Była muzyka, wspomnienia, pojawił się nawet tort urodzinowy. Zbigniew Wodecki wystąpił 13 lutego wraz z Mitch & Mitch w hali Azoty Arena, oklaskiwany przez tłumy szczecinian.
Początek odyseji

Kiedy po wejściu do tego obiektu zobaczyłem płytę przed sceną zapełnioną stolikami, nabrałem wątpliwości czy to będzie fajne wydarzenie. Jednak nie było tak źle jak się obawiałem... Otwarcia całego show dokonał profesor Miłosz Pękala, który zagrał motyw perkusyjny rozpoczynający utwór „Opowiadaj mi tak”. Po chwili cała scena została zajęta przez kilkunastu muzyków towarzyszących tego wieczora panu Zbigniewowi w jego odyseji do roku 1976.

Album studyjny, na którym dokonano przearanżowania  piosenek z debiutanckiej płyty tego wokalisty, ukazał się w maju 2015 roku i szybko stał się fonograficznym wydarzeniem. Mniejsze sale i obiekty już nie były wystarczające by pomieścić widzów chętnych by zobaczyć ten program na żywo. Zatem także w Szczecinie wybrano na taką prezentację duże „audytorium”. Dzięki temu chyba wszyscy zainteresowani dotarli i mogli się pobawić przy takich utworach jak „Rzuć to wszystko, co złe”, „Kochałem panią kilka chwil” czy "Ballada o Jasiu i Małgosi". Bardzo ciekawie zabrzmiała, wzbogacona o jazzowe motywy, piosenka  "Odjechałaś tak daleko”.

 

Urodzinowy tort

Ten ostatni utwór został wykonany już w tym czasie gdy kilkuset widzów tańczyło pod sceną. To Bartosz Weber (gitarzysta Mitchów) sprawił, że do tego doszło. Zaprosił publiczność do podejścia bliżej i dzięki temu uratował koncert! Wtedy tak naprawdę zaczęła się zabawa, a sam pan Zbigniew nabrał jeszcze wigoru, improwizując krótki śpiewany tekst pod adresem puzonisty Marka. Muzyk ten właśnie 13 lutego kończył 43 lat i ten fakt został uczczony tortem wniesionym na scenę!

 

Znów młody

Pan Zbigniew nie tylko śpiewał, ale też grał w niektórych utworach na skrzypcach lub na trąbce. Zasiadł też przy fortepianie zastępując w pewnym momencie Piotra Zabrodzkiego, który wówczas stanął przy mikrofonie. Widać było, że bardzo dobrze się czuje w towarzystwie młodszych kolegów. W wykonaniu takich instrumentalistów, improwizujących, grających latynoskie motywy, cytujących motywy z dokonań Barta Bacharacha, utwory sprzed 40 lat, nabrały nowych barw i odcieni, a na żywo jest to odczuwalne jeszcze bardzie. Nie dziwi więc, że Wodecki duchowo zdecydowanie odmłodniał. Sam zresztą stwierdził, że dzięki temu projektowi znów ma 20 lat...

 

Ballada na koniec

Publiczność oczywiście wymogła na muzykach przedłużenie show o dodatki spoza płyty i została nagrodzona nieco melancholijną „Balladą o nieznajomym” do tekstu Janusza Terakowskiego. Tak skończył się ten wieczór i mam nadzieję, że wszyscy tam obecni rzucili to wszystko, co złe na dłużej niż jeden dzień...