Dwa baseny, łaźnia rzymska i parowa, kabiny z wannami, urządzenia do hydroterapii. Brzmi jak opis współczesnego aquaparku? Bynajmniej. Szczecinianie z takich atrakcji mogli korzystać już od 1896 roku. Dziś po kompleksie Kąpieliska Miejskiego położonego przy ulicy Koński Kierat, pozostały jedynie napisy nad bramą i plątanina rur pod ziemią.
Szczecin tuż po zakończeniu wojny był miastem zupełnie dla napływających polskich osadników nieznanym. Wszechobecne gruzy kryły wiele niezbadanych miejsc i budynków. Najwięksi śmiałkowie eksplorowali ruiny Starego Miasta, dokonując coraz to nowych odkryć. Jedno z nich było udziałem Mariana Orła. Ten pochodzący z Poznania pływak, przy ulicy Lecha 14/15 (dziś Koński Kierat) odkrył budynek, w którym mieściły się łaźnie i kryta pływalnia. Wraz ze znajomymi postanowił zaopiekować się basenami. Przed wejściem przybili deskę z napisem: Kryta pływalnia – obiekt strzeżony. Takie prowizoryczne zabezpieczenie miało odstraszać szabrowników.
Stettiner Hallenschwimbad
Źródło: Sedina.pl
Kompleks Stettiner Hallenschwimmbad powstał na przełomie XIX i XX wieku. W latach 1894-1895, w podwórzu kamienicy przy ulicy Rossmarktstrasse 14 dobudowano budynek, w którym umieszczono niewielki basen i kabiny z wannami. W tamtych czasach często decydowano się na podobne rozwiązania, bowiem łazienki w kamienicach nie były jeszcze rozwiązaniem powszechnym. Tworzono więc niewielkie łaźnie miejskie, w których okoliczni mieszkańcy mieli możliwość dbać o zachowanie higieny. Takich obiektów było w Szczecinie kilka, m.in. przy ulicy Boguchwały i Podgórnej. Łaźnie przy Rossmarktstrasse (obecnie Koński Kierat) była jednak szczególna. W 1901 roku przebudowano sąsiednią kamienicę o numerze 15. Na pierwszym piętrze powstały łaźnia rzymska i parowa, a w podwórzu kryty basen pływacki. Miał on 22 metry długości, przy 20 metrach szerokości i głębokości dochodzącej do trzech metrów. Łaźnie zasilane były wodą ze studni głębinowej sięgającej 70 metrów i posiadały własną kotłownią. W ten sposób powstał imponujący kompleks, który służył szczecinianom przez blisko 100 lat.
Basen kryty, ale bez dachu
W listopadzie 1945 roku administrację nad Kąpieliskiem Miejskim (taką nazwę otrzymała niemiecka Stettiner Hallenschwimbad) przejął Karol Kubień. Pływalnia przetrwała co prawda zawieruchę wojenną, ale nie bez uszczerbku. Pierwszy polski administrator kąpieliska przejmował obiekt zniszczony, z doszczętnie spalonym dachem. Nie osłabiło to jednak zapału polskich pracowników, którzy z pomocą niemieckiej obsługi łaźni, rozpoczęli remont łaźni. W powojennych realiach nie było to łatwe zadanie. Zuchwałe kradzieże były na porządku dziennym, a podstawowych surowców niezmiennie brakowało. Administracja miejska dopiero się kształtowała i trudno było liczyć na pomoc z jej strony. Wszystko trzeba było załatwiać samemu, używając własnych kontaktów. Opał do kotłowni udało się zdobyć dzięki pomocy żołnierzy angielskich. W zamian za możliwość korzystania z pływalni przekazali oni część swoich zapasów węgla.
Mimo wielu w trudności Kąpielisko Miejskie zostało uruchomione już w końcu 1945 roku. – 16 grudnia rozpaliliśmy pod kotłem i nastąpiła próba wszystkich urządzeń – pisał później w swoich wspomnieniach Karol Kubień – Wypadła pomyślnie, toteż wieczorem rozpoczęło się napełnianie dużego basenu wodą. […] Wreszcie nadszedł 17 grudnia 1945 r. Tego dnia sam wziąłem aż trzy rodzaje kąpieli, oczywiście jako próbę: najpierw parówkę indywidualną, potem wannę, a na ostatku pływanie w basenie. Czułem się jak nowo narodzony.
