Niedawno Warszawa pochwaliła się modernizacją placu Pięciu Rogów, który miał stać się przykładem „przyjemnego miejsca do odpoczynku”. Za sprawą miejskiego konserwatora zabytków informacja trafiła do mieszkańców Szczecina i wywołała niemałą dyskusję. Teraz Michał Dębowski wyjaśnia cel publikacji i podaje lokalny, swoją drogą o wiele lepszy, przykład wprowadzania zieleni w historyczną przestrzeń. „To potrzeba czasów, w których żyjemy” – podkreśla.

Na początku lipca Michał Dębowski opublikował w mediach społecznościowych wpis stołecznego konserwatora zabytków na temat warszawskiego placu Pięciu Rogów, który w ostatnim czasie doczekał się przebudowy, a wraz z nią – kilkunastu nowych sadzonek. Przestrzeń ta miała stać się „miejscem spotkań w cieniu zasadzonych tam 22 drzew”.

Szczeciński konserwator post opatrzył wpisem „Jak można wprowadzić zieleń w historycznie ukształtowaną tkankę miejską na przykładzie Warszawy. Jestem przekonany, że w Szczecinie jest wiele przestrzeni z podobnym potencjałem”.

Nie ma rozwoju bez zielonej infrastruktury

Niestety, przemiana warszawskiego placu nie spodobała się internautom, a wpis Michała Dębowskiego wywołał dyskusję w szczecińskim środowisku. „Wszystko to kwestia perspektywy. W innych ujęciach widać, że plac jest w większości jednak zabetonowany”. „Byłoby tej zieleni znacznie więcej, gdyby nie widzimisię konserwatora zabytków”. „Ten plac to jednak bardzo słaby przykład, kilka drzew otoczonych płytami, a gdzie trawniki, krzewy i kwiaty?” – czytamy.

Miejski konserwator zabytków zdaje sobie sprawę, że temat budzi kontrowersje, również w kontekście funkcji, którą również piastuje jego stołeczny odpowiednik. W końcu tyczy się historycznego terenu.

– Świadomie nie napisałem, że jest to przykład szczególnie dobry i konieczny do naśladowania – tłumaczy. I dodaje, że celem „było wywołanie dyskusji i wzbudzenie refleksji na temat potrzeby i możliwości wprowadzania zieleni w historycznie ukształtowaną tkankę miejską”. – Dla mnie w tym przypadku, bardziej nawet niż finalny efekt remontu, cenna jest sama dyskusja wywołana tą realizacją. Jasno artykułowana świadomość mieszkańców, że nie da się realizować rozwoju miasta bez uwzględnienia zielono-błękitnej infrastruktury – podkreśla.

Szczecin ma lepszy przykład

Warszawski przykład nie jest tym najlepszym, który może pokazywać wprowadzanie zieleni w historycznych przestrzeniach. Takim na pewno jest ten, który dzięki mieszkańcom udało się wprowadzić w Szczecinie. Na placu Orła Białego świadomie odstąpiono od rekonstrukcji dawnego kwartału zabudowy na rzecz utrzymania zieleni.

– Poszliśmy nawet o krok dalej i w procesie projektowym wypracowaliśmy rozwiązania, które umożliwiły wprowadzenie dodatkowej zieleni. Nawet w miejscach, w których wcześniej jej nie było – przypomina Michał Dębowski.

Jednocześnie miejski konserwator zabytków dodaje, że przykład placu Orła Białego zachęcił do pójścia o krok dalej. Obecnie Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków wspólnie z Biurem Planowania Przestrzennego pracują nad „długofalowym i przemyślanym planem wprowadzania i porządkowania zieleni na Starym Mieście”.

– Już wstępne analizy pokazują, że potencjał tego miejsca jest naprawdę bardzo duży – podkreśla. Od razu jednak zaznacza, że nie wszędzie da się wprowadzić w dużej ilości zieleń wysoką.

– Głównie ze względu na ograniczenia wynikające z podziemnych sieci czy warunków wynikających z zacieniania mieszkań – tłumaczy. – Tam, gdzie nie jest możliwe posadzenie roślin w gruncie, uzupełnieniem, ale w żadnym wypadku nie alternatywą, może być zieleń w donicach.

Najpierw rewaloryzacja starych, potem czas na nowe

Problem zbyt małej ilości zieleni w szczecińskich przestrzeniach historycznych dotyczy nie tylko Starego Miasta, choć Michał Dębowski uważa, że w tym przypadku nie jest wcale tak źle.

– Proszę pamiętać, że po modernistycznej odbudowie okresu powojennego, Stare Miasto w Szczecinie i tak ma bardzo duży udział zieleni w tkance urbanistycznej. Nieporównywalny wręcz z innymi zabytkowymi starówkami, chociażby tymi w Krakowie, Poznaniu czy Toruniu – podkreśla i zwraca uwagę na Śródmieście, zwłaszcza w jego zachodniej części.

– Tam również niemieccy urbaniści nie przewidzieli komponowanych układów zieleni, co było już zresztą krytykowane w czasach budowy osiedla pod koniec XIX wieku – opowiada.

Miejski konserwator zabytków przyznaje jednak, że pierwszej kolejności należałoby się zająć rewaloryzacją istniejących, zabytkowych układów zieleni. Wśród nich wymienia często zaniedbane przedogródki kamienic przy najbardziej reprezentacyjnych ulicach (Bolesława Śmiałego, Monte Cassino, Wielkopolska, al. Piastów), czy alejowe obsadzenia głównych osi komunikacyjnych.

Symbol nieuchronnej rewolucji

Wróćmy jeszcze na chwilę do stołecznego przykładu. Dla Michała Dębowskiego „zabetonowane drzewka na placu Pięciu Rogów” są symbolem nieuchronnej rewolucji w sposobie myślenia o współczesnych miastach.

– Ta zmiana paradygmatu wymaga również refleksji ze strony osób zajmujących się ochroną dziedzictwa i kształtowaniu polityki konserwatorskiej w miastach historycznych. Wprowadzanie zieleni, nawet w przestrzeniach historycznie ukształtowanych, które pierwotnie były jej pozbawione, jest potrzebą czasów, w których żyjemy.