O sprawie napisał Onet.pl, reagując na zawiadomienie sędziów orzekających w szczecińskim Sądzie Okręgowym. Po likwidacji tamtejszych zbiorów bibliotecznych zutylizowanych miało zostać kilka tysięcy książek, które nie znalazły nabywców wśród pracowników placówki. W piątek zostały one wystawione na dziedziniec sądu, a po kilku godzinach wywiezione na śmietnisko. Jak wyjaśnia prezes sądu, nie miał on wiedzy na temat wyrzucenia książek, ale jednocześnie zaznaczył, że były one makulaturą i nie miały już żadnej wartości.

O sprawie poinformowali sędziowie zaniepokojeni tym, co stało się z zasobami biblioteki Sądu Okręgowego w Szczecinie. Książki miały zostać wyniesione na dziedziniec w piątek. W rozmowie z Onetem pracownicy mówią, że próbowali ratować zbiór, ale nie udało się to ze względu na tempo działania firmy porządkującej teren i złe warunki atmosferyczne. Wywiezionych na śmietnik miało zostać blisko 2 tysiące pozycji, w tym np. „Systemy prawa cywilnego”. Informatorzy portalu szacują wartość zutylizowanego zbioru na dziesiątki tysięcy złotych.

Prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie Maciej Strączyński najpierw zaprzeczył, by wydawał polecenie utylizacji książek i publikacji z dawnej sądowej biblioteki, następnie zadeklarował wyjaśnienie całej sprawy.

– Udało mi się ustalić, że te książki, które znalazły się na dziedzińcu, to była już makulatura, szrot. Konkretnie, to były pozycje, którymi nikt się nie zainteresował, nie chcieli ich ani sędziowie z wydziałów, ani Uniwersytet Szczeciński. Wyniesienie ich na dziedziniec sądu to był fragment procedury likwidacji biblioteki, które trwała do kilku lat, nikt nawet nie musiał mnie o tym informować – mówił sędzia Strączyński, cytowany przez Onet.pl.