Znów głośno o tym warszawskim zespole. I słusznie... W maju wydali nową płytę, a w listopadzie zagrają jej fragmenty w Szczecinie. Warto już teraz zapisać datę ich przyjazdu w kalendarzu, a wcześniej zapoznać się z zawartością „Safeheaven” Tides From Nebula.
Równie absorbująca
To czwarty album tego warszawskiego kwartetu i zarazem kolejny dowód na to, że muzyka instrumentalna może być równie absorbująca i emocjonująca jak kompozycje z tekstem i wokalem. Przygotowując „Safeheaven” czterej muzycy Tides From Nebula popracowali niewątpliwie nad tym by nie powtarzać sprawdzonych patentów, ale urozmaicić strukturę poszczególnych utworów. Wydawałoby się, że w przyjętej przez nich konwencji niewiele nowego można jeszcze zaproponować, a jednak także na tym albumie są utwory intrygujące alternatywnym sznytem oraz bardziej wysublimowane, ambientowe „tonacje”. Są niemal liryczne melodie, ale też mocne, metalowe sekwencje.

Zwodniczy początek
Początek jest zwodniczy, bo delikatny wstęp do utworu tytułowego dopiero po minucie przeobraża się w intensywne, gitarowe, rozwinięcie tematu, a w tle słyszymy wokalizę Beli Komoszyńskiej z Sorry Boys. Następny w kolejności „Knees to the earth” uwodzi przestrzennym brzmieniem i precyzyjnymi riffami. Mnie szczególnie zaintrygował przedostatni na płycie “We Are the Mirror”, z otwarciem w postaci akordowej progresji. On był zresztą singlem zapowiadającym cały materiał, a niedawno do promowania wybrano kawałek „The Lifter”, do którego zrealizowano też klip.


Inwencja i klarowność
W sumie te osiem utworów, które trafiły na „Safeheaven”, to układanka złożona z różnorodnych elementów, ukazująca pomysłowość i inwencję kompozytorów. Muzycy Tides From Nebula są autorami wszystkich kompozycji, a także producentami albumu. Mastering to dzieło Forrestera Savella, producenta który współpracował m.in. z I Am Giant i Karnivool. Jego zasługą jest na pewno wydobycie z tego materiału klarowności. Epilog w postaci utworu „Home” został zadedykowany Piotrowi Grudzińskiemu, zmarłemu w tym roku gitarzyście Riverside. To jeden z bardziej refleksyjnych pejzaży namalowanych przez Tides z myślą o tej płycie, aczkolwiek przełamany dynamicznym, mocnym bitem perkusji.

Jesienna trasa

Dla nas jest ważne to, że jesienna trasa, promująca ten album zahaczy też o Szczecin. 19 listopada zagrają w „Słowianinie”, a supportem będzie Tranquilizer.