Słyszeliście o zastępczych pieniądzach? Znacie prace, które wzięły udział w konkursie na zabudowę placu Przyjaźni Polsko -Radzieckiej? Wiecie gdzie była wieś "Glambek"? A może chcielibyście sięgnąć po stare pocztówki ze Szczecina? Jeśli tak, musicie się zaopatrzyć w najnowszy numer Magazynu Miłośników Szczecina "Szczeciner".
Szósty numer, chociaż na okładce ma rok 2015, swoją premierę miał dopiero w styczniu 2016 roku. Wszystko ze względu na miejsce, w którym premiera została zorganizowana. Pod czujnym okiem samego Mojżesza, na świeżo wyremontowanym dziedzińcu Muzeum Narodowego. W dużej mierze to właśnie to niezwykłe miejsce ściągnęło na premierę szerokie grono gości. Główną "gwiazdą" był oczywiście "Szczeciner", który wraz ze styczniową premierą oficjalnie z rocznika przeistoczył się w półrocznik.
Dwa numery w rok? Udało się!
Muszę przyznać, że mimo ogromnej sympatii dla magazynu, nie miałam pewności czy wydawca i naczelny sprostają i wydadzą dwa numery w roku. Bo chociaż Szczecin ma bardzo bogatą, różnorodną, a co najważniejsze wciąż tajemniczą historię, to zapewne trudno zebrać dwa razy w roku wartościowy materiał na ponad 100 stron. Szczególnie, że autorami publikacji zazwyczaj są amatorzy-pasjonaci. Przejdźmy zatem do najnowszego wydania, o czym ciekawym pasjonaci pisali dla numeru szóstego?
Od pieniędzy po ślady po "oglądanie" obrazów palcami
Jest jak zwykle ciekawie i niebanalnie. Na łamach rocznika, przepraszam półrocznika, odnajdziemy znane nazwiska, a tematy sięgają po historię Szczecina z różnych okresów. Roman Czejarek (którego raczej nie trzeba przedstawiać) opowiedział o pieniądzach zastępczych - to jeden z tych tekstów, który odkrywa trochę zapomniany w szerszych kręgach epizod z dziejów miasta. Michał Rembas ( także zapewne dobrze znany) skupił się na fizycznych śladach po bitwie - jego tekst można potraktować jako swego rodzaju przewodnik.
W najnowszym numerze odnajdziemy zaskakująco wiele tekstów o muzeach. Bo jest artykuł o Muzeum Techniki i Komunikacji, niezwykłym (na razie internetowym) muzeum pocztówek, wystawie w Muzeum Narodowym, a nawet o pewnej "ślepej", która uwielbiała obrazy. Mimo tak wielu artykułów w obrębie jednej tematyki, Paweł Knap, redaktor naczelny magazynu zapewniał podczas spotkania promocyjnego, że to przypadek. Dodam jeszcze, że w moim odczuciu "Szczecinerowi" nie grozi monotematyczność. Dlaczego? Właśnie dzięki autorom, którzy przedstawiają w swych tekstach różnorodną, często zaskakującą perspektywę.
Każdy znajdzie coś dobrego dla siebie
Paweł Knap w środę, na dziedzińcu muzeum mówił, że jest to czasopismo, którego nie trzeba czytać od deski do deski, ale w którym z pewnością każdy coś znajdzie. Jest w tym wiele słuszności, bo na stronach "Szczecinera" obok szczegółowych prac z dokładnymi datami czy wręcz encyklopedycznymi faktami są takie, które przedstawiają bardzo subiektywne odczucia autora. To chyba najpiękniejsze w tym magazynie - tutaj jest wszystko.
Podobało mi się to i jeszcze to, a także...
Trudno wybrać najlepszy tekst. Coś co trzeba przeczytać koniecznie. Z 14 artykułów staram się wskazać ten, który czytałam z największym zapałem. Nie jest łatwo. W pierwszej chwili stawiam na "Niby-pieniądze" Romana Czejarka, przede wszystkim dlatego, że nie miałam pojęcia o pieniądzach zastępczych. Z drugiej strony po przeczytaniu " Wędrówki" Jacka Sarkowskiego miałam ochotę poznać Mariannę. A do tego dochodzi jeszcze tekst o Głębokim i niezwykle ciekawy materiał o przypadku Albina Pasza. To tylko, a może aż 14 artykułów. Ale bardzo ciekawych. Ukazujących Szczecin, którego często nie znamy.
Doskonałe wydanie i... błąd w druku!
Na koniec, już tradycyjnie, wspomnę o wydaniu. Bo rok w rok, "Szczeciner" zachwyca utrzymaniem tego samego stylu, piękny papier, świetna oprawa graficzna. Wszystko wygląda naprawdę świetnie. Nie obyło się jednak bez wad - w tym numerze przytrafił się mały błąd w druku. Nie wpływa on na zawartość magazynu, powiedzmy, że mały chochlik coś przestawił. Co? Sięgnijcie po numer i sprawdźcie sami.
Najnowszy numer kosztuje 28 zł i można go kupić w księgarniach: Sedina, Atut, Zamkowa i Empikach : Kaskada, Galaxy, Turzyn.
A plany na przyszłość? Kolejny, siódmy numer ma się ukazać w czerwcu 2016 roku. Ciekawostką są plany na przyszłość, bowiem "Szczecinerowi" ma towarzyszyć "Szczecinerek", czyli wydanie dla dzieci. "Mały" dodatek ma być dla dzieci i przez nie współtworzony. Dlatego zachęcamy tych mniejszych i większych pasjonatów historii, by tworzyli dla "Szczecinera" i "Szczecinerka". Piszcie na adres szczeciner@szczeciner.pl.
Tradycyjnie, portal www.wSzczecinie.pl objął magazyn patronatem medialnym.
Komentarze
0