Spacerujemy ulicą Rayskiego, gdy nagle z jednej witryny uśmiechają się do nas znane mieszkańcom „manekiny”. „Przyjechałam z Bostonu, aby się z nimi spotkać” – mówi nam pani Ewa. „Chcemy robić hałas w miejscach, gdzie są rękodzielnicy. Ich absolutnie brakuje w Szczecinie” – tłumaczy Hania Beza.

Monika Szymanik i Hania Beza na godzinę zamieniły się w manekiny zdobiące witrynę sklepu Lelen przy ul. Rayskiego. Szczecinianki chciały przede wszystkim wesprzeć działalność Izy Szukalskiej, która stoi za lokalną marką Lelen. To miejsce, gdzie znajdziemy wyłącznie lniane ubrania i akcesoria. 

– Mija dokładnie rok od kiedy udało mi się wygrać miejski przetarg na ten lokal. Ta data ma dla mnie symboliczne znaczenie. To rocznica mojej obecności na ulicy Rayskiego, choć na rynku jesteśmy już od kilku lat. Len wydaje mi się najbardziej przyjazny ciału i duszy. Nie tylko na lato, ale i zimę, ponieważ tkany jest w naszej strefie klimatycznej. To powoduje, że jest grubszy, bardziej mięsisty, a co za tym idzie – całoroczny – opowiada.

Witryna „bardzo organiczna”

Widok dwóch szczecinianek uśmiechających się zza szyby wywołał niejedno zdziwienie i pozytywny odzew spacerowiczów.

– Bardzo podoba mi się ta wystawa. Jest bardzo organiczna – śmiał się jeden z przechodniów. – Jeszcze takiego czegoś nie widziałam w Szczecinie. Bardzo miły widok – dodaje pani Alicja. Natomiast pani Ewa specjalnie przyjechała z Bostonu, aby móc się spotkać ze szczeciniankami.

– Mi również bardzo podoba się taka witryna. Przyjechałam specjalnie z Bostonu. Dowiedziałam się, że trzeba tutaj dzisiaj być i o to jestem – śmieje się. – Chciałam spotkać się z paniami. Już w styczniu chciałam odwiedzić „Pocztową 19”, ale niestety lokal był zamknięty. Jestem więc teraz, a jutro wybieram się na kawkę.

„Żywa witryna na Rayskiego”

Jak tłumaczy Hania Beza, swoja obecnością i niecodziennymi akcjami chcą wspierać szczecińskich rękodzielników, których jest coraz mniej.

– Ta witryna aż się prosi, aby robić takie akcje. Izę znam od początku mojej działalności. Na premierę albumu „Kamienica w lesie” specjalnie dla mnie zaprojektowała tę sukienkę. To model „Mała Mi”. Moja szafa składa się tylko z tych sukienek. Mam ich 12 sztuk – śmieje się Monika Szymanik.

Szczecinianki mają w planach kolejne tego typu akcje. – Może inne osoby chciałyby stanąć w witrynie Izy? „Żywa witryna na Rayskiego” to naprawdę bardzo dobry pomysł – uśmiecha się Monika.