Włodzimierz Odojewski to pisarz, urodzony w Poznaniu, ( dokładnie jutro będzie kończył równe 80 lat), a związany również ze Szczecinem, bo tu ukończył II Licem Ogólnokształcące. Obecnie (od 1971 roku) przebywa na emigracji, ale polscy twórcy nie zapominają o nim. Dowodem jtego est ekranizacja jednego z opowiadań tego autora - film „Wenecja” Od 11 czerwca można go zobaczyć w szczecińskim kinie „Pionier”
Jego reżyser, Jan Jakub Kolski wykorzystał w swym obrazie przede wszystkim wątki znane z opowiadania „Sezon w Wenecji”, ale także posiłkował się motywami z dwóch innych nowel Odojewskiego: "Cyrk przyjechał, cyrk odjechał" oraz "Koń pułkownika". Powstał film, który został uznawany za jeden z lepszych wśród tegorocznych propozycji Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni (otrzymał tam trzy nagrody – za scenografię, zdjęcia i dla najlepszego debiutanta, którą przyznano Marcinowi Walewskiemu)
„Nie chcę tu być" – te słowa powtarza niczym mantrę, główny bohater filmu Marek . Chciałby być w Wenecji, a jest w zrujnowanym dworku swej ciotki Weroniki w Zaleszczynach. Podróże do tego włoskiego wodnego miasta to w jego rodzinie wielowiekowa tradycja. Tymczasem on tam jeszcze nie był i okoliczności sprawiają, że musi o swym marzeniu na razie zapomnieć. Zaczyna się wojna i cały dorosły świat w niej uczestniczy mniej lub bardziej. Jego matka (Magdalena Cielecka) i zdystansowany ojciec (Mariusz Bonaszewski) to zbliżają się to oddalają, pozostawiając chłopca w zasadzie na łasce lokalnej „społeczności” i towarzystwa dwóch dziewczynek – Karoliny i Zuzi. We trójkę podglądają żołnierzy, palą papierosy „po cygańsku” i starają się wypełnić czas nie myśląc o tym co dotyka kraj i najbliższe otoczenie. Zalana piwnica pałacu staje się więc Wenecją, a stół po środku to Piazza San Marco. Oczywiście ta iluzja nie może dać trwałego poczucia izolacji....
Kolski maluje na filmowej taśmie czas wojny po raz trzeci (pamiętamy zapewne jego „Daleko od okna” i „Pornografię”). Tym razem jest to dramat, który jest opowieścią o dojrzewaniu, o wzorach i autorytetach oraz próbą zdefiniowania tego, co w życiu najważniejsze. Marek mimo trudnych doświadczeń, które go spotykają, nie zamierza rezygnować z marzeń i osobistych priorytetów. Wierzy w miłość, choć nie potrafi jeszcze o niej mówić, ocenia zło (którego ucieleśnieniem jest szczególnie kolaborant Zaruba) i nie jest już tak niewinny jak mogłoby się wydawać. Choć ucieka w świat fantazji, to jednocześnie jest uważnym obserwatorem rzeczywistości, a poetykę „Wenecji” (na pograniczu tych dwóch sfer) doskonale odzwierciedlają zdjęcia Artura Reinharta, powstałe głównie w pałacu w Jegławkach (powiat kętrzyński).
Komentarze
0