Kiedy w kwietniu dziewięcioletni Alan trafił do szpitala w Zdrojach, wiele osób nie dawało mu szans na przeżycie. Do tragicznego zdarzenia doszło w miejscowości Rytel, chłopiec bawił się z rodzeństwem – jak informuje trójmiejska "Gazeta Wyborcza" – wlewali benzynę w rowy z ziemi i podpalali. W momencie silnego podmuchu wiatru, ogień zajął ubrania chłopca. Walka o życie trwała wiele tygodni, a lekarze szczecińskiej placówki wykonali pierwszy w historii szpitala przeszczep keratynocytów u dziecka. Alan jest dzisiaj w lepszej kondycji i jutro szczęśliwie wyjdzie do domu. To jednak nie oznacza końca walki o jego zdrowie.

"Uratowane życie Alana jest naszą radością i sukcesem". Pierwszy w historii szpitala udany przeszczep komórek naskórka u dziecka

Przypadek Alana to wielki sukces lekarzy Centrum Leczenia Oparzeń szczecińskiego szpitala w Zdrojach. Przeszczepy keratynocytów u dzieci dotychczas wykonywane były tylko w Krakowie. Obecnie szpital "Zdroje", jako drugi ośrodek w Polsce, dołączył do wąskiego grona placówek leczących poparzone dzieci za pomocą najnowszych metod leczenia oparzeń.

9-letni Alan trafił do Szczecina, znajdując się wręcz w stanie krytycznym. Lekarze wprost mówią, że uratowanie jego życia jest swojego rodzaju cudem:

- Keratynocyty to podstawa budowy nabłonka, u ekstremalnie poparzonych pacjentów pobiera się fragment skóry, który musi być szybko dostarczony do ośrodka zajmującego się namnażaniem komórek, ten proces trwa trzy tygodnie. W tym czasie my tego pacjenta ekstremalnie oparzonego musimy utrzymać przy życiu i wytworzyć pole do przeszczepu. Następnie trzeba w jednym czasie zorganizować transport komórek drogą lotniczą i operację niemal w tym samym czasie – mówi dr Ireneusz Pudło, lekarz kierujący Centrum Leczenia Oparzeń dla Dzieci i Młodzieży w szpitalu Zdroje.

Twarz, szyja, prawie cały tułów, ręce, nogi - poparzenia zajmowały prawie 70% powierzchni ciała chłopca. Jak zaznaczają lekarze, w przypadku tak szerokiego poparzenia mówimy nie tylko o obrażeniach zewnętrznych, ale i wewnętrznych:

- Rany oparzeniowe są wygojone, ale daje o sobie znać choroba oparzeniowa wynikająca z głębokości ran, blizn i przykurczów. Alan jest pacjentem, który będzie potrzebować kolejnych operacji. Przed chłopcem lata rehabilitacji. Jest radością i sukcesem, ale nie jest wyleczony do końca - mówi Adrian Litewka, specjalista chirurgii dziecięcej, lekarz prowadzący Alana Rekowskiego.

Chłopiec do dzisiaj przeszedł osiem operacji. Nie brakowało łez. Mama Alana wzruszona dziękuje lekarzom

W konferencji prasowej udział wzięli także rodzice Alana, którzy z łzami w oczach dziękowali lekarzom szpitala w Zdrojach za uratowanie życia ich dziecku:

- Wiemy, że wspólnie damy radę, musimy dać radę. Cieszymy się, że nasz syn żyje i to jest najważniejsze. Dziękujemy lekarzom, bardzo dziękujemy – mówiła Pani Agnieszka, mama Alana. Sam chłopiec był obecny na konferencji prasowej przez kilka minut, czekała na niego niespodzianka – wymarzona piłka z podpisami reprezentacji Polski. Był to prezent od Kamila Grosickiego, który osobiście wręczyła chłopcu mama piłkarza Magda Grosicka:

- Wszyscy piłkarze życzą Ci, żebyś powrócił do wielkich sił, Ty dasz radę! Ty jesteś dzielny chłopak! Kamil Cię bardzo mocno pozdrawia i mocno trzymają kciuki – mówiła Magda Grosicka.

Chłopiec nadal wymagać będzie rehabilitacji i ogromnego wsparcia finansowego. Na rzecz rodziny prowadzona jest zbiórka na konto: 30 8147 0002 0008 1953 2000 0010 Bank Spółdzielczy w Czersku z dopiskiem „Pomoc dla Alana”.