Dziś ostatni seans obrazu "Victoria" w kinie "Pionier". Kto lubi niekonwencjonalne dzieła filmowe, ten powinien skorzystać z tej szansy, bo ta produkcja swą formą zdecydowanie odbiega od standardowych.
Victoria to młoda Hiszpanka, która od trzech tygodni mieszka w Berlinie. Próbuje poznać miasto i jest bardzo otwarta na wszelkie nowe doznania z nim związane. Dlatego kiedy wychodzi nocą z klubu, w którym się bawiła,14:53 2015-11-2576 pozytywnie reaguje na zaczepkę czwórki mężczyzn. Oni są berlińczykami, więc przyłącza się do nich, zachęcona sugestią, że zoabczy z nimi prawdziwe miasto. Wchodzą na dach wieźowca, ze sklepu wynoszą piwo wykorzystująć drzemkę własciciela.Laia Costa,która kreuje tytułową postać wzbudza sympatię widzów, choć jej zachowanie na pewno jest co najmniej ryzkowne. Od początku bowiem wiadomo, że jej towarzysze niekoniecznie zawsze stosują się do przepisów prawa.   
 
 Film wyreżyserowany przez Sebastiana Schippera nie wyróżnia się szczególnie swą treścią. Ta opowieść o dziewczynie, która chce trochę zaszaleć, odrywając się od obowiązków codzienności, a w konsekwencji pakuje się w bardzo dtamatyczną sytaucję, to schemat scenariuszowy, nierzadko już eksploatowany. W tym wypadku jednak mamy do czynienia z obrazem nakręconym w czasie rzeczywistym, w jednym,bardzo długim, bo  ponaddwugodzinnym ujęciu.  
 
Kamera koncentruje się na Victorii, ale jest też bardzo blisko pozostałych postaci. Dokumentuje rozwijający się romans między dziewczyną i Sonne (w tej roli Frederick Lau, znany z filmu "Fala") i podążą za całą paczką, która przemierza nocny Berlin, zdawałoby się bez celu. Zdająsię beztroscy i weseli, a jednak  Boxer, świecący łysą czaszką dryblas, jest wyraźnie podenerwowany. Już niedługo ma bowiem wykonać zadanie zlecone przez gangstera, któremu jest winien przysługę. Victoria też będzie zmuszona w tej akcji uczestniczyć... 
 
Widz bardzo mocno wchodzi w ten ciąg zdarzeń, które są treścią filmu, bo obraz jest tak podany, żu czujemy się niemalże uczestnikami poszczególnych sytuacji. Poza tytm zarówno Lau jak też Costa, bardzo dobrze wypełniają swe role, świetnie oddając nieco oniryczny, półrzewczywisty nastrój zwierzeń i pozornie błahych rozmów. Film przekształca się z obyczajowej opowieści w kryminalny thriller, w którym gra staje się prawdziwym życiem, a każda decyzja ma poważne skutki dla przyszłości. Marzenia i nadzieje w jednej chwili zostają skonfrontowane z walką o przetrwanie. "Victoria" zapewni zatem widzowi dużą dawkę adrenaliny, ale też pozwoli na znacznie więcej refleksji niż to bywa w przypadku typowego kina sensacyjnego. W dodatku muzyka w tle też jest nietuzinkowa. Jej twórca to bardzo ostatnio ceniony muzyk islandzki,  Nils Frahm.
 
Tymczasem już niedługo w "Pionierze" zoabczymy film "Mandarynka" - w całości nagrany za pomocą IPhona...