Nowa książka Jamesa Joyce`a? To zdawało się nierealne, a jednak "Hotel Finna" takim właśnie prezentem dla fanów tego autora jest (i nie jest zarazem). Irlandzki twórca nie zamierzał bowiem wydać tych tekstów w jednym tomie, a jednak 60 lat po ich powstaniu tak się właśnie stało.
"Jeśli jakakolwiek uroczystość może być równocześnie obowiązkowa i fascynująca, to należy oznajmić, że dla wszystkich miłośników Jamesa Joyce`a nadeszło właśnie takie święto" to zdanie Romana Honeta z tylnej okładki "Hotelu Finna". Publikacja ta wydana pierwotnie w 2013 roku (pod redakcją Denisa Rose) wywołała wiele różnych opinii, bowiem środowisko Joyce`ologów przyjęło ją z dezaprobatą, uznając nawet, że te teksty nie powinny się ukazać w formie książki. W Polsce ukazuje się w tym roku.
Co znajdziemy w tym zbiorze? "Hotel Finna" to zbiór dziesięciu impresji literackich, które powstały kilka miesięcy od ukończenia „Ulissesa” (czyli w 1920 r) Niektóre z nich zostały już opublikowane w latach 60., ale teraz Danis Rose dodał do nich kilka nowych fragmentów. Tłumacz Jerzy Jarniewicz, który w polskiej edycji dzieła napisał posłowie do niego, uważa że jest to "ekscentryczna, momentami obrazoburcza wycieczka po historii i mitologii Irlandii, pisana w czasach gdy Irlandia odradzała się w konwulsjach bratobójczej wojny, a imperium brytyjskie zaczęłó się chylić ku upadkowi". wśród postaci, które opisał Joyce`a jest św. Patryk, pustelnik św. Kevin czy Roderick O`Connor, a także Izolda (ukazująca się m.in. pod imieniem Issy).
Książeczka liczy w sumie 95 stron, z czego 27 to posłowie tłumacza, ale nie ma wątpliwości, że jest to pozycja cenna i apetyczna, zwłaszcza dla tych, którzy znają twórczość Joyce`a i bedą chcieli porównać fragmenty "Hotelu..." z ostatnią powieścią pisarza "Finneganów tren" (ang. Finnegans Wake), wydaną w 1939 roku. Jarniewicz wskazuje nawet konkretne strony obu książek, które warto wziąć pod lupę, żeby przekonać się jak zmieniły się wątki nakreślone przez autora w szkicowej formie w epizody,które włączył do powieści. Jednak nie tylko wartość naukowa, literaturoznawcza decyduje o tym, że "Hotel Finna" jest pozycją interesującą.
Uniktowy język Joyce`a, w którym neologizmy, kalambury i aliteracje, zmuszają czytelnika do wytężonej uwagi. Żeby zilustrować to bogactwo i finezję słowotwórczą autora na koniec przytoczę jeszcze fragment "Wielkiego pocałunku", w którym: "Na wskroś rozamoryzowany, on, różozgniatacz, wkręcidreszcz, wywoływacz westchnień, odflegmatyzował gardło, usuwając ze środka drażniącą go żabę, a jego pożyteczne ramię wzięło się do pracy na linii autowej na południe od jej zachodniego ramienia..."
Komentarze
0