Zabou Breitman dotąd była znana głównie jako aktorka (m.in. z takich filmów jak „Wspaniała epoka” czy „Eden”) od kilku lat także reżyseruje. Jej najnowsze dzieło - `Kochałem ją” (na podstawie powieści Anne Gavaldy) to przede wszystkim kolejna ważna rola Daniela Auteila, ale obraz ma także inne walory. Można go obejrzeć w szczecińskim „Pionierze”


Auteuil gra postać Pierre`a, mężczyzny, który w pierwszych scenach filmu stara się ukoić ból swojej synowej - Chloe (Florence Loiret), która właśnie przeżywa rozstanie z mężem. To dość nietypowa sytuacja, ale w dalszych sekwencjach otrzymujemy niejako odpowiedź na to, dlaczego to właśnie on bierze na siebie tę trudną rolę. Opowiada Chloe historię z własnego życia, opisując miłość, która owładnęła nim niczym choroba, nieomal doprowadzając do rozbicia rodziny. Poznał swą ukochaną Mathilde (Marie-Josée Croze) podczas rozmów biznesowych w Hongkongu (ona pełniła funkcję tłumaczki) i zafascynowany jej urodą i osobowością zaczął zaniedbywać swoje obowiązki domowe, dryfując powoli w kierunku rozwodu....

Wydawałoby się, że to zwyczajna opowieść, niewiele się różniąca od tysiąca podobnych (może jedynie bardziej atrakcyjna z uwagi na azjatyckie tło spotkań obojga). Jednak narracja nie jest tym razem dostarczycielką prostych wzruszeń i pikantnych szczegółów intymnego związku. To dramat człowieka, który zdaje sobie sprawę z tego, że kocha nad życie, ale nie może poświęcić dla tego uczucia, trwałości rodziny. Wie, że traci coś bardzo cennego, ale próbuje się z tym pogodzić. Czy to jest możliwe ? Czy warto poddać się normom i konwencjom, czy też lepiej być uczciwym wobec samego siebie ? Pierre mówi, że wszystko jest winą tego, że „W sercu jest zbyt wiele miejsca. Zaczynamy kochać kolejną kobietę, nie przestając darzyć uczuciem jej poprzedniczki” To sprawia, że jednocześnie dajemy radość i ranimy dotkliwie, a taka sytuacja nie może trwać zbyt długo, a przecież każde rozwiązanie będzie bolesne, nie da satysfakcji …

Bardzo dobra gra aktorów i interesujące, (dyskretne, ale bardzo precyzyjne) zdjęcia Michela Amathieu (stojącego za kamerą m.in. przy realizacji „Życie jest cudem” E. Kusturicy) czynią z tego filmu obraz, który wyróżnia się swym poziomem wśród tytułów tego roku. Kolejny raz potwierdza się fakt, ze o miłości Francuzi mają wiele do powiedzenia, choć często wiedza, którą przekazują jest gorzka i trudna do przyjęcia.