Milicjanci oślepiają gazem i dają mocne lanie. - Tak ówczesne władze postanowiły dać nam nauczkę za to, że wyjeżdżamy ze Szczecina - wspominał aktor Andrzej Kopiczyński.

Kordian 62

Kiedy „Czterdziestolatek” zamieszka w Szczecinie, nie ma jeszcze trzydziestu lat.

Koledzy, którzy kończą z nim łódzką PWST trafiają do warszawskich teatrów, ale tam grają ogony. Andrzej Kopiczyński w Szczecinie wystartuje rolą Kordiana w dramacie Słowackiego.

Na jeden sezon przenosi się do Koszalina, gdzie przyciąga go reżyser Jan Maciejowski. Potem kiedy w 1963 roku ten Maciejowski zostanie dyrektorem Państwowych Teatrów Dramatycznych w Szczecinie (obie sceny Teatr Polski przy Swarożyca i Teatr Współczesny przy Wałach Chrobrego tworzyły wtedy jedną instytucję) przywozi „drużynę Maciejowskiego”, w składzie której jest też Kopiczyński i jego żona piękna aktorka Maria Chwalibóg.

Wtedy to jest Szczecin rosnących ambicji kulturalnych. Pierwszy Festiwal Polskiego Malarstwa Współczesnego 1962. Pierwszy Festiwal Młodych Talentów 1962. Pierwszy Festiwal Poezji Współczesnej im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego 1964 (przekształci się w Festiwal Małych Form Teatralnych, potem Kontrapunkt).

Teatry szczecińskie witają milionowego widza. A na scenach Andrzej Kopiczyński gra prawie same główne role. Na Festiwalu Teatrów Polski Północnej w Toruniu jest najlepszym aktorem, nagradzanym za rolę Jimmy’ego Portera w „Miłości i gniewie” Osborne’a w reż. Jana Maciejowskiego (1965), a rok później dostaje wyróżnienie za rolę Jana w „Głodzie i pragnieniu” w reż. Andrzeja Ziębińskiego. Szczecińska publiczność przyznaje mu Bursztynowe Pierścienie w 1965 i 1966 roku.

A poza tym jest zabójczo przystojny i obdarza kobiety zniewalającym uśmiechem. Pewien narzeczony, którego narzeczona kocha się w Kopiczyńskim na zabój proponuje aktorowi duże pieniądze za wyjazd ze Szczecina.

Klub 13 Muz

Po opadnięciu kurtyny codziennie chodzą do Klubu 13 Muz.

Do zabytkowego pałacu przy pl. Żołnierza Muzy przeprowadziły się w lutym 1957 roku i od razu urządzono tam bal. Pierwszy z tych słynnych muzowych balów karnawałowych, którego kulminacyjnym momentem był taniec z dwoma kandelabrami stojącymi na kominku, odmiana odbijanego. A gdy towarzystwo się już rozkręcało to ruszało w korowód, który wybiegał na ulicę by obtańcować przeciwległy Komitet Wojewódzki PZPR a bywały też kółka wokół Pomnika Wdzięczności.

Wejścia do 13 Muz pilnował szatniarz-cerber, który sprawdzał wejściówki. Klub był dla środowisk twórczych: architektów, plastyków, aktorów (ci rej wiedli w poniedziałek), dziennikarzy.

Jan Maciejowski wspominał: „Tu co wieczór byli wszyscy, a co tydzień jakiś twórca z Polski. Po paru dniach znało się już kupę ludzi. A po następnych paru - miało się już przyjaciół (…). Po spektaklu zbierali się aktorzy, próbując do późna w noc kabaret czy spektakl. Tu nawet kurwy były wspaniałe, chodziły na premiery do teatru, kochały artystów, i dostarczały miastu więcej dewiz niż zatrudniająca kilkanaście tysięcy pracowników Stocznia” („Szczecin teatralny” pod red. Leokadii Kaczyńskiej”).

Kelnerka Lidka zwana 14. Muzą wystawia rachunek „herbata - 2 zł”, „cherbata - 2.50”. „Lidziu, dlaczego herbata przez ch jest droższa od herbaty przez samo h?”, „Bo z cytryną”.

Nie mniej fantazyjny od życia w Muzach był powrót z 13 Muz. W środku nocy na pl. Żołnierza Polskiego koczowali tramwajarze. Goście z klasą rzucali dwudziestkę i kazali się wieźć tramwajem pod wskazany adres.

Raz kiedy wychodził z 13 Muz zatrzymał się przed nim samochód, jakieś panie wciągnęły Kopiczyńskiego do środka i zabrały na zabawę.

Tymczasem Kopiczyński najbardziej kocha łowić ryby.

