Tarwater to niemiecka grupa, która dość często występuje w Polsce. Cieszy fakt, że po raz drugi odwiedzili Szczecin, występując wczoraj we Free Blues Clubie.

 

Swą popularność u nas zawdzięczają temu, że promuje ich od wielu lat zielonogórska firma Gustaff Records. Zorganizowała ona także aktualną trasę zespołu,  podczas której duet wystąpił w kilku polskich miastach, promując ubiegłoroczny album „Inside The Ships. Utwory z tej właśnie płyty Bernd i Ronald przedstawili na początku, a na otwarcie wybrali akurat mojego faworyta z tego wydawnictwa czyli numerRadio War”

Kolejne kompozycje zaprezentowane tego wieczoru to utwór tytułowy, „Get On”, “Sato Sato” (nowa wersja klasyka z dorobku D.A.F i zarazem pierwszy w historii Tarwater utwór wykonywany po niemiecku), „Photographed” i “Oz”. Dźwięki aplikowane za pomocą elektronicznych urządzeń oraz “żywej” gitary basowej brzmiały bardziej soczyście i “głębiej” niż w nagraniach studyjnych. Na pewno tę różnicę odczuli widzowie, którzy choć trochę interesują się dokonaniami tej formacji.

Warto dodać, że industrialną aurę przekazu, wzbogacały sekwencje blizsze natury - głosy, śpiewy itp. Podobno materiał, który trafił na “Inside The Ships” był początkowo komponowany z myślą o operze. Do jej realizacji nie doszło, ale ślady pomysłów najwyraźniej utrwaliły się...
 
W dalszej części występu panowie cofnęli się do własnej prehistorii, grając utwór „Ford” z albumu “Silur” z 1998 roku, a następnie przedstawili najbardziej chyba zanny z całego ich dorobku numer “All Of The Ants Left Paris”, co oczywiście wywołało duże ożywienie na sali. Potem orzymalismy “Palace at 5 AM” czyli kolejny nowy numer, bardziej transowy, czerpiący z kubowej estetyki, kawałek. To chyba był najbardziej wymagający fragment setu, bo zaraz po nim znów nastapił bardziej melodyjny i przyjazny dla ucha Seven Ways to Fake a Perfect Skin”, a jeszcze póxniej "When Love Was The Law In Los Angeles” znany z albumu “Spider Smile”.

Można chyba  uznać, że Niemcy przedstawili takie utwory, których najbardziej oczekiwała po nich publiczność. Pomiędzy utworami, mówili niewiele. “Dzień dobry” na początek i kilka jeszcze uprzejmych słów o naszym pięknym mieście. Wypowiadali się przede wszystkim za pomocą dźwieków, a te jak sądzę, usatysfakcjonowały, tych którzy odwiedzili Free Blues Club 25 maja.