Szczecińscy fani teatru niewątpliwie będą mieć wiele powodów do wyjścia z domu. Już można się szykować na wydarzenia na trzech scenach Teatru Współczesnego, które są przygotowywane w ramach sezonu artystycznego 2021/2022. To przede wszystkim sześć premier (w tym trzy reżyserskie debiuty), ale także działania w ramach Sceny Nowe Sytuacje oraz Cyfrowego Forum Teatralnego.


Co musimy zrobić, by nie utracić nadziei?

– To będzie sezon, w którym chcemy podjąć refleksję nad tym, co się wydarzyło w ostatnim czasie. Zadamy sobie pytanie, co musimy zrobić, by nie utracić nadziei na zmianę – mówi Jakub Skrzywanek, kurator programowy Teatru Współczesnego, który dał się szczecinianom poznać jako reżyser przedstawienia „Kaspar Hauser”. – Po raz kolejny zrobimy wszystko, żeby w nierównej walce z otaczającą nas rzeczywistością opowiedzieć o tym, co ważne. O tych, którzy potrzebują, żeby zabrać głos w ich imieniu. Powołamy do życia bohaterki i bohaterów, którzy znów nas zainspirują i pokażą, że zmiana na lepsze zawsze jest możliwa – zapowiada.

„Beckomberga” wreszcie na żywo

Pierwszy premierowy pokaz to prezentacja spektaklu „Beckomberga” znanego już widzom z platformy VOD. Teraz, dokładnie 25 września, zostanie po raz pierwszy pokazany publiczności na żywo. Przedstawienie w reżyserii Anny Augustynowicz powstało na podstawie sztuki autorstwa Sary Stridsberg – obecnie najczęściej granej szwedzkiej dramatopisarki – i opiera się na historii rodzinnej samej autorki.

Nasza recenzja: https://wszczecinie.pl/aktualnosci,znakomity_szwedzki_dramat_na_scenie_teatru_wspolczesnego_beckomberga,id-36980.html

Słynna hiszpańska aktywistka

Kolejna premiera planowana jest na 30 września. Wtedy na scenie Malarni zobaczymy dramat Antoniny Grzegorzewskiej „La Pasionaria” w reżyserii debiutującej w teatrze repertuarowym Karoliny Szczypek. To opowieść o Dolores Ibárruri Gomez, autorce słynnych słów: „No pasaran!”.

– Ta aktywistka miała niezwykle bogatą biografię, a w ujęciu Grzegorzewskiej jest to m.in. próba odpowiedzi na pytanie, czy potrafimy być bierni wobec wielkich wydarzeń historycznych – mówi Skrzywanek.

Nasze mity i demony

W grudniu tego roku o jednym z najbardziej destruktywnych wydarzeń w polskiej historii ostatnich lat opowie dyrektor artystyczna Teatru Współczesnego, Anna Augustynowicz, która pracuje nad przeniesieniem na scenę poematu dramatycznego „Odlot” Zenona Fajfera. Książka ta bezpośrednio odnosi się do katastrofy smoleńskiej i próbuje opisać narodowe mity i demony, które zalęgły się w naszej polskiej mentalności.

– Proponujemy czytanie książki przez scenę – mówi reżyserka. – Dzieło Zenona Fajfera dwa lata temu było nominowane do literackiej nagrody Nike, a my chcemy je pokazać w teatralnej formie, dokładnie w 30 lat po moim debiucie reżyserskim w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Wśród aktorów, którzy pojawią się w tym spektaklu, są m.in. Bogusław Kierc, Grzegorz Falkowski i Irena Jun – dodaje.

Od ekscytacji po wstyd

Bardzo interesująco zapowiada się przyszłoroczna, lutowa premiera spektaklu Michała Buszewicza „Edukacja seksualna” z muzyką Baasha. Na Dużej Scenie zobaczymy przedstawienie, które ma być okazją do rozmowy o seksualności jako podstawowej potrzebie człowieka realizującej się na rozmaite sposoby, a jednocześnie podlegającej częstym ocenom i budzącej liczne emocje, od ekscytacji po wstyd. Co istotne, spektakl adresowany będzie do szerokiego grona odbiorców, w tym z uwzględnieniem nastoletnich widzów.

