Michałowi Witkowskiemu rozgłos przyniosła wydana w 2004 roku, książka "Lubiewo". W najnowszej swej powieści wraca do tematów w niej opisanych, tworząc tym razem swoisty atlas stricherów czyli męskich prostytutek w zachodnim świecie...
 
 „Fynf und cfancyś”  pierwotnie miała być wydana  w maju, ale z powodu afery dot. symboli SS na czapce pisarza, w której wystąpił publicznie, wydawnictwo zdecydowało  wówczas o odwołaniu premiery powieści. Kilka tygodni temu fani Witkowskiego, wreszcie otrzymali to dzieło i wielu uznało, że jest to książka bezsprzecznie wyróżniająca się wśród jego dokonań, a może nawet najlepsza.  
 
 Główni bohaterowie powieści, to Dianka, czyli  Milan z Bratysławy oraz Polak, Michał,  nazywany „Fynf und cfancyś” z uwagi na  okazałe rozmiary jego penisa. Oprócz nich czytamy o wielu typach tzw. stricherów – czyli męskich dziwek, handlujących swym ciałem w "specjalnych" rejonach Wiednia, Monachium i Zurychu. Wi, tkowski, dbajac o psychologiczne niuanse, pisze o sukcesach i upadkach swych bohaterów. Dianka to żena lenywa, która żyje z dnia na dzień, niemalże bez planu, zadowalając się przejściowym powodzeniem. Dlatego często nie ma dachu nad głową i rozpaczliwie poszukuje klienta, który nie tylko zapłaci, ale da także schronienie i nocleg. Żali się: "Czy to nie szczyt upierdliwości, że co noc noc nadchodzić musi?  Że też się jej przez tyle milardów lat nie znudziło!"
 
 
Fynf und cfancyś  jest bardziej pragmatyczny. On kalkuluje i analizuje potrzeby starszych partnerów. Wie, że "jakość usługi zależy nie od urody, tylko od inteligencji, taktu i wyczucia. Klient i tak jest już zestresowany, że przychodzi do nas ze swą brzydotą czy starością, otyłością czy chorobliwą chudościa, z hemoroidami, żylakami, sztuczną szczęką (...) on chce być wysłuchany, bo kto by tego, jego ględzenia wysłuchał za darmo, chce być adorowany, chce się poczuć ważny." 
 
Te przemyślenia i strategie  zderzone są w książce z opisami splendoru świata kapitalizmu, który na początku lat 90.jawi się dwóm gejom ze Wschodu, jak spełnienie marzeń, niziszczalnych  w ich ojczyznach. Quasi socjologiczne potrety  majętnych Niemców, Austriaków i Szwajcarów ("Czy wiecie, że ludzie bogaci upodabniają się do dzikich zwierząt?") są skontrastowane z rozważaniami Fynfundcwacysia o mieszkańcach krajów post-komunistycznych:"Ogólnie Czesi to zwierzęta Boga w sercu niemające, dla nich pójść z babą, z chłopem, z drzewem, z samochodem, z trupem to pestka... I myśmy od takich chrześcijaństwo przejęli..." 
 
Autor pisze o sposobach jakie strichery stosują by złowić klientów, o modach, które przychodzą i odchodzą. Np. na styl infantylny, kiedy trzeba było przywdziewać "łaszki kogoś, kto przebywa w tej słodkiej szczelinie pomiędzy bobasem a chłopcem"...  czy na obwieszanie się złotem... Powieść nie ma wyraźnej fabuły, a składa się z ciągu powiązanych ze sobą epizodów - przygód, nakreślonych językiem znanym z innych książek Witkowskiego. Brutalnie szczerym, nieraz wulgarnym, ale także sprawnie wykorzystującym dwuznaczności słów i ich brzmienie.  T akże dlatego tym, którzy chcą zaryzykować  wejście do tego świata, ta lektura zapewni bez wątpienia nie tylko dobrą  rozrywkę, ale coś więcej.