Podzieli losy pawilonu handlowego „Barbara”, Baru Ekstra, Domu Marynarza, basenu Pogoni. Mowa o Szczecińskim Domu Sportu według projektu architekta Mariana Rąbka. Niegdyś to był tętniący życiem kompleks sportowy, w którym ciężko było znaleźć wolny termin, a w hotelu „na zapleczu” nocowali sportowcy z całej Polski.

W ostatnich dniach prezydent Szczecina Piotr Krzystek podwójnie zaskoczył mieszkańców. Najpierw poinformował o wyburzeniu starej części SDS-u, gdzie kilka miesięcy temu zawalił się fragment ściany. Zaledwie kilka dni później przedstawił opinii publicznej wizualizacje „Szczecińskiego Domu Sportu 2.0”, choć i one mogą wzbudzać pewne wątpliwości. Widzimy na nich nową halę sportową, ale w tle wciąż widoczna jest stara bryła budynku z pływalnią.

– O wyjątkowej wartości dzieła zaprojektowanego przez Mariana Rąbka nie trzeba nikogo przekonywać – podkreśla architekt Jakub Gołębiewski ze Stowarzyszenia Architektów Polskich w Szczecinie. – Obok budynku Kina Kosmos i Auli Kopernikańskiej PUM jest bez wątpienia realizacją o ponadlokalnej skali oddziaływania.

Jego zdanie podziela architekt Tomasz Maksymiuk. Zwraca uwagę, że SDS „to kameralny i indywidualnie zaprojektowany zespół, który swoją architekturą wręcz zaprasza do siebie”. – To obiekt prosty i skromny, ale z niebanalnymi detalami.

Wszystko dla sportowców w jednym miejscu

Pierwotnie Szczeciński Dom Sportu (ówczesny Wojewódzki Dom Sportu) składał się z hali sportowej i basenowej. Choć nie tylko.

– Warto przypomnieć, że to kompleksowo zaprojektowany cały kwartał, który dawał młodym sportowcom znakomite warunki treningowe. Oryginalnie został zaplanowany jako zespół uzupełniających się obiektów – dodaje Tomasz Maksymiuk. – Halę i basen kryty uzupełniała część otwarta, czyli basen i korty tenisowe oraz indywidualnie zaprojektowany hotel dla sportowców. Całość, uzupełniona terenowymi schodkami, kamiennymi murkami i zielenią, została malowniczo wkomponowana w opadający teren.

Architekci zwracają również uwagę na szereg indywidualnych detali i rozwiązań, które zastosował architekt Rąbek.

– To zespół urbanistyczno-krajobrazowy, który śmiało można zaliczyć do najcenniejszych i najbardziej spektakularnych, modernistycznych obiektów wzniesionych w powojennym Szczecinie – mówi arch. Jakub Gołębiewski. Natomiast arch. Tomasz Maksymiuk pochyla się nad, z pozoru nic nie znaczącym, ceglanym kominem.

– Komin to zazwyczaj nieprzyjazny elementem technologiczny. W Szczecińskim Domu Sportu architekt zaprojektował go jako rzeźbę przestrzenną, która świetnie dopełnia kompozycję zespołu. Nie wiem, czy w powojennej architekturze Szczecina możemy znaleźć drugi, tak kunsztownie wykonany detal ceglany – dodaje architekt. – Niestety, współcześnie komin został „zamordowany” przez opakowanie go antenami przekaźnikowymi.

Nie tylko architektoniczna, ale i sentymentalna wartość

Jak podkreśla arch. J. Gołębiewski, w przypadku Szczecińskiego Domu Sportu „nie bez znaczenia są wartości sentymentalne wiążące z nim wielu mieszkańców”.

– Przez dekady SDS budował zarówno przestrzenną, jak i sportową tożsamość miasta – tłumaczy.

– Prawie wszyscy szczecinianie uczyli się pływać w basenie przy ulicy Wąskiej. Między innymi dlatego, że bardzo długo nie było innych pływalni. W ogóle w Szczecinie bardzo długo się nie budowało. Nie było wiadomo czy miasto pozostanie polskie – dodaje Tomasz Maksymiuk. Warto dodać, że wybudowany w latach 60. XX w. kompleks sportowy przy ul. Wąskiej, był jednym z pierwszych nowych obiektów użyteczności publicznej w powojennym Szczecinie.

– Właśnie dlatego tak ważne było, aby była to architektura wysokiej jakości. To obiekt szczególny dla pokolenia Pionierów Szczecina. Był jednym z symboli nowoczesności i aspiracji młodego polskiego miasta - tłumaczy architekt Maksymiuk.

