Nic nie wskazuje na to, by protest rolników trwający od miesiąca na Wałach Chrobrego i ulicach Szczecina miał się zakończyć w najbliższym czasie. Złość rolników nie została złagodzona ani przez ministra rolnictwa Roberta Telusa ani przez odważne deklaracje prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. – Jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest doprowadzenie do tworzenia konkurencyjności polskiego kompleksu rolno-spożywczego, opartej na integracji poziomej i pionowej, czyli konsolidacji polskich rolników i przetwórców. Pozwoli to na ograniczenie popytu na importowane produkty – komentuje dla portalu wSzczecinie.pl dr Arkadiusz Malkowski z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Postulatów rolniczych jest jednak więcej.

Rolnicy nie wyjadą na ulice miasta, ale protestu nie przerywają

Obietnice prezesa Jarosława Kaczyńskiego są odważne: zaczynając od zakazu przywozu do Polski produktów rolno-spożywczych z Ukrainy, przez interwencyjny skup zboża po oczekiwanej przez rolników cenie, aż do stworzenia tarczy finansowej dla poszkodowanych gospodarstw.

Czy w związku z tym rolnicy zamierzają przerwać protest? Nic z tych rzeczy. Czekają aż obietnice się zmaterializują. Mają także inne postulaty. – Nie przerwiemy protestu, dopóki deklarowane wsparcie nie obejmie gospodarstw powyżej 50 hektarów. Są wśród nas rolnicy, co mają np. 300 hektarów, czyli faktycznie mają największe straty, a ich pomoc nie obejmie. Do uregulowania są jeszcze kwestie ceł oraz wysokości wsparcia dla rolników – mówi Edward Kosmal, wiceprzewodniczący Solidarności Rolników Indywidualnych.

Rolnicy zdecydowali więc, że zostaną na Wałach Chrobrego jeszcze przez miesiąc. – Na ten moment nie ma decyzji o wyjeżdżaniu na ulice, ale to się może zmienić. Czekamy na ministra rolnictwa w przyszłym tygodniu oraz nadal na premiera Mateusza Morawieckiego – mówi nam Kosmal.

Dlaczego propozycje polityków PiS nie spełniły oczekiwań rolników? Według posła Artura Szałabawki, to nieuprawniona teza.

– Decyzje, które zostały podjęte, były decyzjami przełomowymi, pokazują nasze wsparcie dla rolników i wielką determinację. Zakazy obejmują nie tylko zboża, ale i mięso, owoce, wino, wszystkie produkty spożywcze. To sytuacja bardzo skomplikowana, bo mamy pełnowymiarową wojnę w Ukrainie, ale rolnicy mają prawo protestować – komentuje poseł PiS. – Musimy jak najszybciej opróżnić silosy ze zboża, taki jest cel – dodaje Szałabawka.

„Konsekwencją zniekształcenia handlu jest zazwyczaj załamanie się rynku kraju, który dotychczas chronił swój rynek”

Eksperci nie mają wątpliwości, że obecna sytuacja przekłada się na konkurencyjność polskich rolników na rynku międzynarodowym. Na dodatek informacja o wprowadzanym do obiegu „zbożu technicznym” psuje polskim produktom reputację.

– Sytuacja, z którą mamy obecnie do czynienia, jest klasycznym wręcz przykładem zaistnienia tzw. efektu zniekształcenia handlu, o którym studenci kierunków ekonomicznych uczą się na pierwszych zajęciach poświęconych ekonomii międzynarodowej. Konsekwencją zniekształcenia handlu jest zazwyczaj załamanie się rynku kraju, który dotychczas chronił swój rynek, wykorzystując wysokie cła, rozpinając tym samy parasol ochronny nad rodzimymi producentami, w wyniku wprowadzenia na jego rynek tańszych produktów importowanych – komentuje dla portalu wSzczecinie.pl dr Arkadiusz Malkowski, ekonomista ZUT. – Ignorancja w tym zakresie, którą wykazali się politycy i urzędnicy, przyniosła skutek w postaci drastycznego ograniczenia popytu na rodzime produkty i towarzyszący wzrostowi podaży importowanych produktów, spadek cen. Zadziałał mechanizm rynkowy, który w tym przypadku najczęściej przynosi opłakane skutki. W istotny sposób wpłynęło to na regionalne rynki, czego konsekwencje odczują nie tyko producenci i konsumenci, ale także cała gospodarka. Chęć pomocy Ukrainie w eksporcie zboża, nie powinna opierać się na zezwoleniu na niekontrolowany import, ale na wprowadzeniu takich rozwiązań prawnych, które ułatwiałyby tranzyt zbóż z Ukrainy do odbiorców z krajów pozaeuropejskich – dodaje dr Malkowski.

Jak podkreśla ekspert, jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest doprowadzenie do tworzenia konkurencyjności polskiego kompleksu rolno-spożywczego, który będzie zrzeszać rolników, producentów i przetwórców. Takie rozwiązanie będzie zaspokajać konsumencki popyt wewnętrzny oraz dawać rolnikom szansę na sprzedaż ich plonów za granicę.

– Rozwiązania takie nie są wprowadzane z dnia na dzień. Wymagają czasu i stworzenia wielu systemowych rozwiązań ułatwiających taką konsolidację. Czasu tego mamy jednak coraz mniej – dodaje ekspert.