„Historia osiedla jest dużo ciekawsza niż teraźniejszość. To dlatego, że nie ma całościowego pomysłu na jego rozwój” – uważa Jakub Olszewski, autor książek o Podjuchach. Kiedyś były tutaj dziesiątki restauracji, a do nabrzeża nad Regalicą przybijały stateczki białej floty. Dziś szczecinianie oglądają tę okolicę najczęściej zza okien samochodów, gdy wyjeżdżają z miasta przez główną ulicę osiedla.

Spotykamy się w historycznym sercu Podjuch. Wokół alejki i plac zabaw oddanego do użytku kilka lat temu Parku Wolności. Przed nami XIX-wieczny kościół pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła, który sąsiaduje z... Biedronką. To pierwszy z przykładów urbanistycznego chaosu dolnych Podjuch, z którymi zetkniemy się tego dnia.

Park Wolności

„Centrum osiedla, które zupełnie straciło swój charakter”

Naszym przewodnikiem jest Jakub Olszewski. Miłośnik historii, autor wielu publikacji oraz autorskich spacerów po Podjuchach. Pokazuje podczas nich najciekawsze miejsca i opowiada o tym, czego nie można już zobaczyć.

– Znajdujemy się w centrum osiedla, które zupełnie straciło swój charakter. Przed wojną była tutaj szkoła, kościół, zarząd gminy nazywany ratuszem czy pomnik jednego z niemieckich cesarzy. Została historyczna siatka ulic, a niemal wszystko co było wokół – zniknęło. Na ul. Karpiej przetrwały dwa domy z dwudziestu pięciu. Po 80 latach byliśmy w stanie w miejscu dawnej zwartej zabudowy urządzić park – podkreśla.

Współczesny krajobraz dolnej części Podjuch jest w pewnym stopniu efektem walk o przeprawę przez Regalicę z 1945 roku. Rosjanie prowadzili wtedy ze wzgórz ostrzał artyleryjski niemieckich pozycji nad rzeką. Część budynków została doszczętnie zniszczona, a inne rozebrano po wojnie. Czasem burzono nawet lekko uszkodzone obiekty, by pozyskać cegły „na odbudowę Warszawy”.

„Sułtan” zmienił się w olbrzymią „Żabkę”, ale są też małe sklepy z bogatą historią

Wielu z tych wyrw nie wypełniono. Dlatego przejeżdżając dziś głównymi ulicami Podjuch, Granitową i Metalową, można zobaczyć puste place lub garażowiska. Zwłaszcza od strony Regalicy, bo po przeciwległej pojawiły się nowe budynki.

– Mamy tutaj takie pomieszanie z poplątaniem. Jest trochę przedwojennej zabudowy, są bloki z lat 50. i 70., a także tzw. kostki, czyli bliźniaki stawiane do lat. 90. W ostatniej dekadzie XX wieku powstał też pawilon handlowy nazywany „Sułtanem”, bo należał bodaj do Turka. Dziś w jego parterze mamy chyba największą „Żabkę” w Szczecinie – opowiada Jakub Olszewski.

Typowa zabudowa modernistyczna

Wzdłuż popularnej wylotówki z miasta ulokowały się również dyskonty. Ale nie jest wcale tak, że z Podjuch zupełnie zniknęły małe sklepy z długą historią i niepowtarzalnym klimatem. Już od progu można go poczuć w niewielkiej pasmanterii przy ul. Metalowej 6. Od 25 lat prowadzi ją pani Janina.

Pasmanteria

– Jestem nietypowym handlowcem, bo na handlu się nie znam – opowiada. – Mam wykształcenie pedagogiczne, pracowałam w dawnym zakładzie poprawczym na Stołczynie, skończyłam też technikum odzieżowe. Na emeryturze wytrzymałam bez pracy rok. Powiedziałam sobie, „kurczę, trzeba coś robić”. Umiem szyć, więc założyłam pasmanteryjkę. I tak się w to bawię, a mam 82 lata.

