Klub „Słowianin” w ten piątkowy wieczór wypełnił się prawie cały. Stawili się nie tylko stali bywalcy, ale też widzowie dnie uczęszczający na koncerty od dawna, ale okazja była unikatowa. 30 września swój jubileusz świętował zespół DODNA.
Ta grupa zaczęła grać w szkole, bo założyli ją maturzyści VII LO w Szczecinie w 1984 r. Po zmianach składu, dwa lata później, ruszyli w świat, grając na takich festiwalach rockowych jak Jarocin, Poza Kontrolą, Nowa Scena, Mokotowska Jesień Muzyczna. Później niestety losy grupy, dowodzonej przez Psa czyli Tomasza Bachorza nie potoczyły się już tak gładko i po kilku latach zespół zawiesił działalność. W tym roku wszyscy członkowie-założyciele zespołu Dodna skończyli 250 lat i dlatego postanowili to uczcić. Ponieważ zaś od zawsze byli dobrze skumplowani z tzw. Gdańską Sceną Alternatywną, to zaprosili na ten wyjątkowy jednorazowy reunion dwa zespoły z Trójmiasta.

Bielizna otworzyła wieczór. Pięciu muzyków pod dowództwem Jarka Janiszewskiego, przygotowało ponad godzinny zestaw utworów z całej swej kariery, ze wskazaniem na znakomity debiut czyli „Taniec lekkich goryli”. Z tej płyty panowie wykonali np. utwór tytułowy, „Dwóch wchodzi, a jeden wychodzi” oraz niezapomniane „Prywatne życie kasjerki PKP”. Jarek, odziany w widoczną z bardzo daleka, żółtą koszulę, sypał oczywiście dygresjami i historyjkami, w których UFO porywało muzyków, a dyskretne aluzje polityczne mieszały się ze zrozumiałym głównie dla pamiętających późny PRL, humorem. Nie do końca selektywne nagłośnienie osłabiło efekt końcowy, ale i tak większość widzów bawiła się całkiem dobrze...

Dzieci Kapitana Klossa to zespół, który pojawił się na scenie jako drugi. To formacja, która była początkiem muzycznej drogi Olafa Deriglasoffa, do którego w 1986 roku dołączył Tomasz Bachorz (saksofon). Grupa pozostawiła po sobie jedną płytę (z 1993 roku) i wciąż odżywające wśród fanów nadzieje na dalszy ciąg. Tego wieczoru obok Olafa i Tomasza zagrali Zbigniew „Ozi” Szmatłoch na gitarze, Andrzej „Dżej” Mierzwiński (bas) i Jarek Kozłowski ( znany z Mitch&Mitch, Pogodno) na perkusji, a repertuar to było pięć utworów, w tym „Polickmajster Wihajster”, „Sopocka plaża” i najbardziej oczekiwana „Pieśń o bohaterze”. Warto było to zobaczyć, bo być może taka okazja już się nie powtórzy, a na pewno nie w takim, eksperymentalnym składzie...

DODNA przez wszystkie lata swej działalności także zmieniał się personalnie. Ideą tego wydarzenia, zainspirowanego 50 urodzinami Bachorza znanego jako Pies, było zebranie wszystkich muzyków, którzy przewinęli się przez grupę przez ten czas na jednej scenie. Dlatego w piątek na dechach Słowianina zobaczyliśmy aż dziewięciu muzyków. Oprócz lidera, byli to: Marcin „Mały” Porzycki – gitara, Sławek „Mosiek” Mosiewicz – trąbka, Maciej „Kisiel” Ciecholewski - gitara basowa , Krzysztof „Nosek” Woźniakowski – perkusja, Krzysztof „Kaes” Sanecki – gitara, Piotr „Ciacho” Ciechowski - saksofon barytonowy oraz Marta Rakouska – puzon.

Brzmienie było zatem bardzo bogate i publika mogła się wytańczyć do woli bo występ potrwał około 80 minut. Nie mogło być inaczej jeżeli panowie postanowili zagrać wszystko, co najważniejsze w dorobku DODNA. Wymienię dla przykładu ”Zamknę cię na haczyk” , Halina”, „Hej Divko” i „Bier Bier Bier”, „W piwnicznej izbie”, ale to tylko namiastka całej set listy. Wspominki, wspólne zdjęcia i wznoszenie toastów „do dna” trwało jeszcze długo po zakończeniu wydarzeń na scenie. Kolejny jubileusz w Słowianinie już 15 października, tym razem swą 30-kę świętują Kolaboranci.