Znikają w ciszy i zapomnieniu

– Niestety, plany wyburzenia Szczecińskiego Domu Sportu wpisują się w trwający od lat proces anihilacji (zniszczenia – red.) powojennej architektury modernistycznej w naszym mieście – uważa Jakub Gołębiewski.

Pawilony handlowe sklepu „Barbara” oraz Baru Ekstra zniknęły w ciszy i zapomnieniu. Teraz, w miejscu tego pierwszego, mamy różową plombę, która w 2012 roku została nominowana do Makabryły Roku (ogólnopolski antykonkurs portalu Bryła.pl). Bez echa swoją historię zakończył również pawilon kombinatu cukierniczego „Lucynka i Paulinka” przy al. Wojska Polskiego.

– Mimo wpisania do rejestru zabytków Kina Kosmos, jego rewitalizacja zakończyła się klęską polegającą na ukryciu gmachu w ciasnej oficynie i ograniczeniu się do estetyzacji elewacji – dodaje J. Gołębiewski.

Wyburzony został również Dom Marynarza autorstwa „Warszawskich Tygrysów”, czyli słynnego tria architektonicznego Kłyszewski, Mokrzyński, Wierzbicki. Jakub Gołębiewski przypomina również o wyburzeniu „znakomitego basenu sportowego Pogoni autorstwa Marka Uciechowskiego. – Szczególnie w tym kontekście zapowiedź zrównania z ziemią kompleksu przy ulicy Wąskiej jest wyjątkowo bolesna - dodaje.

„Zostaną po nas dobite pastelozą blokowiska”

Z drugiej strony obaj projektanci zgodnie przyznają, że nie można bagatelizować argumentów, iż wiele modernistycznych budowli jest niedostosowana do współczesnych wymagań. Jednocześnie wskazują, że ich adaptacja jest możliwa. Świadczą o tym przykłady podobnych realizacji, których nie trzeba szukać daleko. Dwa lata temu w Stargardzie rozpoczęła się przebudowa przedwojennego basenu. W Poznaniu z poszanowaniem odnowiony został słynny Okrąglak. W Warszawie z sukcesem wskrzeszono i rozbudowano słynny Smyk. Natomiast w samym Szczecinie można podać przykład Teatru Letniego.

– W Szczecinie wzniesiono niewiele wyróżniających się obiektów użyteczności publicznej. Z tego tytułu, zachowane do dziś modernistyczne budynki o ponadprzeciętnych cechach zasługują na szacunek i utrzymanie – argumentuje Jakub Gołębiewski. – Oczywiście, przez lata zmieniały się standardy, przepisy i technologie, stąd nie budzi wątpliwości fakt, że konieczna jest gruntowna przebudowa takich obiektów jak SDS.

Z kolei architekt Maksymiuk zwraca uwagę na dylematy, przed którymi często muszą stawać właściciele takich budynków.

– Te dylematy są często bardzo trudne. Również dla nas, projektantów, przebudowy są zadaniami o wiele trudniejszymi i wymagającymi znacznie większego doświadczenia – dodaje T. Maksymiuk. – Natomiast jeżeli nie obejmiemy ochroną konserwatorską tych kilkunastu pozostałych obiektów i nie zaadaptujemy do współczesnych wymagań, to one po prostu znikną. A czasem wystarczyłoby je umyć, usunąć szpecące reklamy i wypruć zazwyczaj tandetne dobudówki z lat 90. To naprawdę dobra architektura, która ma duży potencjał, w tym również komercyjny i turystyczny. W przeciwnym razie zostanie po nas tylko kilka dobitych pastelozą blokowisk.

„Zaprojektuj i wybuduj” zapewni dobrą architekturę?

Jak podkreśla Jakub Gołębiewski, "w przypadku przesądzenia decyzji o wyburzeniu, na barkach władz miasta oraz potencjalnych projektantów będzie spoczywała olbrzymia odpowiedzialność”. – Aby obiektu tak charakterystycznego i wyjątkowego w skali miasta nie zastąpił obiekt banalny – podkreśla.

„Szczeciński Dom Sportu 2.0” ma zostać wybudowany w formule podobnej do tej ze Stadionu Miejskiego, czyli „zaprojektuj i wybuduj”. Przyszły wykonawca będzie odpowiedzialny za przygotowanie dokumentacji, uzyskanie pozwoleń, rozbiórkę oraz budowę pływalni i hali sportowej.

– Mieszkańcy będą zgodni, że to ważne miejsce wymaga zapewnienie wysokiej jakości architektury. Warto zadać sobie pytanie, czy wierzymy, że zapewni to realizacji w trybie „zaprojektuj i wybuduj”? Gdzie o rozwiązaniach architektoniczno-materiałowych finalnie decyduje generalny wykonawca, który dąży do minimalizacji kosztów? – zastanawia się architekt Maksymiuk.