Gdyby Jared Leto zagrał Scotta, to „Dziewczyna z pociągu”, byłaby chyba bardziej „odjechana” i przez to emocjonująca. Tymczasem bestsellerowe dzieło Pauli Hawkins w wersji filmowej, to przede wszystkim pozycja obowiązkowa dla fanów Emily Blunt.
Rewelacyjny debiut

Paula Hawkins , to niewątpliwie prototypowy przykład szybkiej kariery literackiej. Urodziła się i wychowała w Harare w Zimbabwe, a po przeprowadzce do Londynu pracowała jako dziennikarka gazety The Times w dziale biznesu i napisała nawet ekonomiczny poradnik dla kobiet „The Money Goddes”. Rok temu zadebiutowała w prozie i jej „Dziewczyna z pociągu” szybko stał się bestsellerem w Wielkiej Brytanii, a następnie w innych krajach, także w Polsce. W sumie sprzedano prawo do tłumaczenia do 47 krajów! Producenci filmowi szybko zatem zainteresowali się możliwością przeniesienia tego tytułu na ekran.

 

Znane twarze

Funkcję reżysera otrzymał Tate Taylor, który zrealizował do tej pory m.in. „Get On Up” i „Służące”, a kompletując obsadę aktorską „Dziewczyny...” wybrał kilka bardzo znanych twarzy - choćby Lisę Kudrow czy Edgara Ramireza. Oni otrzymali jednak role drugoplanowe, a tytułową dostała Emily Blunt i to ona, bezsprzecznie jest największym atutem całości. Początkowo brany był także pod uwagę Jared Leto, który miał być Scottem Hipwellem, ale ostatecznie zagrał tę postać Luc Evans (najbardziej chyba znany jako Bard z „Hobbita” P.Jacksona). To jednak kobiety są tu bezsprzecznie najważniejsze...

 

Piękna blondynka znika

Rachel (Emily Blunt) nie może wrócić do równowagi psychicznej po rozstaniu z Tomem (Justin Theroux). Choć od rozwodu minęło kilkanaście miesięcy, ona wciąż obserwuje dom, w którym razem z nim mieszkała i podgląda jego życie z nową żoną, Anną (Rebecca Ferguson). Codziennie jeździ pociągiem do Nowego Jorku i z jego okien widzi ten budynek, a czasem wysiada z niego na pobliskiej stacji by błąkać się w pobliżu. Kobieta obserwuje także dom Megan Hipwell (Haley Bennett ) i jej nadpobudliwego męża, Scotta. Kiedy ta piękna blondynka znika, Rachel postanawia pomóc jej partnerowi w poszukiwaniach, choć sama także jest zamieszana w sprawę. Policja przesłuchuje ją, bo była widziana w dniu zniknięcia w pobliżu domu Hipwellów, a z powodu alkoholowego zamroczenia, nie pamięta dokładnie co tam robiła...

 

Na skraju załamania

Emily Blunt kreuje kobietę na skraju załamania nerwowego, wręcz bojącą się samej siebie. Jest wciąż zmęczona, rozkojarzona, a jej sytuacja jest bardzo niepewna. Nie ma pracy, bo straciła ją z powodu nadużywania alkoholu. Zarówno w książce jak i w filmie jej stan psychiczny odzwierciedla pogmatwana narracja. Akcja przeskakuje od czasu teraźniejszego do kilku momentów w przeszłości, a widzenie głównej bohaterki jest często rozchwiane i niestabilne. Zdjęcia Charlotte Bruus Christensen są zatem nierzadko nieostre i „skrzywione”, co potęguje jeszcze efekt zagubienia Rachel ...

Takie zabiegi zbliżają ten film do kina artystycznego. Gdyby nie kilka scenariuszowych potknięć, „Dziewczyna...” miałaby więc szanse na to by stać się naprawdę nietuzinkowym reprezentantem gatunku chick noir, ale i mimo to i tak jest nieźle.