Inspirujące nałogi
Autor „No właź!” często bywał wulgarny i nieobliczalny. Prowokował barowe bójki, pomieszkiwał w obskurnych pokojach hotelowych i namiętnie obstawiał wyniki wyścigów konnych. Pisał o seksie, alkoholu, papierosach i hazardzie – niekoniecznie w tej kolejności. Był przy tym bardzo krytyczny wobec świata, ale też wobec samego siebie. Nie ukrywał swoich wad, słabości, uzależnień i tego, że stanowiły dla niego źródło inspiracji. Zmarł 9 marca 1994 roku w San Pedro w Kalifornii, pozostawiając po sobie wiersze, opowiadania i powieści, które wciąż są czytane, komentowane i omawiane.
Pośmiertny debiut po polsku
Polscy czytelnicy zaczęli je poznawać dość późno, praktycznie już po śmierci autora. Dopiero trzy miesiące po niej ukazał się w naszym kraju powieściowy debiut Bukowskiego – „Listonosz” (w przekładzie Michała Ratyńskiego), ale ponieważ popularność jego książek rosła, doczekaliśmy się wydania wszystkich najważniejszych dzieł tego twórcy i wciąż są tłumaczone i publikowane kolejne. Wydawnictwo Noir Blanc systematycznie dostarcza czytelnikom pozycje z bogatego katalogu dzieł tego pisarza (ostatnio przeważnie są to zbiory poetyckie).
Myślątka o zmierzchu, czyli czas rozliczeń
Cztery wiersze z nowego zbioru polscy fani Bukowskiego już znają. „Moje koty” znalazły się w tomie „O kotach”, a „miłość”, „coś naprawdę dobra kobieta” i „erotyk” można było przeczytać już w kompilacji „O miłości”. Co ciekawe, ten ostatni utwór (napisany w 1990 roku) w niniejszym zbiorze otrzymał inny tytuł – „rak”. To jeden z wierszy, który można określić jako rozliczeniowy. Do takich utworów należą też „myślątka o zmierzchu” czy „moja pieśń” oraz jeden z lepszych w tym zbiorze – „choroba istnienia”, w którym Bukowski zawarł dość gorzkie, ale celne słowa: „Ludzkość pazurami/mnie drapie/równie/ uparcie/ jak na/ początku./nie urodziłem się do/wspólnoty z nią”.
Są w tym tomie także wiersze, które można nazwać pożegnalnymi, jak choćby „siema i nara”, który zaczyna się od wersu „żadne piekło nie umywa się do twojego własnego”, a pod koniec czytelnik otrzymuje stwierdzenie: „przyjmij to, co jest/przeleć czasem kogoś./podaj rękę zupełnej nicości/zawsze tak było, tak było/ zawsze/nie wrzeszcz/nie ma już kto cię/usłyszeć”.
Humor i niezrozumiałe wiersze
Nie znaczy to jednak, że „No właź!”, to tylko minorowa tonacja. Otrzymamy też sporą dawkę humoru – choćby w wierszu „jebmistrz” czy „moja prywatna psycholożka”. Poza tym Bukowski z ironią komentuje karierę kolegi po piórze („tylko szal”) i kilka wierszy poświęca pisarskim trendom i krytyce. Ten temat odnajdziemy np. w utworze „o poezji współczesnej słów parę”, w którym autor konstatuje, że: „najstarszym przekonaniem spośród nadal modnych/jest to, że wiersz niezrozumiały/prawie na pewno jest/dobry. Jego utwory faktycznie do tej kategorii raczej nie należą. Z reguły są to krótsze lub dłuższe poetyckie fabuły, częstokroć z dialogami, które, jak sądzę, zostały wzięte z życia.
Maksymalna szczerość
Można oczywiście różnie oceniać dzieła Bukowskiego. Są tacy, którzy odmawiają mu miana artysty. Uważąją, że to tylko zręczny literacki „naturszczyk”, który miał szczęście i załapał się na falę popularności. Tak czy owak, pewne jest jedno: mało jest twórców tak maksymalnie szczerych. Kiedy Charles Bukowski pisał utwory, które znajdziemy w „No właź!”, był już człowiekiem majętnym (w wierszu „nie sądź indyka po piórach” przytacza nawet wysokość podatku dochodowego, jaki zapłacił i jest to imponująca kwota). Nie musiał pozyskiwać łask czytelników czy wydawców. Mam jednak wrażenie, że pisał tak chyba zawsze.
W utworze „ta maszyna jest krynicą”, Bukowski zdradza swój system pracy: „bądź na luzie/pisz mnóstwo/wierszy/wkładaj w nie całe/serce/ i nie/przejmuj się/nieudanymi (...)tylko wal w klawisze i czekaj na panią/ łaskę. Czytając te wierszem też można przyjąć podobną strategię. Nie oczekiwać przesadnie dużo, być na luzie i wybaczyć te mniej udane fragmenty. Wówczas lektura tego zbioru może dać nam niemało cennych wrażeń.
Komentarze
0