Do zdarzenia doszło we wtorkowy wieczór po godzinie 19:00. W mediach społecznościowych pojawiła się informacja o akcji ratowników medycznych w Galerii Kaskada. Pomocy potrzebował mężczyzna, u którego doszło do zatrzymania akcji serca. Młodego człowieka nie udało się uratować. Internauci spekulowali, czy karetka nie mogła podjechać bliżej potrzebującego. Sprawę w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl wyjaśnił Norbert Fijałkowski, dyrektor Galerii Kaskada.

Internauta, który był świadkiem zdarzenia przyznaje, że karetka nie mogła wjechać do galerii handlowej i zaparkowała przed samym wjazdem na parking od strony al. Niepodległości. Nie ma jednak wątpliwości co do profesjonalnego działania ratowników i ochrony galerii handlowej, gdyż cała akcja prowadzona była sprawnie mimo dużego tempa. Mężczyzny niestety nie udało się uratować.

– Bardzo nam przykro i kieruję wyrazy głębokiego współczucia w stronę rodziny tego człowieka – mówi Norbert Fijałkowski, dyrektor Galerii Kaskada.

Dyrektor dementuje jednocześnie wątpliwości dotyczące tego, czy karetka mogła podjechać bliżej ofiary.

– Wszystkie parkingi w centrach handlowych mają wysokość dopuszczalną, w Kaskadzie to są dwa metry. Jest to regulowane prawnie. Belka nad wjazdem na parking jest elementem ruchomym i ostrzeżeniem, że jeżeli na parking wjedzie wyższy samochód, to po prostu się zaklinuje – wyjaśnia Fijałkowski. – Ochrona i załoga pogotowia podjechały tak blisko tego człowieka, jak tylko się dało. Od samochodu do potrzebującego była odległość ok. 30 metrów. To było najlepsze i najbardziej optymalne rozwiązanie.

Portal wSzczecinie.pl skierował pytania o zdarzenie do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.