Jeśli z powodu pandemii koronawirusa gospodarka przez trzy miesiące nie stanie na nogach, oznacza to zmniejszenie dochodów bieżących Szczecina o ok. 200 mln zł. – Myślę, że przy trzech miesiącach nie będzie problemu, pokonamy to. Natomiast przy sześciu miesiącach... Moja wyobraźnia tak daleko nie sięga – mówił Stanisław Lipiński, Skarbnik Miasta.

Debata nad zmianami w budżecie zdominowała czwartkową sesję Rady Miasta. Temat bardzo ważny, bo pandemia koronawirusa zatrzymała dużą część gospodarki, co ma przełożenie również na finanse miasta.

Trzeba zachować płynność finansową miasta

Już wiadomo, że w dochodach bieżących będą poważne ubytki. Obejmą zarówno wpływy z PIT, CIT i podatku od nieruchomości, jak i z biletów komunikacji miejskiej czy ze strefy płatnego parkowania. Urzędnicy muszą więc się zmierzyć z brakiem wspomnianych 200 mln zł na przestrzeni trzech miesięcy.

– Najważniejsza jest płynność finansowa. Musimy zapewnić funkcjonowanie miasta – podkreślał Lipiński.

Aby było to możliwe, trzeba będzie najprawdopodobniej wydać nadwyżkę operacyjną, która jest podstawą budżetu inwestycyjnego i zdolności kredytowej. Zwiększony zostanie również kredyt w rachunku bieżącym, ze 150 mln zł do 300 mln zł.

Bez większych cięć w inwestycjach. „Nie możemy opuszczać gardy”

Magistrat nie zamierza natomiast ograniczać budżetu inwestycyjnego. Deficyt na ten rok przekroczył 900 mln zł, ale urzędnicy uspokajają, że to efekt przesunięcia o rok wcześniej realizacji kredytów (inwestycje dzięki łagodnej zimie przyspieszyły) i odroczenia o rok części wpływów z dotacji unijnych. W zamian zmniejszy się więc deficyt w przyszłym roku.

Wszystkie rozpoczęte inwestycje mają być kontynuowane. Miasto nie chce szukać oszczędności w ich ograniczaniu. Jak tłumaczy tę strategię prezydent Piotr Krzystek?

– Jesteśmy na wojnie z niewidzialnym wrogiem. W tej chwili znajdujemy się w dobrej pozycji i nie możemy opuszczać gardy. Nie możemy wycofywać się z przetargów i z inwestycji. W ten sposób zachowujemy miejsca pracy. Na placach budowy pracuje w tej chwili przynajmniej dwa tysiące osób – przekonywał prezydent Krzystek.

Jeśli jednak kryzys będzie się przedłużał, prawdopodobna jest rezygnacja z większych inwestycji, których przygotowanie jeszcze się nie rozpoczęło. Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu miasto obcięło program inwestycyjny o ok. 800 mln zł. Tłumaczono to niższymi wpływami z PiT, po obniżeniu tego podatku przez rząd.