Jak w aquaparku
Już 6 stycznia 1946 roku rozegrano pierwsze zawody pływackie. Zawodników nie zniechęciła nawet zimna woda, w której zmuszeni byli rywalizować. Później obiekt został gruntownie odnowiony, by uzyskać swój ostateczny wygląd w 1950 roku. Duży basen przystosowano do wymogów sportu wyczynowego, skracając jego długość do 20 metrów. Odnowiono balkony z miejscami dla 1100 widzów. Szczecinianie mogli korzystać z 36 wanien, 26 natrysków, łaźni parowej i suchej, lamp kwarcowych i urządzeń do kąpieli leczniczych. W 1948 roku oddano do użytku mały basen, przeznaczony do nauki pływania dla dzieci. Miał on nietypowy kształt trapezu i głębokość 70 centymetrów.
Od początku łaźnia miejska cieszyła się dużym powodzeniem wśród szczecinian. – Na początku lat sześćdziesiątych w internacie, w którym mieszkałem, były olbrzymie problemy z wodą – wspomina pan Franciszek – Zazwyczaj korzystaliśmy więc z natrysków znajdujących się w miejskiej łaźni. Często gościliśmy również na basenie. Kilka pokoleń szczecinian uczyło się pływać, właśnie przy Końskim Kieracie.
12 tytułów mistrza Polski
Historią Kąpieliska Miejskiego to również historia wielkich sukcesów sportowych. Ojcem wielu z nich był Michał Knausz – wychowawca kilku pokoleń szczecińskich pływaków i waterpolistów. Wystarczy wspomnieć, że prowadzeni przez niego piłkarze wodni Arkonii Szczecin, dwunastokrotnie zdobywali mistrzostwo Polski. Knausz, urodził się w Budapeszcie i do Polski, a później Szczecina trafił zupełnie przypadkowo. – Moje najpiękniejsze lata spędziłem w tym mieście – wspominał po latach. – Może to dla kogoś wyda się dziwne, ale czuję się Węgrem i jednocześnie Polakiem. Spodobał mi się Szczecin i pływalnia na Końskim Kieracie.
W 1985 roku Kąpielisko Miejskie zostało zamknięte. Budynki z basenami rozebrano, a pomieszczenia po łaźniach zaadaptowano na mieszkania. O rozbiórce zadecydować miała niewielka funkcjonalność pływalni i częste awarie urządzeń. Po 27 latach dostrzeżono jednak pewne zalety istnienia tego typu obiektów. Podczas obrad Rady Miasta pojawił się ostatnio pomysł, by stworzyć publiczną łaźnię przeznaczoną dla bezdomnych i osób najuboższych. Szczegółów tego projektu i ewentualnej lokalizacji jeszcze nie ustalono.
Parking zamiast basenów
Kamienice przy Końskim Kieracie imponują dziś starannie odnowionymi elewacjami. Przechodząc przez kunsztownie odrestaurowaną bramę nie znajdziemy jednak żadnych śladów po funkcjonującej tu niegdyś kasie z biletami. Na podwórzu, w miejscu dużego basenu, parkują dziś samochody. Jedynie napisy nad bramą zachowały się świetnie. Wciąż zapraszają do łaźni rzymskiej i parowej.
O łaźni od 2:07 do 3:52
Cytowane wspomnienia szczecińskich Pionierów zaczerpnięte są z książek: Drogi powrotu. Wspomnienia mieszkańców Pomorza Szczecińskiego, pod redakcją prof. T. Białeckiego i Dni pierwsze szczecińskiego sportu, autorstwa J. Gralewicza, H. Laskiewicza i E. Pawłowskiego. Korzystałem również z Encyklopedii Szczecina, pod redakcją prof. T. Białeckiego.
Zobacz też:
Komentarze
6