. Owoce pracy wagabundy.
Przemek Głowa: - Celebruje przedmioty codziennego użytku. Ale „kopiuj, wklej” to gest naszych czasów. Prace Lumpa komentują doświadczenia przełomów.
Murale w kolektywie
W 2010 roku powstaje w Szczecinie pierwszy wielkoformatowy (pomijając te malowane w PRL-u) mural na całą ścianę, który tworzy w kolektywie przyjaciół – Lump, Chazme, Sainer i Sepe. Przyjaźń czwórki muzykantów, których nakreślili autorską kreską i cytatem z rapu O.S.T.R - „Jazz w wolnych chwilach” oglądać można było wchodząc na podwórko kamienic przy „szkole Maciusia”. Przyjaźń celebrują też w „Koniu Trojańskim - Never ending story” na ścianie przy al. Powstańców Wielkopolskich (trwa tam remont i mural na dniach zniknie).
Zanim „Trojanie” rozejdą się w swoje strony, wyjeżdżający z centrum handlowego Galaxy, na ścianie przy Malczewskiego 34, zobaczą jeszcze jadącą obok rodzinę, która wyposażyła się dobrami materialnymi z tektury.
Istota przy PKP
Miejsce przy dworcu PKP jest dla Lumpa ważne też dlatego, że pochodzi z rodziny kolejowej. Stojący naprzeciwko Dworca Głównego pomnik „Na nowe tory” zwrotniczego dłuta Ryszarda Chachulskiego (autora Marynarza stojącego za sterem przy pl. Grunwaldzkim) owinie w czarną folię, komentując katastrofę kolejową pod Szczekocinami.
Zwrot w twórczości Lumpa najlepiej pokazuje mural, który w 2013 roku pokrywa ścianę przy szczecińskim dworcu. Pozwala zajrzeć do starego mieszkania, gdzie na tle kwietnych ornamentów (kwietny wzór zaczerpnął z tapety ciotki), wisi ozdobna rama. W ramę streetarowiec wsuwa zdjęcie przywołujące legendarnego polskiego podróżnika, reportażystę Kazimierza Nowaka, który w latach 30. ubiegłego wieku przemierzył samotnie Afrykę rowerem. Z podróży po niezwykłej kulturze i bogactwie przyrody (jest jednym z niewielu białych, którzy nie wybrali się na Czarny Ląd z powodów imperialnych), pisze relacje do europejskich gazet. Rok po wyprawie umiera na malarię.
Technika zdjęcia na muralu zakładała, żeby z czasem znikło i dziś pusta rama „Essence” prowokuje podróżnych do patrzenia na swoją drogę.
Cudzoziemcy dla Wielkopolskich
W ramach miejskiego dofinansowania na street art Lump zaprosił do malowania murali na Pomorzanach trzech artystów. Dwóch pracowało przy jednym adresie Powstańców Wielkopolskich 44.
Teraz ci, co wjeżdżają tą ulicą na Pomorzany nie mogą nie zauważyć muralu Zësara Bahamonte z Sewilli, Hiszpana z urugwajskimi korzeniami. W Szczecinie pod tytułem „Niepewność” pokazuje dwie twarze - kobiety i mężczyzny. Posługuje się dualną figuracją, sięga po żywe kolory i nie pozwala zapominać o odwadze wyrażania.
Przy okazji uratowali drzewo. Obumierało przy kamienicy, jazda wciągnikiem, podziałała na korzenie jak „masaż” i wystrzeliło zielenią, która zagrała z żółcią na muralu. (Zësar poprosił, żeby mu zrobić zdjęcie muralu w zimie). Od strony, którą widać z przystanku kamienica staje się płótnem dla Greka Dimitrisa Taxisa. Jadąc na Pomorzany, trzeba się obejrzeć, żeby na nią spojrzeć. Myślę, że to świetny gest w tej sytuacji, bo ta praca przedstawia modelkę wkładającą kolczyk, ma w sobie jakieś sentymentalne ukłucie. W tle na szafce stoją rodzinne zdjęcia. Z albumu rodzinnego artysty? - Te zdjęcia skrywają piękne historie rodzinne - potwierdza Lump. - Dimitris wszędzie podkreśla, że jest Grekiem, który urodził się w Szczecinie. Miał trzy lata, jak stąd wyjechał do Aten, ale przez 15 lat przyjeżdżał do babci mieszkającej na Śląskiej. Vis a vis frontu ściany, gdzie namalowaliśmy „Jazz w wolnych chwilach”. Uważa, że po polsku duka, ale po dwóch tygodniach mówił już slangiem. Puszczałem mu polski rap.
Którędy do morza
W okolicy dworca, zieleni i wody Sepe (Michał Wręga) z Warszawy rzuca pytanie „Którędy do morza” i maluje ścianę na Kolumba 68 jak architekt krajobrazu. Lump go zaprosił. - Sepe wykorzystuje naturalny kolor tynku starej kamienicy, od tego koloru wychodzi - podkreśla „kurator”. - Robi ilustrację, ale w połowie obraz wypełniony jest czystym betonem.
Kursujący między dwoma portami, rodzinną Gdynią (pomorska kultura musi mu być bliska) i Szczecinem M-City (Mariusz Waras) w tutejszej Akademii Sztuki na Wydziale Malarstwa i Nowych Mediów prowadzi autorską pracownię street artu (Lump też uczy studentów AS -technologii malarstwa w przestrzeni architektonicznej). M-City należy do światowej czołówki artystów pracujących w technice szablonu i przy pomocy industrialnej grafiki potrafi odsłonić co teraz jest aktualnego w Polsce do pomyślenia. Na kamienicy przy Chmielewskiego 8 maluje statek w doku. W kolorystyce biało - czerwonej. Czy popłynie murowany z cegieł?
Mieszkańcy pod muralem Warasa: - Kiedyś to w tej kamienicy kręcili „Jarzębinę czerwoną” (film z 1969 roku z najlepszymi w polskim kinie scenami batalistycznymi z II wojny światowej).
Malowane na dziobach statków wielkoformatowe murale Warasa wypływają na szerokie wody.
W Mak-Kwaku
Przemek Głowa mówi, że nowe murale na Pomorzanach pozwalają zobaczyć, co to być Pomorzaninem.
Na zaczepkę, że Zło jest wszędzie, także na ekologicznym muralu Lumpa przy al. Wyzwolenia 77 odpowiada: - To niech dobro zwycięża.
Mieszkańcy: - Pan malujesz mural, my nie będziemy mieli ocieplonej kamienicy.
Na początku roku przy Chmielewskiego 18 streetartowcy otworzyli oddolną Freedom Gallery, gdzie Janusz III Waza przygotował dla szczecinian graffiti „Pogoń Szczecin targuje się w Mak - Kwaku”. Jesienią będzie w galerii wystawa Czarnobyla z Berlina i szansa na ścianę gościa na Pomorzanach.
Lump we wrześniu rozpoczyna malowanie nowego muralu przy Wyzwolenia.
Komentarze
10