– Nasi sąsiedzi mogą bez problemu do nas przyjeżdżać np. na jednodniowe zakupy, z kolei nasi mieszkańcy i przebywający u nas turyści ciągle nie mają takiej możliwości. To uderza we wzajemne relacje, które od lat staramy się budować – uważa marszałek Olgierd Geblewicz.

Meklemburgia-Pomorze Przednie, ze względu na epidemię koronawirusa, nie przyjmuje tzw. turystów jednodniowych, czyli przyjezdnych, którzy nie mają wykupionego na jej terenie przynajmniej jednego noclegu. Władze niemieckie tłumaczą te obostrzenia, koniecznością rejestracji danej osoby i ewentualną możliwością jej odnalezienia w przypadku wykrycia ogniska wirusa.

W praktyce oznacza to, że nie można np. pojechać na zakupy do Löcknitz czy nawet przespacerować się ze Świnoujścia do Ahlbeck. Takie obostrzenia obowiązywać będą co najmniej do końca sierpnia.

– Rozumiem troskę Meklemburgii o zdrowie własnych mieszkańców, jednak sytuacja doprowadziła do nierównego traktowania Polaków i Niemców – mówi marszałek Geblewicz.

Dlatego Zarząd Województwa Zachodniopomorskiego lobbuje za zniesieniem tych ograniczeń. Ostatnie spotkanie, podczas którego apelowano o korzystne dla Polski zmiany, odbyło się w piątek.

– W rozmowie z Sekretarzem Stanu Patrickiem Dahlemannem zostałem zapewniony, że ta kwestia będzie poruszona podczas najbliższego posiedzenia rządu. Głęboko liczę na przychylenie się do przedstawianych przez nas argumentów – podkreśla Stanisław Wziątek, członek Zarządu Województwa Zachodniopomorskiego.

Najbliższe posiedzenie rządu Kraju Związkowego Meklemburgii Pomorza Przedniego zaplanowano na najbliższy wtorek - 25 sierpnia.