Pogotowie, policję i straż pożarną wezwał jeden z mieszkańców Szczecina, bo… nie chciał płacić ślusarzowi za naprawę zepsutej klamki. Teraz będzie musiał opłacić mandat za niezasadne zaalarmowanie służb.

Zdarzenie miało miejsce w minioną środę. Jak informuje Paulina Targaszewska, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie, po godzinie 13.30 dyspozytor medyczny WSPR otrzymał zgłoszenie od mężczyzny, który prosił o pilny przyjazd karetki do jednego z mieszkań w Szczecinie. Twierdził, że opiekuje się starszą panią i boi się o jej zdrowie, bo ta nie otwiera drzwi od swojego mieszkania i nie odpowiada na jego wołanie. Pod wskazany w zgłoszeniu adres wysłano zespół ratownictwa medycznego, straż pożarną i policję, bo spodziewano się, że konieczne będzie wyważanie drzwi do mieszkania pacjentki.

Na miejscu ratownicy zastali mężczyznę, od którego wyczuwalna była silna woń alkoholu.

– Mężczyzna ten próbował się dostać do mieszkania opisywanej w zgłoszeniu starszej pani, ale nie potrafił tego zrobić z powodu zepsutej klamki w drzwiach. Wystarczyło ją lekko podważyć i wszyscy weszli bez problemu do mieszkania pacjentki – mówi Targaszewska. – Kobieta była wyraźnie zdziwiona widokiem ratowników medycznych, odmówiła wykonania jakichkolwiek badań czy przewiezienia do szpitala. Kiedy ratownicy zapytali wzywającego pomoc mężczyznę, dlaczego zamiast po karetkę nie zadzwonił po ślusarza, który naprawiłby klamkę, wzywający stwierdził, że… za usługę ślusarską musiałby zapłacić.

Za niezasadne wezwanie służb (zgodnie z Art. 66 Kodeksu wykroczeń) policjanci wystawili mężczyźnie mandat w wysokości 500 zł.

– Pamiętajmy, że pogotowie powinniśmy wzywać wyłącznie w sytuacjach nagłego zagrożenia zdrowia i życia. Jeśli wprowadzamy w błąd dyspozytora, niezasadnie wzywamy pomoc, może dojść do sytuacji, w której osoba naprawdę potrzebująca pilnego przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego, będzie musiała czekać, bo wszystkie karetki będą zajęte – zaznacza Paulina Targaszewska.