– Wywalczył jedynkę, choć miał startować z dwójki. W ruchu Hołowni są wściekli z tego powodu. Na dodatek, jak się okaże, że nie dostanie się do sejmu, to prawdopodobniej wyląduje w europarlamencie. Miękkie lądowanie – słyszymy nieoficjalnie o Jarosławie Rzepie. W środowisku Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 emocji coraz więcej.

Rzepa wygryzł Rudawskiego? Nagła zamiana jedynek w Szczecinie

Zaskoczeń jest kilka – po pierwsze fakt, że Jarosław Rzepa będzie jedynką z okręgu szczecińskiego. We wcześniejszych ustaleniach liderem listy miał być kandydat ruchu Szymona Hołowni. Zmiana miała zostać wprowadzona „w ostatniej chwili”. To oznacza, że Adam Rudawski, były prezes Radia Szczecin będzie musiał zadowolić się dwójką.

– Takie są decyzje centrali. O szczegółach nie chciałbym jeszcze rozmawiać – mówi w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl lider ludowców w regionie Jarosław Rzepa.

– Ostateczne listy nie są jeszcze zarejestrowane. Liderzy jeszcze dyskutują. Ja potwierdzam chęć startu – mówi Adam Rudawski.

Rzepa do Parlamentu Europejskiego. Politycy mówią, że to „consolation prize”

Sytuacja Jarosława Rzepy w tych wyborach wygląda wyjątkowo ciekawie. Najbardziej rozpoznawalny polityk PSL miał zostać zepchnięty na niższe miejsce na liście wyborczej, ale ostatecznie nie dość, że będzie jedynką, to przy niższych notowaniach ruchu Trzecia Droga może zamiast do sejmu dostać się do Parlamentu Europejskiego.

Jak to możliwe? Rzepa w 2019 roku zajął czwarte miejsce w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Premiowane były dwa mandaty. Jeżeli Bartosz Arłukowicz dostanie się do sejmu, co jest pewne w stu procentach, to mandat po nim dostanie kolejna osoba z listy, czyli marszałek Elżbieta Polak z województwa lubuskiego. Z tym, że polityczka startuje do senatu, a w jej okręgu ma ogromne szanse na zwycięstwo. Wtedy mandat po Arłukowiczu zostanie zaproponowany politykowi PSL. Kadencja Parlamentu Europejskiego trwa do końca czerwca 2024, co dawałoby Rzepie kilka miesięcy politycznego awansu.

– To taki „consolation prize”. Rzepa już raz nie dostał się do sejmiku, a potem wskoczył do sejmu. Teraz może nie dostać się do sejmu, ale i tak politycznie mocno awansować. Ma szczęście jak nikt – słyszymy.

– Takie plotki rozsiewają koledzy z PO, że mnie interesuje Parlament Europejski. Chciałbym odnowić mandat posła na sejm i to jest mój cel – ucina krótko Rzepa.

Poseł z czerwonego ferrari skomplikował wyborcze układanki

Wszystko byłoby już jasne, gdyby nie doniesienia portalu money.pl z czwartku. Jak poinformowali dziennikarze, poseł z Koszalina Radosław Lubczyk miał pobierać z sejmu dodatkowe pieniądze ze względu na trudną sytuację finansową. Lubczyk z zawodu jest lekarzem, wykazywał jednak, że to nie on, a spółki zależne są w dyspozycji majątku wycenianego na setki tysięcy złotych. W oczy kłóć może jednak to, że poseł pobierający (prawnie przysługujący mu) dodatek poselski, na co dzień jeździ czerwonym ferrari.

Notowania Lubczyka radykalnie spadły i ostatecznie nie wiadomo, czy będzie liderem koszalińskiej listy Trzeciej Drogi do sejmu.

– Nie wiemy, co on w ogóle w tej partii robi. Mam wrażenie, że to taki cichy sojusznik PiS. Ja słyszę tylko jego narzekania na złą Platformę Obywatelską – mówi nam anonimowo jeden z działaczy Polski 2050.

Rzeczywiście w Koszalinie poseł Lubczyk zasłynął krytyką marszałka Olgierda Geblewicza za to, jak zarządzany jest szpital w Koszalinie. Polityk często krytykował władze regionu na antenie Radia Szczecin i w TVP3.

– Najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłaby jedynka dla Polski 2050 w Szczecinie, a start posła Rzepy z jedynki w Koszalinie – słyszymy w Polsce 2050.

  Jak widać, emocji w tym politycznym konglomeracie nie brakuje.