Schody do Szekspira

Jan Maciejowski ze scenografką Zofią Wierchowicz rozpoczyna w teatrze cykl szekspirowskich inscenizacji, o których usłyszy cała Polska. Pierwszą jest „Otello”, którego gra Andrzej Kopiczyński. Wierchowicz wymyśla dwumetrowy podest, do którego prowadziły schody. - Kiedyś podczas spektaklu zarwały się pode mną. Nie przerwałem przedstawienia ani na moment, wstałem i grałem dalej - wspominał aktor, z którym rozmawiałam w 2003 roku.

Kolejnym Szekspirem będzie „Ryszard III”, ale Kopiczyński odmówi roli. Jest zmęczony. Rytm teatru repertuarowego był wtedy inny. Grało się tytuł codziennie, dopóki było nim zainteresowanie publiczności, potem zaczynano próby nowego tytułu. Na dwóch scenach w jednym sezonie Państwowych Teatrów Dramatycznych wystawiano nawet 15 premier.

Ryszarda III z powodzeniem zagra Włodzimierz Bednarski (Bursztynowy Pierścień’68), a Andrzej Kopiczyński … zgłasza się do wojska. Wszak w roli podporucznika Kotarskiego walczy o Kołobrzeg w „Jarzębinie czerwonej”, filmie z najlepszymi scenami batalistycznymi w polskim kinie. Po czterech miesiącach wraca „naładowany” na scenę. Z rozrzewnieniem będzie wspominał musztry generała Kuropieski o północy na pl. Konstytucji w Warszawie.

Za Konrada’69 w „Wyzwoleniu” Wyspiańskiego otrzyma nagrodę na 11. Festiwalu Teatrów Polski Północnej w Toruniu.

A to ten z prowincji

W okresie szczecińskim rozwija się jego kariera filmowa. W 1964 roku trafia na plan filmu „Koniec naszego świata” w reż. Wandy Jakubowskiej, w którym gra Krwawego Franka, postać autentyczną, niepełnoletniego chłopaka, którego gestapo namówiło do mordowania więźniów.

Pięć dni zdjęciowych w plenerze w Oświęcimiu Andrzej Kopiczyński bardzo przeżywa, statystami byli autentyczni więźniowie obozu koncentracyjnego, mówili „proszę bić mocniej, żeby wyglądało prawdziwie”.

W filmie dobrze płacą, ale wraca z planu zwykle do Szczecina goły. Bo jak aktor brał dużą wypłatę, to już czekali na niego koledzy z planu od reżysera po ostatniego technicznego i zarządzali, że trzeba ochrzcić reflektor nazwiskiem aktora.

Ale kiedy, koledzy parkowali pod teatrem swoje syrenki, Kopiczyński jeździł używanym peugeotem.

W 1968 roku na Festiwalu Małych Form ma wystąpić Irena Eichlerówna, wtedy największa polska aktorka dramatyczna. Zapowiedziała, że pociągiem nie przyjedzie, tylko samochodem. Wytypowano peugeota Kopiczyńskiego. Pojechał, przywiózł i oświadczył, że do Warszawy jej nie odwiezie. Przez całą drogę musiał jeść czekoladki, którymi go pasła. Krystyna Gucewicz w książce „Andrzej Kopiczyński. Jak być kochanym” dokończy anegdotę. Kiedy aktor spotka Eichlerównę w Teatrze Narodowym w Warszawie (po Szczecinie zaangażuje go do Narodowego Adam Hanuszkiewicz) ta zauważy „Kto to? A to ten z prowincji”.

Latem 1969 roku, kiedy Maciejowski postanawia przenieść się do Warszawy, ich trójka (aktorzy Kopiczyński, Chwalibóg, Bednarski) idą za nim. Przed wyjazdem zatrzymuje się przed nimi samochód milicyjny. Milicjanci oślepiają gazem i dają mocne lanie. - Tak ówczesne władze postanowiły dać nam nauczkę za to, że wyjeżdżamy ze Szczecina - wspominał aktor.

Podczas wywiadu w 2003 roku powie mi, że ten okres siedmiu lat w Szczecinie był dla niego najszczęśliwszym pod względem teatralnym i koleżeńskim.

W 1975 roku Andrzej Kopiczyński zagra w serialu rolę inżyniera Stefana Karwowskiego i zostanie najpopularniejszym w Polsce „Czterdziestolatkiem”.

 

Zdjęcie

Andrzej Kopiczyński w sztuce „Głód i pragnienie” Eugene Ionesco w reż. Andrzeja Ziębińskiego. Premiera 24 września 1965 roku. Fot. Grażyna Wyszomirska. Państwowe Teatry Dramatyczne w Archiwum Państwowym w Szczecinie.