Jest takie przysłowie, które mówi, że śmiech to zdrowie. Frazeologia też śmiechu nie oszczędza. Można śmiać się do rozpuku, jak norka, jak mysz do sera, czy uśmiać się po pachy. Wnioskowałabym z tego, że owa przedziwna reakcja napinająca mięśnie twarzy, rozszerzająca szczęki i wydobywająca z krtani przeróżne „he he he” lub „ha ha ha” jest niesamowicie ważna dla ludzkości. I chyba równie ważna, co niekontrolowana. Przynajmniej na Szpaku, nie dało się kontrolować, a salwy gromkiego śmiechu wypełniały, już i tak pełną, salę Sceny Kontrasty.
Warto zauważyć różnorodność form, jakie przedstawiły nam kabarety. Poza typową rozmową na środku sceny można było zobaczyć układy choreograficzne pod samodzielnie wykonywane piosenki lub posłuchać wcześniej nagranych parodii reklam i audycji radiowych w przerwach na zmianę kostiumu.
Nagrodę od Jury, w skład którego wchodził m.in. Henryk Sawka, w wysokości 1000 złotych, otrzymał kabaret z Warszawy. Stado Umtata wyróżniało się bardzo inteligentnym dowcipem. Śmiali się ze sztuki, policji i okrutnego związku zwanego małżeństwem. Publiczność doceniła kabaret z Rybnika. Otrzymali oni fanty od widzów, czyli turkusowe rękawiczki, piwo, jedną delicję i (chyba najbardziej wartościowy) koszyk, w którym znajdowały się te przedmioty.
Szpak to przegląd, który w założeniu ma być imprezą cykliczną. To oznacza, że jak szpaki na wiosnę w Szczecinie pojawiać się będą amatorskie kabarety. A czasem nie trzeba mieć wielkiego pomysłu na kreację sceniczną, aby otrzymać brawa uznania, trzeba być po prostu Ludzkim i w koncertowy sposób przestawiać mikrofony i krzesła. Taki niepozorny chłopak, a poklask miał lepszy niż zabójczo przystojny prowadzący z fryzurą na Rubika.
Komentarze
0