Sex, alkohol i książki to nazwa tegorocznej trasy Neo-nówki. Wrocławskie trio bardzo szybko zdobyło uznanie na polskiej scenie kabaretowej, a ich skecze niejednokrotnie zaskakują i powalają widzów na kolana. Wczorajszego wieczora(15.05.2010) udowodnili oni w Teatrze Letnim, że są prawdziwymi gwiazdami, że potrafią improwizować i dostosować swój program w zależności od tego w jakim mieście grają.

Pomimo tego, że pogoda nie dopisywała humory nie opuszczały szczecinian. Nawet deszcz nie przeszkadzał w tym, aby wypełnić amfiteatr praktycznie po brzegi. Salwy śmiechu, łzy radości i tak na zmianę. Ci, którzy przyszli na pewno nie żałowali, ponieważ wczorajszego wieczora każdy śmiał się do rozpuku.

Zapowiedź

Na początek na scenie pojawił się Jacek Ziobro. Trzeba przyznać, że odwalił on kawał dobrej roboty, gdyż jego zapowiedź kabaretu pomimo, że nieco długa była kapitalna. I tak pan Jacek zaprezentował nam historię Czerwonego Kapturka po czesku, która powaliła publiczność. Następnie rozmowa ojca, który swatał syna z niejaką Krystyną. Ojciec twierdził, że Krystyna ma pieprzyk na plecach, na co syn odparł, że: „tak wielkiego garba to on w życiu na oczy nie widział”. Ponadto Krystyna „była tępa jak rumuńska golarka” oraz „miała specyficzny, wręcz orientalny typ urody, w którym piękna mogliby doszukać się jedynie koneserzy”. Syn twierdził również, że jeżeli wiedziałby, że na końcu czkających na niego kobiet stoi Krystyna, pojąłby za żonę każdą przed nią.

I Neo – nówka o 20% śmieszniejsza

Nadszedł czas na Neo-nówkę i akompaniującą im Żarówkę (grupę muzyków). Ich występ rozpoczęła piosenka z ubiegłego roku. Część publiczności znała ją i śpiewała razem z Radosławem Bieleckim „Szczecin dziś zapłonie, Neo-nówka jest na scenie, wszyscy klaszczą w dłonie”. Następnie na scenie pojawił się Żurek – wyjaśnił on wszystkim dlaczego tegoroczna trasa nosi nazwę „Sex, alkohol i książki”. Poza pociągającą marketingową nazwą zawiera ona sex, czyli element z „erotycznym przeciągiem”, alkohol, który towarzyszy ludziom od zawsze i książki… o których tego wieczora padło jedno zdanie: ” To tyle o książkach w naszej twórczości na dzisiejszy wieczór, występują one tylko w nazwie, bo fajnie to brzmi”. Następnie mądrość ludowa („Lepiej żeby padało, niż miało być błoto”), zagrzanie publiczności do wspólnej zabawy i zaczęło się.

Na scenie pojawił się Tomasz Karmel, prezenter lokalnej telewizji. Jego zadaniem było przeprowadzenie wywiadu z Szymonem Ciupciakiem – Prezesem Stowarzyszenia Prostytutek i Alfonsów. Jak się później okazało Szymek, bo tak Karmel miał się do niego zwracać, działał w słusznych celach. Nie chciał on dopuścić do budowy autostrady, ponieważ przy 140 km/h żadna z jego pracownic nie będzie w stanie zatrzymać samochodu. Ponadto żądał, aby tiry miał możliwość postojów i  zawracania w lesie. Jednak ambicje Ciupciaka okazały się znacznie większe, a jego hasłem wyborczym w nadchodzącej kampanii będzie slogan: ”Wchodzę w to”. Ciupciak miał również prośbę po przybyłych, która niewątpliwie przypadła im do gustu: ”Przestańcie się kłócić, zacznijcie ze sobą współżyć”.

Kolejnym skeczem był mecz kobiet Polska – Niemcy o 3-cie miejsce w piłce siatkowej. Karykaturalne przedstawienie Niemek, jako niedowidzących, grubych i brzydkich kobiet nie potrafiących grać w siatkówkę rozbawiło ludzi do łez.

Nadszedł czas na spotkanie z komunistą, który jak się okazało również ma zamiar kandydować w nadchodzących wyborach. Jego hasłem jest: „Prawa noga to prawica, lewa noga to lewica, a ja jestem w centrum”. Trzeba przyznać, że postulaty wyborcze komunisty przypadły do gustu szczecinianom. Wśród obietnic wyborczych znalazło się sztuczne lotnisko, bo ile można jeździć do Goleniowa, „flaszka” za oddanie głosu, Pogoń w Ekstraklasie oraz butelka Bosmana za 50 groszy.

Następnie nadszedł czas na panią Wandę Nierusz z domu Nieruszaj i jej rozmowę (dys)kwalifikacyjną. Przybyli mogli poznać jej miłosną przeszłość, dowiedzieć się jak spławić komornika… a ponadto usłyszeć, że pani Wanda cały czas chodzi na j-ebay-u. Udzieliła ona także krótkiej lekcji angielskiego - na panią Wandę mówią na osiedlu „de bet”, bo z po angielsku oznacza to, że jest najlepsza.

Podróż w czasie i początki państwa polskiego. Przeniesienie do roku 965. Dowiedzieliśmy się jak wyglądała Dobrawa, z którą o sexie przed ślubem nie było mowy, gdyż Mieszko smoków się lękał.

Na zakończenie piosenka… i czas do domu? Nie, pomimo słoty na dworze publiczność domagała się „pisów”. Na scenie pojawił się powitamy głośną owacją ksiądz, który przez kilka minut chciał dowiedzieć się od kościelnego, kto dosypał marihuany do kadzidła. Podobno na mszy zrobił się niezły „wódstock” a bilety na następną rozeszły się w mgnieniu oka.

Na zakończenie prześmiesznego wieczora „Polacy w niebie”. Oczywiście w nieco podrasowanej wersji. Jedną z obietnic jaką Bóg dał Polakom była autostrada do centrum Szczecina… z Polic. Ponadto dowiedzieliśmy się czemu Krzyżacy przegrali bitwę pod Grunwaldem… a przecież św. Piotr mówił, żeby nie ubierać ich na biało i nie malować czarnego krzyża na środku, bo łatwiej trafić…. i jak klikniesz to się wyłączy. Rozmowa Boga z Lucjanem, który nie chce już Polaków w piekle, bo „szarańcza to w porównaniu z nimi domowe przedszkole” bawiła do łez. Polskie przyśpiewki, które są znane w czeluściach: „Ten pan i ta pani są od rana już na bani” z pewnością wpadły przybyłym w ucho. Ponadto Lucyfer musiał ubezpieczyć się przed kolejną wizytą Polacy w piekle, dlatego wykupił polisę w Link 666. Na do widzenia panowie z Neo-nówki „zapierdzielili song” i tak zakończył się prześmieszny wieczór.

Masa uśmiechniętych szczecinian opuściła Amfiteatr. Z pewnością część będzie miała zakwasy na brzuchu spowodowane ciągłym śmiechem.  Neo-nówka udowodniła, że nie ma co siedzieć w domu, bo nawet w deszczowy wieczór można zrywać boki ze śmiechu.