Ze Szczecina powoli znikają małe księgarnie. Niedawno zamknięta została Kulturka przy alei Wojska Polskiego, a w bardzo trudnej sytuacji jest, działająca od 1946 roku przy ulicy Jagiellońskiej, księgarnia Uczniowska oraz Atut (przy ulicy Bogusława). Podczas wczorajszych obrad komisji kultury w Urzędzie Miasta debatowano o tej sytuacji i próbowano znaleźć sposoby na zatrzymanie owego negatywnego trendu.
Ginący zawód?
Zaproszeni na to spotkanie szczecińscy księgarze nie mieli złudzeń, że należą do ginącego zawodu. Anna Merklejn, właścicielka Księgarni Uczniowskiej, mówiła o tym, że po wyprowadzeniu podręczników z księgarń, obroty jej punktu spadły o 80 proc. Dodatkowo wydawnictwa zmniejszyły księgarzom rabaty. W sieciach handlowych typu Lidl, Kaufland czy Biedronka książki mają ceny o 20 procent niższe, a szkoły nie kupują książek na nagrody dla uczniów w księgarniach, tylko w innych miejscach lub poprzez Internet. Według niej rozwiązaniem jest ustawa o stałej cenie książki, która spowodowały, że sklepy internetowe nie miałyby tak bardzo atrakcyjnych ofert, z którymi księgarze nie mogą konkurować.
Studenci wolą ksero
Krzysztof Bartkowiak z Księgarni Educatio przy ul. Śląskiej, który wynajmuje lokal od Akademii Sztuki, wypowiedział wiele gorzkich słów na temat studentów, którzy nie respektują kwestii własności intelektualnej, a masowo kserują podręczniki, nie kupując ich. „Kiedyś okres wrzesień – październik to był czas, w którym uzyskiwałem połowę wpływów całorocznych, teraz sprzedaję... dwie pozycje rocznie! Czynsz pożera cała moją emeryturę... ”.
Hurtownie dają duże rabaty bibliotekom
Jacek Paszkowski, z księgarni Sedina podjął temat kontynuacji zawodu księgarza. „Nasze dzieci nie bardzo się do tego kwapią, widząc pot i znój w tej branży” - powiedział. Spadek zamówień ze strony instytucji, które potencjalnie były najlepszym klientem księgarń jest na pewno bardzo duży. Krzysztof Marcinowski, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej mówił, że jej budżet wynosi 7 mln zł, z czego na zakup może przeznaczyć 260 tys. zł. „Dostajemy w hurtowni 45-procetowy rabat, więc jest jasne, że w nich się zaopatrujemy w nowości”.
Rekord sprzedażowy Biedronki
W odpowiedzi na te opisy radni zdiagnozowali sytuację, dodając jeszcze inne jej przyczyny. Paweł Bartnik mówił o jakości kształcenia w uczelniach wyższych. Według niego wymagania są mniejsze i studenci nie muszą znać książek, które kiedyś były niezbędne do zdania egzaminu. Przywołał także informacje o szokująco wysokiej sprzedaży książek w sieci Biedronka, tzn. 35 milionach egzemplarzy w ciągu ostatnich 5 lat! (niektóre źródła podają nawet 48 mln).
Radna Małgorzata Gadomska przypomniała, że: „W 2007 r. w Szczecinie było 61 tys. studentów, a w 2016 – 38 tys”. Tymczasem oni są zazwyczaj klientami księgarń i antykwariatów, a kiedy ich liczba maleje obniża się też intelektualny poziom całego miasta...
Dobry przykład Krakowa
Jagoda Kimber, wicedyrektor Wydziału Kultury UM przytoczyła mimo wszystko bardziej pozytywne dane statystyczne, według których w Szczecinie 0,44 księgarni przypada na 10 tys. mieszkańców, a polska średnia to 0,45. Jednocześnie wskazała na działania podejmowane w Krakowie (m.in. mikrograntowy program wspierania księgarni stacjonarnych). Inni debatujący postulowali zmniejszenie czynszu dla właścicieli szczecińskich księgarń, czy znalezienie dla nich przez urzędników nowych miejsc, które byłyby korzystniej zlokalizowane. Jednak przedstawiciele ZBiLKu, obecni na sali rozwiali nadzieje na takie możliwości.
Wniosek do ministra
Ostatecznie efektem obrad było to, że radni przegłosowali zwrócenie się do prezydenta Szczecina, by w ramach Unii Metropolii Polskich skierowany został do ministra kultury wniosek o działania nad ustawą o jednolitej cenie książki. Poza tym chcą oni także, by miasto przygotowało akcję promującą zakupy książek w małych księgarniach oraz by podjęto prace nad uchwałę mającą na celu systemowe wspieranie profesji, które w Szczecinie są zagrożone zniknięciem.
Komentarze
3