Zaglądamy też na Metalową 32. Można tutaj cofnąć się do czasów, gdy na każdym szczecińskim osiedlu działały wielobranżowe sklepy, w których można było kupić bardzo różne rzeczy. W witrynie zabezpieczonej solidną kratą zobaczymy m.in. odzież, biżuterię, kosmetyki, książki o Podjuchach i masę innych szpargałów.

Sklep "Od A do Z" w Podjuchach

– Jesteśmy tutaj od dawna i słyszeliśmy od mieszkańców wiele historii. Zwłaszcza kiedyś, gdy częściej przychodziły do nas starsze panie. Młodzi zwykle się spieszą, wpadają na szybkie zakupy. Zrobiło się u nas cicho – mówi pani Małgorzata ze sklepu „Od A do Z”.

Najpiękniejszej willi trzeba szukać na wzgórzu

Opisywane wcześniej miejsca położone są w dolnej części Podjuch. Żeby zobaczyć nieco inne oblicze osiedla, trzeba wspiąć się jedną ze stromych ulic. Kursuje też busik na żądanie, z którego chętnie korzystają zwłaszcza starsi mieszkańcy.

Im wyżej wchodzimy, tym widać więcej przedwojennych budynków. Można skręcić w ulicę Sieradzką, by zobaczyć unikatowy w skali Szczecina zespół modernistycznych willi. Albo poszukać dużo bardziej wystawnego architektonicznie przykładu, nieco schowanego przy ul. Krzemiennej 28.

– Mamy tutaj najciekawszą z przedwojennych willi, które przetrwały do dzisiaj. Powstała na początku XX wieku dla dyrektora fabryki szamotów znad Regalicy. Takich „pałacyków”, mniejszych i większych wystawnych willi, było w Podjuchach co najmniej kilkanaście – mówi Jakub Olszewski, który przygotowuje na ich temat nową książkę.

„Nie wykorzystujemy potencjału, jaki daje położenie osiedla”

Spod willi można spokojnym spacerem dojść w kilkanaście minut do Puszczy Bukowej. Atrakcyjne turystycznie położenie Podjuch, rozpiętych miedzy rzeką i zalesionymi wzgórzami, było chętnie wykorzystywane przez Niemców. Do nabrzeża nad Regalicą przybijały stateczki białej floty, a w okolicy działały dziesiątki restauracji.

– Dziś trudno spotkać tutaj pieszych turystów. A przecież byłaby to świetna baza wypadowa do wypraw po Puszczy Bukowej. Co prawda powstało służące temu miejsce obok szkoły przy ul. Skalistej, ale to zdecydowanie zbyt mało. Brakuje całościowej wizji i tak prostych działań, jak ustawienie ławek, wiat czy tablic informacyjnych. Nie wykorzystujemy potencjału, jakie daje położenie osiedla – uważa Jakub Olszewski.

Zainteresowani wycieczką do Puszczy Bukowej nie powinni jednak mieć problemu, by do niej trafić. Trudniej mogą mieć osoby, które chciałyby zejść w Podjuchach nad wodę. Regalica jest bardzo blisko, ale tylko teoretycznie.

– Na terenie Podjuch jest bodajże 1,7 kilometra linii brzegowej. Jednak zdecydowana jej większość jest niedostępna. Ulice prowadzące w stronę rzeki kończą się często płotem jakiejś firmy lub chaszczami. A przecież to malownicze tereny, blisko są wyspy Międzyodrza, można byłoby rozwijać tutaj turystykę wodną. Tymczasem mieszkam na osiedlu nad rzeką, a nie mam gdzie spuścić łódkę na wodę – mówi nasz przewodnik.

Wkrótce przyjedzie Myslovitz

Turyści rzadko więc trafiają do Podjuch. Coraz częściej przyjeżdżają za to miłośnicy kultury. Przyciąga ich oferta uruchomionego trzy lata temu Domu Kultury „Krzemień”. Znajduje się w nim przede wszystkim 5 sal zajęciowych, w których prowadzone są różnorodne warsztaty, a także sala widowiskowa na maksymalnie 500 osób. Organizowane są w niej liczne wydarzenia. Na zaplanowane w marcu koncerty Myslovitz, bilety zostały już wyprzedane.

