Bieżący rok wydawnictwo Fabryka Słów rozpoczęło nową serią wydawniczą zatytułowaną „Fabryka strachu”. Pierwszą pozycją, która ukazała się w jej ramach jest ”Miasteczko Nonstead” autorstwa Marcina Mortki. Można ją krótko scharakteryzować jako polską powieść grozy w iście amerykańskim stylu.

Ameryka i… Europa

Mimo, że autor książki jest Polakiem (pochodzi z Poznania) na miejsce akcji swojej powieści nie wybrał polskiego, ale amerykańskie miasteczko. Już sam tytuł ”Miasteczko Nonstead” przywołuje skojarzenie ze znanym serialem telewizyjnym ”Miasteczko Twin Peaks” – nazwę tę można odnaleźć zresztą także na łamach omawianej powieści Marcina Mortki. Mieszkańcy obydwu miejscowości skrywają bowiem mroczne tajemnice, stąd zestawienie ich ze sobą nie jest przypadkowe.

Jednak w umiejscowieniu akcji powieści widoczne są także fascynacje pisarza Skandynawią. Autor przedstawia historię powstania miasteczka Nonstead, zwracając uwagę właśnie na jego norweskie i jednocześnie europejskie początki. Sama nazwa miejscowości to z kolei anagram norweskiego słowa noensteds, które można przetłumaczyć jako „gdziekolwiek”. Wpisuje się ona tym samym doskonale w klimat powieści. Należy podkreślić, że pozostałość po skandynawskich osadnikach w postaci tajemniczej Samotni – i nie chodzi tu bynajmniej o schronisko górskie w Karkonoszach, ale o miejsce odosobnienia – odgrywa ważną rolę w fabule powieści. Europejskość ”Miasteczka Nonstead” podkreślona jest jeszcze poprzez narodowość głównego bohatera. Nathaniel McCarnish pochodzi bowiem z Anglii.

Tajemnicze ”Szepty”

Główny bohater powieści Marcina Mortki to pisarz – autor bestsellerowego zbioru opowiadań grozy zatytułowanego ”Szepty”. Bardzo dobre przyjęcie książki powoduje, że staje się jednym z najbardziej pożądanych twórców literackich. Czeka już na niego nowy kontrakt na nową książkę. Jednak nie wszystko układa się po jego myśli. Jeden z czytelników popełnia samobójstwo, a od niego samego odchodzi, w niewyjaśnionych okolicznościach, jego ukochana dziewczyna – Fiona.

Wszystko to wpływa na Nathaniela McCarnisha w taki sposób, że postanawia on opuścić Nowy Jork i przenieść się do – odległego od niego o dwieście mil – Nonsted. Z miasteczkiem tym wiążą się bowiem jego pozytywne wspomnienia związane z jego ukochaną. Pisarz nie spodziewa się jednak, że przyjazd do Nonstead nie zapewni mu ani chwili potrzebnego mu spokoju. Będzie wiązał się natomiast z licznymi niedogodnościami i nieprzyjemnościami oraz z sytuacjami, w których „rzeczywistość pęknie”. Wszystko to zaś związane jest z mroczną tajemnicą, którą skrywa Nonstead. Jej ważny element stanowi książka napisana przez McCarnisha – owe ”Szepty”. Jaka to tajemnica czytelnik może się dowiedzieć, sięgając po powieść Marcina Mortki. Wszystkie zdarzenia przedstawione w ”Miasteczku Nonstead”, z których wymienić można m.in. rozmowę małej dziewczynki z demonem czy telefon prosto z piekła do pastora z lokalnego kościoła, mają bowiem jedno źródło.

Napięcie do ostatniej strony

Powieść Marcina Mortki posiada dwie bardzo ważne cechy: jest absorbująca oraz zaskakująca. Z pewnością duża w tym zasługa dobrze nakreślonych portretów psychologicznych poszczególnych postaci, wartkiej akcji oraz nietypowych rozwiązań fabularnych. ”Miasteczko Nonstead” trzyma w napięciu do ostatniej strony i praktycznie niemożliwe jest przewidzenie jego zakończenia. Poszczególne zdarzenia przedstawione w książce, choć z pozoru mają ze sobą niewiele wspólnego, układają się ostatecznie w logiczną całość. Jakościowo powieść Mortki można postawić obok dzieł amerykańskich twórców. Porównanie ze Stephenem Kingiem byłoby oczywiście nadużyciem, ale o porażce mowy być nie może.