Komedia detektywistyczna w Teatrze Małym

Wiosną 2022 roku na scenie przy Deptaku Bogusława zobaczymy „Foki” w reżyserii Marii Magdaleny Kozłowskiej. Punktem wyjścia tej intrygi jest wiadomość o tym, że podopieczne słynnego fokarium w Szczecinie rozpoczęły... próby do spektaklu teatralnego i prawdopodobnie jest to „Grażyna” Mickiewicza, która jest przygotowywana także w szczecińskim Teatrze Współczesnym. Spektakl jest dowcipnym komentarzem do naszej skłonności do ulegania manipulacji, do poddawania się „stadnym” odruchom.

Sztuka na podstawie głośnego reportażu

Ostatni, zaplanowany na kwiecień 2022, spektakl premierowy to „Spartakus”. Tytułowa postać stała się symbolem wielu rewolucyjnych ruchów, patronem Związku Spartakusa, którego członkinią była Róża Luksemburg, jednak szczeciński spektakl będzie nie tylko historią o wybitnej jednostce, ale głównie ma odnosić się do walki spychanej na margines zbiorowości o swoje prawa.

– Dzisiaj Spartakus to hasło walki z niesprawiedliwym systemem, stąd wpiszemy go w temat, którym teatr musi się zająć jak najszybciej. Mowa tu o kwestii psychiatrii dziecięcej w Polsce. Reportaż Janusza Schwertnera opowiada o Wiktorze i Kacprze, transpłciowych nastolatkach. To historia miłości dwóch chłopaków, którzy poznali się na oddziale psychiatrycznym. Ale to przede wszystkim historia o tym, jak nieudolny system nie jest w stanie poradzić sobie z rozpędzoną do granic szaleństwa przestrzenią próby wytwarzania spirali przemocy wobec środowisk LGBT w Polsce – mówi Skrzywanek, który reżyseruje tę inscenizację. Z kolei tekst do „Spartakusa” przygotowuje Weronika Murek.

Nowi artyści i działania dla młodzieży

Pod koniec sezonu zostaną także przedstawione efekty nowego programu „Scena Nowe Sytuacje”, w ramach którego Teatr Współczesny będzie wspierał nowe artystki i artystów rozpoczynających pracę w teatrze. W planach jest m.in. prezentacja gotowych spektakli lub wydarzeń performatywnych dwójki debiutantów, którzy będą pracować w Szczecinie w ramach Rezydencji Artystycznych.

W nowym sezonie nastąpi także inauguracja działu pedagogiki teatralnej. Wspólnie z Teatrem Uckermärkische w Schwedt zostanie stworzony międzynarodowy klub teatralny (Cyfrowe Forum Teatralne.pl), w ramach którego młodzież będzie miała dostęp do spektakli zekranizowanych w jakości kinowej (m.in. przedstawienia „Lepsze lasy”) i podczas spotkań warsztatowych rozpocznie się szukanie alternatywnych, teatralno-pedagogicznych sposobów na znoszenie granic, które na skutek pandemii nieoczekiwanie próbują nas od siebie oddalić.

Większe uwrażliwienie

– Ciągle jeszcze musimy grać, stosując różne ograniczenia – mówi dyrektor teatru, Mirosław Gawęda. – Nie chcemy weryfikować kto jest zaszczepiony, a kto nie, natomiast wypełniamy 75 procent miejsc na widowni i wszyscy widzowie muszą nosić maseczki na twarzach. Jednak ten stan, jak sądzę, spowodował uwrażliwienie na siebie nawzajem i większą dbałość o kogoś, kto jest obok nas, a to jest pozytywny aspekt tej sytuacji – podsumowuje.