Szampańska zabawa w gronie przyjaciół z tortem, szampanem i górą prezentów – tak zazwyczaj obchodzi się urodziny. Zdarzają się jednak osoby, które wyłamują się z takiego schematu. Jedną z nich jest Marta Rokosa, szczecinianka, która ten szczególny dzień postanowiła spędzić na pomaganiu potrzebującym.
Jak mówi jubilatka, pomysł narodził się zupełnie spontanicznie i spotkał się z zainteresowaniem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, któremu zdecydowała się poświęcić swój czas.
- Pewnego dnia w pracy przypomniałam sobie, że zbliżają się moje urodziny. Na Facebooku ostatnio pojawiało się coraz więcej zbiórek charytatywnych z okazji czyichś urodzin. W pierwszym momencie pomyślałam o czymś takim, jednak stwierdziłam, że to za mało. Postanowiłam zrobić coś fizycznego, coś dobrego – opowiada. – Jako że zawsze kochałam zwierzęta, to pomyślałam właśnie o nich. A kto, jak nie TOZ, najlepiej wie, czego potrzebują zwierzęta? Napisałam więc do nich maila, który spotkał się z ogromną aprobatą i wszystko sprawnie razem zorganizowaliśmy.
Wystarczyło kilka kliknięć
Pomysł Marty, mimo że niestandardowy i odważny, nie odstraszył jej znajomych. Wręcz przeciwnie – chętnie zgodzili się, by pomóc w różnych pracach na terenie szczecińskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Wspólnie pomalowali ściany w budynku Przychodni TOZ, rozwiesili zachęcające do adopcji plakaty, zbudowali kilka budek dla kotów, a także posprzątali przed siedzibą organizacji.
- Nie było trudno zachęcić moich bliskich do pomocy. Tak naprawdę wystarczyło zorganizowanie wydarzenia na Facebooku – tłumaczy. – Po prostu opisałam, co i dlaczego chcę zrobić. Zaprosiłam do wydarzenia przyjaciół. Ci bardzo chętnie klikali "wezmę udział". Mimo niskich temperatur, zebrało się, razem ze mną, siedem osób. Jak się okazało, było to wystarczająco dużo.
Mimo ferworu pracy, w który wpadła grupa, znalazła się chwila na urodzinowy tort. Specjalnie dla solenizantki, w ramach podziękowania, wykonała go Karolina, jedna z wolontariuszek Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
"Cichych aniołów" jest więcej
Potrzeba pomagania innym jest dla Marty czymś naturalnym. Z doświadczenia życiowego wiadomo jednak, że nie każdy w taki sposób podchodzi do tej kwestii. Wciąż spotykamy się z wieloma przeciwstawnymi zachowaniami – o niektórych z nich, w kontekście TOZ, pisaliśmy kilka miesięcy temu w naszym tekście "Codziennie dostają po kilkanaście zgłoszeń. Jak wyglądają interwencje TOZ?"
Mimo to, zdaniem solenizantki, osób chętnych do czynienia dobra nie jest wcale mało.
- Wydaje mi się, że dużo jest takich cichych aniołów, którzy pomagają w podobny sposób, jak ja w sobotę, jednak nikt o tym nie słyszy. Może wybierają inne miejsca, których potrzeby nie są tak widoczne, tak głośne – mówi. – Ja zdecydowałam się na znane miejsce, na TOZ stąd też media w ogóle usłyszały o tej akcji. Myślę, że gdybym zorganizowała to nawiązując bezpośredni kontakt z kimś potrzebującym to nikt by się o tym nie dowiedział.
Przykład urodzin z zeszłej soboty może stać się dla wielu osób motywacją. Na taki obrót sprawy liczy Marta.
- Tego typu akcje są potrzebne i to nie tylko u nas, w Szczecinie, ale i w całej Polsce. Mam cichą nadzieję, że takie wydarzenia będą się pojawiały częściej, a "moda" na pomaganie wróci i przyniesie za sobą dużo dobrego.
Komentarze
1