Wszyscy muzycy wystąpili w czarnych strojach, a w wykonywanych utworach było wiele melancholii. Jednak myślę, że publiczność zapamięta ten występ jako pozytywny przekaz. Carminho jest bowiem artystką bardzo ciepłą, empatyczną, znakomicie nawiązującą kontakt z widzami. 23 lipca wystąpiła na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich wraz ze swoim czteroosobowym zespołem.
Jedna z najważniejszych portugalskich artystek
Naprawdę nazywa się Maria do Carmo Carvalho Rebelo de Andrade i pochodzi z rodziny o muzycznych tradycjach (jej matka to także pieśniarka fado). Choć studiowała marketing w Lizbonie, to kariera muzyczna była dla niej wręcz przeznaczona. Gdy nagrała swój pierwszy album, zatytułowany po prostu „Fado" (ukazał się w 2009 roku), dość szybko stała się jedną z najważniejszych artystek tego gatunku. Trzy lata później wydała płytę „Alma" i promując ją występami na żywo, dotarła m.in. do obu Ameryk oraz Polski, w tym także Szczecina (swoją muzykę prezentowała wtedy w hali Opery na Zamku).
Piosenka dla przyjaciół
Piątkowy występ na Zamku repertuarowo był oparty głównie na ostatnim albumie Carminho, zatytułowanym „Maria”. Muzycy rozpoczęli od instrumentalnej introdukcji, a gdy na scenę weszła wokalistka, usłyszeliśmy „O começo” z tejże płyty, a także wzruszające, liryczne „Se Vieres (Fado St. Luzia)”, „Estrela” czy bardziej dynamiczny, wręcz taneczny „Pop Fado”. Wśród prawie dwudziestu utworów, które zostały przedstawione tego wieczoru, pojawiły się również te znane z poprzednich płyt. Chociażby „Bom dia, amor (Carta de Maria José)” z albumu „Alma”.
Carminho w pewnym momencie zaśpiewała tytułowy wers tej piosenki po polsku („Dzień dobry, kochanie”), a przez cały wieczór opowiadała po angielsku, o czym są inne teksty. Dowiedzieliśmy się m.in., że „Escrevi teu nome no vento” to melodramatyczna, miłosna historia imienia zapisanego na wietrze, a „Estrela” (gwiazda) została zadedykowana przyjaciołom artystki, którzy jej pomagali, prowadzili ją w życiu... Carminho mówiła także o przyszłości fado, które dzięki nowym interpretacjom, nie zatrzymuje się, a jest wciąż żywym gatunkiem muzyki.
Bardzo dobry skład
Muzycy, którzy towarzyszą artystce w obecnej trasie to: André Dias (guitarra portuguesa), Flavio Cesar Cardoso (viola), Tiago Maia (akustyczny bas), czyli klasyczne trio fado oraz Pedro Geraldes (gitara pedałowa). To bezsprzecznie bardzo dobry skład – panowie swobodnie przechodzą od koronkowych, delikatnych dźwięków do szybszych partii i nie tylko „smucą”, ale także potrafią zagrać bardziej ogniste melodie. Popisali się również wspólnym solo, czyli tzw. guitarradą!
Zdecydowanie ciepły wieczór
Carminho dysponuje mocnym, pięknym głosem, którym operuje równie dobrze od piano do forte, od rejestrów niskich do wysokich. Jest artystką o niewątpliwie dużej osobowości, która osobiste doświadczenia wyraża w śpiewie i emanuje wręcz pozytywną aurą, starając się o to, by widzowie weszli w kreowany przez nią świat, by odczuli nie tylko smutek, ale też radość. W pewnym momencie, kiedy występ dobiegał już prawie końca, a na dziedzińcu zrobiło się chłodniej, szczerze zmartwiła się tym, pytając po angielsku: „Czy jest wam zimno?”. Publiczność doceniła jej troskę, a przede wszystkim żywo reagowała na muzykę oraz prywatne opowieści artystki, zatem był to wieczór zdecydowanie ciepły emocjonalnie...
Koncert Carminho to jedno z wydarzeń tegorocznej edycji Szczecin Music Fest. Kolejne zapowiadane jest na 31 sierpnia – w tym samym miejscu będzie można usłyszeć Annę Marię Jopek z projektem „Przestworza” (z udziałem Piotra Wojtasika i Atom String Quartet).
Komentarze
0