Powojenny Szczecin. Młody bohater, który musi stawić czoła nowej rzeczywistości. Obarczony doświadczeniami obozów, okupacji, niewolnictwa. Człowiek, który z ofiary staje się… oprawcą?
Historia życia
Akcja książki obejmuje czas po II wojnie światowej i czas przemian polskich granic na zachodzie. Tadeusz, główny bohater, prowadzi nas przez świat, w którym w powojennej rzeczywistości trzeba ustanowić nowy ład i porządek. W swoim życiu widział i przeżył wiele: pracował przy odgruzowywaniu Szczecina, jako więzień obozu koncentracyjnego został przekazany Niemce, u której służył. Zaatakowany przez Sowietów, musiał uciekać i ukrywać się. Trafił do Szczecina, gdzie powierzono mu stanowisko urzędnika i zakwaterowano w dawnych mieszkaniach Niemców.
Historia Tadeusza odzwierciedla historię wielu osób z tamtego okresu. Czy był szczęściarzem, że udało mu się trafić na usługi do Niemki i jej gospodarstwa? Że wraz z upływem czasu zakochali się w sobie i wzajemnie się ochraniali? Że podczas zasiedlania Szczecina polskimi obywatelami dostawał duże, umeblowane mieszkania, które niejednokrotnie skrywały skarby ukryte przez Niemców? Może miał pecha, bo na jego oczach mordowano jego bliskich? A może tak wyglądała codzienność każdego?
Bycie Polakiem było jego przekleństwem, potem stało się przepustką dla relatywnie bezpiecznego i spokojnego życia na terenie Szczecina.
To niezwykle wciągająca opowieść, która cały czas do mnie w całości nie dociera, że wydarzyła się naprawdę. Może nie konkretnie ta historia – ale bardzo podobna: Polacy byli mordowani, na ulicach leżały trupy, a na widok Niemców niejeden były jeniec obozów koncentracyjnych dostawał ataków paniki. Dla mnie – osoby, która zna tamtą rzeczywistość jedynie z opowieści dziadków i lekcji historii – jest to trudne do wyobrażenia.
Normalność w czasach nienormalności
Tadeusz stara się żyć normalnie – spotyka się ze znajomymi, pije wódkę, wychodzi na miasto. Jednak jego rzeczywistość na zawsze pozostanie skalana wspomnieniami więzienia, morderstw i ucisku.
Historia niewesoła, jednak momentami z humorystycznymi dialogami – powszechnie znany żart, że Szczecin leży nad morzem albo rymowane próby poderwania kobiety – pomimo ciężaru opowieści i historii przekazanej na kartach książki, czytelnik znajdzie moment, by uśmiechnąć się pod nosem lub nawet podzielić się fragmentem, czytając go na głos swoim domownikom.
I są momenty, kiedy wraz z Tadeuszem zastanawiamy się, czy jego przeszłość jest usprawiedliwieniem jego przyszłych działań – czy jako były więzień i ten, którym pomiatano, ma teraz prawo wymierzać sprawiedliwość na własną rękę? I czy kiedykolwiek sprawiedliwość – w jego mniemaniu – zostanie wymierzona? Co musiałoby się wydarzyć, by zadośćuczynić Tadeuszowi za to, co przeżył? Gdzie jest granica, której nie wolno przekroczyć, by nie stać się tym, kogo chce się ukarać?
Czasami nie potrafiłam pojąć, jak bohater przechodził do porządku dziennego po byciu świadkiem zabójstwa kolegi. Ale potem docierało do mnie, że to była jego codzienność – śmierć bliskich mu osób nie była niczym nadzwyczajnym. Gdy się o tym myśli, naprawdę uderza to, z czym musieli mierzyć się ludzie po wojnie. Bo trzeba pamiętać, że koniec potyczek zbrojnych to nie koniec walki psychologicznej, która prawdopodobnie do końca życia będzie rozgrywać się w umyśle tych, którzy cudem uszli z życiem lub musieli robić niewyobrażalne rzeczy, żeby przeżyć.
Stettin czy Szczecin?
Powojenny Szczecin to historia warta poznania. Nie mogę powiedzieć, że jestem ekspertem z dziedziny historii i wiem, jak wyglądała rzeczywistość tamtych czasów. Może też dlatego ta książka tak niezwykle mnie wciągnęła: ponieważ nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Kolejnej historii o przesiedleniach? Nagłego wkroczenia Sowietów na teren szczecińskich ziem?
Szczecin tamtego okresu to Szczecin, który dopiero stawał się polski – nie było polskich nazw ulic, większość mieszkańców nadal stanowili Niemcy. Niezwykle ciekawie było czytać o dzielnicach, które znam dzisiaj, a które w dawnych czasach wyglądały inaczej. O miejscach, których nie dane mi było poznać, bo nie dotrwały do teraźniejszości.
Polecam lekturę wszystkim, nie tylko fanom powieści z historycznym sznytem – przy tej książce każdy spędzi dobrze czas. Choć zapis rozmów dwóch pijanych bohaterów momentami sprawił mi trudności, a użyty język rosyjski bez tłumaczenia pozostawał dla mnie niezrozumiały, to nie odebrało mi to przyjemności z czytania powieści.
Komentarze
0