Powodem dla którego możemy tę produkcję zobaczyć w tzw. dużych kinach jest zapewne fakt, iż została wyróżniona Nagrodą Publiczności na ostatnim Warszawskim Festiwalu Filmowym. Potencjał komercyjny „Nieściszalnych” nie jest bowiem raczej zbyt duży. Nie znajdziemy w obsadzie znanych aktorów, a na ścieżce dźwiękowej próżno szukać, przebojowych piosenek. Właśnie muzyka jest tematem dominującym w tym filmie, ale są to dźwięki raczej niepokorne, niespotykane w radiu czy w klubie...
Jednym z bohaterów filmu, w oryginale noszącego tytuł „Sounds Of Noise”, jest policjant Amadeus Warnebring, który swoje imię zawdzięcza uzdolnionym muzycznie rodzicom. Jego brat w wieku czterech lat nauczył się grać na skrzypcach, a pozostałe rodzeństwo także ma zdolności artystyczne. Paradoksalnie on sam jednak gardzi muzyką i nie cierpi pytań o sukcesy brata (który stał się renomowanym dyrygentem). Tymczasem właśnie jemu powierzono sprawę tajemniczej grupy perkusistów dowodzonej przez wyrzuconą z Akademii Muzycznej - Sanny. Ten nietypowy ansambl zamierza wykonać akcję performerską, która wstrząśnie (dosłownie i w przenośni) całym miastem. Kompozycja którą chcą wykonać to utwór w którym ma być wykorzystany naturalny dźwięk aglomeracji, hałas urządzeń szpitalnych i bankowych, jazgot pojazdów wykorzystywanych na budowach oraz elektryczność płynąca przewodami wysokiego napięcia..
Ten ekstremalny „Utwór na sześciu perkusistów i miasto”, to coś w rodzaju protestu przeciwko zinstytucjonalizowanej, ograniczonej ścisłymi ramami muzyce. Radykalny wyraz inwencji i pomysłowości muzyków, którzy nie chcą podążać wytyczonymi raz na zawsze drogami (np. grać utworów Haydna tak jak to czynią orkiestry symfoniczne od kilku wieków). Twórcy „Nieściszalnych” - Ola Simonsson i Johannes Stjärne Nilsson, serwują widzom wiele efektownych scen. Choćby koncert w banku, w którym uczestniczą niszczarki, pieczątki i drobne monety uderzające o szyby. Uczestnicy akcji odegrania wspomnianego wyżej utworu są zdeterminowani by doprowadzić swój zamysł do finału, ale policjantowi Amadeusowi udaje się namierzyć dźwiękowych ekstremistów. W ostatniej scenie filmu grają już całkiem inną muzykę …Przypuszczam, że obraz ten sprawdzi się raczej w mniejszych, kameralnych salach kinowych, bo zdecydowanie jest to propozycja alternatywna wobec tytułów, które przyciągają większą liczbę widzów.
Komentarze
0