– Sala wypełnia się w całości prawie za każdym razem, a na nasze zajęcia chodzi łącznie 600 osób. Jesteśmy jedyną taką przestrzenią w tej części miasta. To nie bezludna wyspa, tylko potężny obszar, na którym mieszka około 90 tysięcy mieszkańców [na całym Prawobrzeżu – red.] – mówi Michał Giełzak, dyrektor DK „Krzemień”. – Nie jesteśmy w stanie jednym machnięciem różdżką zmienić Podjuch, ale rozpoczęliśmy ten proces.

Dom Kultury Krzemień

Znane postaci z Podjuch

To najnowsze, ale nie jedyne miejsce kultury w Podjuchach. Jest też klub garnizonowy i jedna z największych bibliotek w Szczecinie.

– Tutaj przez lata toczyło się życie kulturalne osiedla, teraz tę funkcję częściowo przejął  ”Krzemień”, z którym filia współpracuje. Biblioteka skupia się na działaniach wokół literatury – opowiada Agnieszka Styczewska z filii Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Krzemiennej. – Organizujemy u nas wystawy i spotkania z lokalnymi autorami i miłośnikami dzielnicy. Współpracujemy z pobliskimi placówkami oświatowymi, ponieważ zależy nam na tym, by dzieci chciały i lubiły czytać.

Biblioteka

Mieszkańcy Podjuch chętnie wypożyczają książki, również te o ich najbliższym otoczeniu.– Podjuszanie nie tylko czytają książki, ale również je piszą – dodaje jej koleżanka z pracy, Anna van de Wetering. – Z osiedlem związane są tak znane pisarki jak Sylwia Trojanowska, czy nieżyjąca już Monika Szwaja. Mamy również innych miejscowych autorów, których książki można wypożyczyć w naszej bibliotece.

Znaną postacią z Podjuch jest też Albert Willimsky, niemiecki ksiądz rzymskokatolicki, który czynnie przeciwstawiał się nazistom. Był tutaj proboszczem krótko, w czasie wojny, ale zdążył zapisać się w historii osiedla.

– Walczył o poprawę losu polskich robotników przymusowych. Odprawiał nawet msze posługując się łamaną polszczyzną. Z powodu swojej postawy, został zesłany do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen i zamordowany przez nazistów. Zebraliśmy podpisy, by jego imieniem nazwać park przy ul. Krzemiennej – relacjonuje Jakub Olszewski.

„Żyje się tutaj spokojnie, kameralnie, w otoczeniu zieleni”

Poza „Krzemieniem”, w Podjuchach mocno inwestowano w ostatnich latach w infrastrukturę. U zbiegu Krygiera i Granitowej powstał nowy węzeł komunikacyjny. Choć mieszkańcy skarżą się, że nie rozwiązał problemów z korkami. Oddano do użytku nowy most kolejowy i przebudowano stację. Wszyscy czekają na uruchomienie SKM-ki, co pozwoli podróżować pociągiem bezpośrednio na Pogodno czy Niebuszewo.

– Generalnie w Podjuchach mieszka się bardzo dobrze. Trzeba tylko docenić otoczenie i mieć samochód. Żyje się tutaj spokojnie, kameralnie, w otoczeniu zieleni. Osiedle rozwija się, ale liczba mieszkańców jest wciąż niższa niż przed wojną. Zbliża się do 9 tysięcy – podsumowuje Jakub Olszewski.

W najbliższych miesiącach mieszkańcy Podjuch mają zyskać nowy rynek z przestrzenią kulturalno-rekreacyjną w miejscu dawnego targowiska. Miasto przygotowuje się bowiem do realizacji projektu, który wygrał głosowanie w ramach Szczecińskiego Budżetu Obywatelskiego.