Zalane zostały pola uprawne położone w południowej części wyspy. – Jeśli naszych plonów nie uda się uratować, zostaniemy bez środków do życia – mówi Elżbieta Flis.

Urodzajne czarnoziemy sprzyjają działalności rolniczej na Wyspie Puckiej. Zagospodarowanych na pola uprawne jest tutaj 30 hektarów terenów dzierżawionych od miasta.

Pompa nie pomogła

Problemem jest jednak to, że są one położone w depresji. Chronić przed ich zalewaniem powinien wał przeciwpowodziowy oraz system kanałów z dwoma pompami. Takie zabezpieczenia nie zawsze jednak działają. Zawiodły po środowych opadach, gdy pod wodą znalazły się uprawy fasoli i marchwi pani Elżbiety.

- Sterowana zdalnie pompa Wód Polskich miała wybierać wodę z kanałów powyżej poziomu 0,7 metra. Jak widać zawiodła. Myślę, że problem spowodowały zarośnięte kanały A i D, które nie były w tym roku, ani koszone, ani bagrowane – mówi poszkodowana.

Czy można było tego uniknąć?

Za utrzymanie kanałów melioracyjnych w należytym stanie odpowiada Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Przedstawiciele tej instytucji widzą jednak problem gdzie indziej.

- Zalane pola uprawne to efekt ulewnych deszczy, które wystąpiły w środowy wieczór. Pompy znajdujące się w administracji Wód Polskich w Szczecinie w trybie natychmiastowym rozpoczęły prace i możemy stwierdzić, że w znaczącym stopniu doprowadziły one do obniżenia poziomu lustra wody – czytamy w odpowiedzi na nasze pytania. - Działania Wód Polskich podjęte były od razu po zgłoszeniu problemu przez mieszkańców. Pracownicy Zarządu Zlewni w Szczecinie obecni byli na Wyspie Puckiej już w czwartek rano. Nasza instytucja w tym roku planuje w tym miejscu prace utrzymaniowe polegające na wykoszeniu kanałów A i D. W roku 2021 planowany zakres prac inwestycyjnych będzie większy.

Jest szansa, że nie powtórzy się scenariusz z 2017 roku

Rolnicy z Wyspy Puckiej są rozżaleni, bo to nie pierwszy raz, gdy ich uprawy znalazły się pod wodą. Najdotkliwiej ucierpieli w 2017 r., gdy plonów nie udało się uratować. Jest szansa, że tym razem najgorszy scenariusz się nie powtórzy.

- Jest nadzieja na uratowanie plonów, jeśli w najbliższym czasie nie będzie kolejnych opadów deszczu i ostrego słońca, które w takich okolicznościach „spaliłoby” warzywa – tłumaczy Elżbieta Flis.

- W czwartkowe popołudnie sytuacja na Wyspie Puckiej była już dobra, choć oczywiście grunt nadal pozostał podmokły, co jest specyfiką tego miejsca. Poziom wody jest na tyle niski, że osuszanie prawdopodobnie nie będzie potrzebne. Kolejne działania uzależnione są np. od tego czy w najbliższych dniach padać będzie deszcz – mówi Michał Kaczmarek, rzecznik prasowy Wód Polskich.

Wyspa Pucka wymaga jednak kompleksowych rozwiązań, nie tylko od Wód Polskich, ale również od magistratu, by zabezpieczyć sytuację na przyszłość.