Siła tej szczecińskiej grupy tkwi nie tylko w nagraniach studyjnych, ale przede wszystkim w koncertach wzbogaconych wizualizacjami multimedialnymi. Zespół gra je zarówno w miejscach kameralnych, jak i na dużych scenach koncertowych. W sobotę (6 października) w sali Bogusława X Zamku Książąt Pomorskich Lebowskiego można było zobaczyć w pierwszej z tych odsłon.

Jak podkreślili muzycy na wstępie, „zamkowe wnętrza trochę ich onieśmieliły”. Swój występ rozpoczęli tak, jak zawsze od ”Intra”, które stanowił jeden z utworów Jeana-Baptiste Lully’ego – nadwornego kompozytora Ludwika XIV.   Można powiedzieć więc, że choć utwór ten nie został  specjalnie wybrany na rozpoczęcie koncertu, tylko stanowi stały punkt set-listy, to pasował idealnie do miejsca, w którym odbywało się to wydarzenie.

Występ Lebowskiego składał się z kilku setów. Na pierwszy – obowiązkowy – złożyły się trzy kompozycje z płyty bardzo dobrze przyjętego debiutu ”Cinematic”, tj. ”137 sec.”, ”Trip to Doha” oraz utwór, od którego pochodzi tytuł albumu.

Następnie muzycy grupy zaprezentowali set będący ich eksperymentem z minimalizmem. Szczecinianie posłuchać mogli premierowych kompozycji, które nie znajdą się na drugim – gdyż nie pasują do  jego koncepcji – lecz na trzecim ich krążku.  

Po tej części koncertu muzycy powrócili do utworów z albumu ”Cinematic” i zagrali takie tytuły jak: ”Iceland” i ”Encore”. Ostatnia z wymienionych kompozycji wraz z tematem autorstwa Nino Roty z filmu ”Romeo i Julia” stanowiła set francusko-miłosny.

Główną część występu Lebowski zakończył utworem ”Midnight Syndrome”, który zrobił na publiczności ogromne wrażenie nie tylko ze względu na wykonanie, ale również idealnie wpasowane w jego klimat wizualizacje. Te zaś stanowiły bardzo ważny element każdej z prezentowanych kompozycji. Ponieważ z założenia płyta ”Cinematic” to muzyka do nieistniejącego filmu, wizje przedstawione na ekranie ukazywały jak taki obraz mógłby w rzeczywistości wyglądać. A złożyły się na niego m.in. obrazy wojny, nocnej podróży miastem, koleją czy upływającego czasu. Jednak nie przeszkadzało to w tym, aby każdy uczestnik koncertu zamknął oczy w trakcie grania przez zespół poszczególnych kompozycji i poddał się własnym wyobrażeniom.

Miłym zaskoczeniem dla Lebowskiego okazała się wysoka frekwencja podczas koncertu. Publiczność często w bardzo żywiołowy sposób wyrażała swoje zadowolenie z występu: część skandowała nazwę szczecińskiej grupy, inni uczestnicy wydawali głośne okrzyki, a nawet gwizdali. Jednak na tym się nie skończyło – szczecinianie po zakończeniu głównej części koncertu nagrodzili muzyków owacją na stojąco. I to w dodatku dwukrotnie – drugi raz po zagraniu przez Lebowskiego bisów. Długie i rozbudowane kompozycje – charakterystyczne dla tego  muzyki progresywnej – nie zraziły publiczności.  Zachwyceni prezentowaną przez muzyków twórczością ani się spostrzegli jak  minęły dwie godziny występu.

Należy podkreślić, że w stosunkowo niewielkiej sali fragmenty utworów, w których członkowie Lebowskiego sięgnęli po cięższe brzmienia, zabrzmiały tak donośnie, że wywoływały nawet ciarki na plecach. Jednak częściej muzycy „dawali odpocząć królom”, a w zasadzie książętom.   

Po występie szczecińskiej grupy fani mogli nabyć – jedyną jak dotychczas – płytę zespołu oraz okolicznościową koszulkę.

W tym roku będzie można zobaczyć jeszcze – nieco krótsze – występy Lebowskiego w Szczecinie. Muzycy wystąpią dwukrotnie jako support: 15 paźdzernika w Liquid Hall przed Luxtorpedą oraz 1 grudnia w DK „Słowianin”  przed zespołem Tides From Nebula.