Ominęła Szczecin trasa „Blitzkrieg” Vadera. Także Behemoth nie zajrzał do nas tej jesieni. Na szczęście mieliśmy szansę zobaczyć w akcji trzeci najbardziej obecnie znany w świecie polski zespół –Riverside. Właśnie niedawno wydali swój trzeci, bardzo udany album „ Rapid Eye Movement” i w trasie promującej go zahaczyli 4 października o szczeciński klub „Słowianin”.
Publika specjalnie nie szalała, poza nielicznymi machającymi głowami. .Raczej kontemplowała przekaz płynący ze sceny. Prawdziwe magnum opus nastąpiło oczywiście, tak jak w każdym dobrym scenariuszu, na końcu. Kiedy zabrzmiały pierwsze charakterystyczne, delikatne nuty tytułowego utworu z poprzedniej płyty -„Second Life Syndrome” chyba niejeden z widzów odczuł ciarki na plecach. Warto było przyjść na koncert choćby dlatego jedynie utworu. To mógłby być doskonały finał, ale było jasne, że zespół da coś więcej swoim fanom, wytrwale skandującym jego nazwę.
Dwukrotnie jeszcze wychodzili na bis, by zagrać w sumie trzy utwory, w tym pochodzący z pierwszej ich płyty „Voices In My Head”. Jeszcze teraz, kiedy piszę te słowa słyszę głosy w mojej głowie, ale to chyba dobry objaw...
Foto:Artur Dąbrowski
Komentarze
0